Czytelnia

Wojciech Jędrzejewski OP

Krzysztof Koseła

Inka Słodkowska

Pokolenie 2000 nie istnieje

O współczesnej młodzieży rozmawiają: Paweł Głowacki, dyrektor gimnazjum „Przymierza Rodzin”, Wojciech Jędrzejewski OP, duszpasterz młodzieży, dr Krzysztof Koseła, socjolog oraz Agnieszka Magdziak-Miszewska i Inka Słodkowska

„Więź”: Od pewnego czasu — konkretnie zaś od momentu opublikowania na łamach Gazety Wyborczej dyskusji na ten temat — funkcjonuje w obiegu społecznym pojęcie „pokolenie 2000”. Obejmuje ono ludzi urodzonych pomiędzy 1974 a 1984 rokiem, a więc takich, dla których PRL jest niemal wyłącznie historią, którzy rozpoczynali swoje świadome życie w wolnej Polsce. Za wyróżniające cechy tego pokolenia uważa się najczęściej świadomość znaczenia wyższego wykształcenia dla jakości przyszłego życia, wczesne i konsekwentne planowanie kariery zawodowej, dobrą znajomość języków obcych, brak kompleksów wobec rówieśników z Zachodu. Czy jednak te właśnie cechy można rzeczywiście uznać za charakterystyczne dla całej młodej generacji Polaków ? Czy nie jest to jedynie opis, wcale nie tak licznej, elity? Przecież coraz częściej mówi się także o głębokich jak nigdy dotąd podziałach wśród młodego pokolenia, przede wszystkim zaś o coraz powszechniejszym zjawisku dziedziczenia statusu materialnego i pozycji społecznej. Czy w tej sytuacji w ogóle można mówić o „pokoleniu 2000”?

Krzysztof Koseła: Pojęcie pokolenia jest dla socjologa pojęciem z importu. Przywędrowało z literaturoznawstwa, z nauk o kulturze. Dzisiaj pojawia się przede wszystkim w publicystyce. Socjologowie są zdecydowanie ostrożni w posługiwaniu się tym terminem. Aby w ogóle mówić w sensie socjologicznym o pokoleniu, należy sprawdzić, czy spełnione są przynajmniej dwa warunki: powszechne w danej grupie wiekowej przeżycie jakiegoś doniosłego wydarzenia historycznego i szeroka komunikacja wewnątrz tej grupy. Dlatego bardziej uzasadnione jest stosowanie pojęcia „pokolenie 1989”. Czy grupę opisywaną jako pokolenie 2000 łączy coś więcej, niż fakt, że należy ona do wyżu demograficznego i nie zna, lub zna słabo rzeczywistość PRLu? Mocno wątpię, co nie znaczy, że chciałbym odbierać publicystom przyjemność dyskutowania o pokoleniach.

Poważnie: duża dojrzałość, zjawisko wczesnego podejmowania obowiązków związanych z założeniem rodziny i rolami zawodowymi widoczne były wśród studentów już w końcu lat siedemdziesiątych. To co nowe, to powszechność „zbierania punktów” do profesjonalnej biografii już w szkole i na studiach. Dla ambitnych młodych ludzi nie ma lat „bez zasługi”, lat pustych; wynika to przede wszystkim z ogromnej konkurencji, jaką stwarza sytuacja wyżu demograficznego.

Paweł Głowacki: Po pierwsze: moim zdaniem należy mówić nie o pokoleniu, lecz o generacji pozbawionej tych historycznych doświadczeń, które były udziałem dzisiejszych trzydziestoparolatków, czy czterdziestolatków. Powstanie „Solidarności”, stan wojenny, upadek komunizmu — te wydarzenia stały się wspólnym przeżyciem mojego pokolenia, miały wpływ na nasz system wartości, na dokonywane przez nas wybory. Zgadzam się z p. Kosełą, że w sposób uprawniony można posługiwać się pojęciem „pokolenie 1989”. Jeśli coś istotnie wyróżnia dzisiejszą młodzież, to właśnie brak takiego wspólnego przeżycia. Kiedy niedawno zapytałem moich uczniów, z czym się im kojarzy data 13 grudnia, prawidłową odpowiedź podała jedna osoba — na dwadzieścia obecnych w klasie! Nie była to co prawda szkoła elitarna, ale jednak!

1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Wojciech Jędrzejewski OP

Krzysztof Koseła

Inka Słodkowska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?