Czytelnia

Andrzej Friszke

Andrzej Friszke, Polityka w imię wartości, WIĘŹ 2007 nr 4.

Ta postawa dialogu z ludźmi lewicy, także przyznającymi się do marksizmu, po katolickiej stronie nie przez wszystkich była akceptowana, nieraz traktowano ją podejrzliwie. Tym bardziej dziś, gdy mało kto rozumie ówczesną żywotność autentycznie lewicowych postaw, dialog taki bywa lekceważony, a niekiedy wręcz staje się przyczyną oskarżeń. Tymczasem był on ważnym zjawiskiem, budzącym niepokój MSW i władz partii już na początku lat 60. jako forma „dywersji ideologicznej”, osłabiania morale młodych partyjnych intelektualistów.

Był to jeden z powodów, dla których „Więź” znajdowała się pod silną obserwacją Urzędu do Spraw Wyznań i Służby Bezpieczeństwa. Władze liczyły początkowo, że stanie się ona ośrodkiem ruchu modernistycznego wchodzącym w polemiki zarówno z hierarchią kościelną, jak i krakowskim środowiskiem „Tygodnika Powszechnego”. Tymczasem Mazowiecki prowadził pismo jako ośrodek dialogu z grupami laickiej inteligencji pragnącej poszerzania ram wolności w Polsce oraz budował porozumienie ze środowiskiem krakowskim w ramach ruchu Znak. Nie przypadkiem więc już w połowie lat sześćdziesiątych w wewnętrznych dokumentach Urzędu do Spraw Wyznań określano go jako przedstawiciela „prawicy”, gdyż dla władz prawicowość była synonimem oporności wobec władzy, lewicowość — spolegliwości wobec niej.

W notatce Wydziału Administracyjnego KC PZPR z 1965 r. czytamy: Należy pozbawić „Więź” zbyt daleko idących objawów sympatii ze strony niektórych działaczy laickich. [...] Zespołowi „Więzi” należy wykazać jeszcze raz niewłaściwość prób sojuszów pozawyznaniowych o dwuznacznym charakterze politycznym. Próby tego rodzaju należy określić jako niedopuszczalne, mogące zaważyć ujemnie na dalszych losach pisma. [...] Gdyby red. Mazowiecki nadal upierał się przy dotychczasowej linii pisma, konieczna będzie zmiana na stanowisku redaktora naczelnego.

W biografii Mazowieckiego marzec 1968 r. zajmuje szczególne miejsce. Przyniósł kres nadziei na odgórną liberalizację systemu. Przegrali ludzie, o których można było sądzić, że z czasem, w wyniku tarć i wymiany generacyjnej, osiągną wpływ i przyczynią się do poszerzenia ram wolności w Polsce. Uczestnicy trwającego w minionych latach dialogu byli oskarżani o rewizjonizm, usuwani z partii i redakcji czasopism, nieraz zmuszani do emigracji. Nową tożsamość partia zdobywała w nagonce antyinteligenckiej i antysemickiej.

Nazwisko Mazowieckiego przewijało się w czasie pomarcowych śledztw jako jednego z „protektorów” studenckich wichrzycieli i sojusznika rewizjonistów. Na biurkach szefów MSW lądowały notatki, kto z uwięzionych i pod jakim pseudonimem drukował w „Więzi”. Władze bezpieczeństwa podjęły grę, której celem było doprowadzenie do zmiany redaktora naczelnego lub nawet likwidacja pisma. W grze tej uczestniczyli niektórzy członkowie zespołu redakcyjnego nastawieni niechętnie wobec Mazowieckiego. On sam musiał w tych miesiącach wykazać wiele stanowczości, ale i zręczności, by utrzymać pismo, nie poddając się presji. Przetrwał — nie tracąc twarzy ani „Więzi” — zapewne tylko dzięki szczególnemu zbiegowi okoliczności. Sprawujący nadzór nad całą polityką wyznaniową partii sekretarz KC Zenon Kliszko obawiał się bowiem zdominowania stowarzyszeń i pism katolickich przez frakcje powiązane z MSW.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna strona

Andrzej Friszke

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?