Czytelnia

Polacy - Ukraińcy

Myrosław Marynowycz, Polska i Ukraina: co po miodowym miesiącu, WIĘŹ 2009 nr 10.

Przywołanych w tym tekście przykładów jest wystarczająco dużo, aby zilustrować, jakim świętem pokoju i pojednania mogą stać się akcje społeczne, jeśli zostaną uszlachetnione przez Kościoły chrześcijańskim duchem. Nigdy nie jest zbyt późno, aby dołożyć do tego starań, otrzymane zaś rezultaty zawsze zjawiają się we właściwym czasie i są nieocenione. Niech będą więc błogosławione wszystkie porywy duszy, które wzywają tylu dobrych ludzi do przywracania pokoju.

Diabelski wirus nieufności

Wydaje się, że nie funkcjonuje w historii kultury mit bardziej aktualny niż mit o Syzyfie. Osiągnięcie każdego duchowego szczytu zawsze niesie ze sobą zapowiedź upadku. Nowe trudności wyrastają nie tylko wokół naszych Kościołów, ale także w nich samych. Nie czuję się psychicznie gotowy na to, by w dziennikarskim stylu wymieniać przypadki nowych nieporozumień. Może to naiwne, ale wolę przemilczeć przykre fakty, dając im tym samym możliwość rozpłynięcia się w morzu innych życiowych turbulencji. Należy jednak mówić o kanałach, którymi nowe konflikty mogą zatruwać ludzkie dusze.

Przede wszystkim — co dotyczy samych Kościołów. Lekarz także może paść ofiarą wirusa. Przyczyną większości nieporozumień w historii Kościoła rzymskokatolickiego i Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej w Polsce i na Ukrainie było posłuchanie diabła, który od początku historii kusi całą ludzkość do tego, aby wzajemna nieufność rodziła chybione interpretacje zachowań drugiej strony. To zaś prowadzi do obrazy, a ta z kolei do dyktowanej ambicją i dumą reakcji na prawdziwą czy wymyśloną krzywdę. Czasem aż dziw bierze, jak podatni na kuszenie szatana są ci, którzy zostali powołani przez Pana do tłumaczenia wiernym złego wpływu konfliktów.

Podstawą opisanej wyżej prawidłowości są różne oczekiwania obu Kościołów wobec swoich eklezjalnych partnerów. Każda ze stron, świadomie czy nieświadomie, stwarza w swojej głowie oczekiwany model zachowania drugiej. Odstępstwa od tego modelu na naszą korzyść, nawet jeżeli początkowo wywołują miłe zdziwienie, szybko zaczynają być postrzegane jako należne. Natomiast odstawanie od tego modelu na naszą niekorzyść, odbieramy jako dowód złej woli. Nie bez przyczyny istnieje zasada: jeżeli ludzie nie znają prawdziwych motywów waszego zachowania, to prawie zawsze będą je sobie tłumaczyć w najgorszy z możliwych sposobów.

Niebezpieczeństwo tej prawidłowości wzrasta stokrotnie, jeżeli odnosi się do czasu już po dokonaniu aktu pojednania. Odejście od oczekiwanego modelu zachowania jest odbierane jak złamanie złożonej przysięgi, jak potwierdzenie odwiecznej prawdy, że „natura ciągnie wilka do lasu — ile by go nie karmić”. Zanim się człowiek obejrzy, już znajduje się na diabelskich widłach.

Relacje między katolikami obrządku łacińskiego i bizantyjskiego dodatkowo obciąża fakt, iż funkcjonują oni wspólnie na jednym terytorium (czy to w Polsce, czy na Ukrainie) jako przedstawiciele katolicyzmu. Dlatego zawsze będą skazani na współzawodnictwo i wzajemną zazdrość. To zjawisko szczególnie łatwo dało się zaobserwować podczas przygotowań do pielgrzymki papieża Jana Pawła II na Ukrainę (chociaż należy przyznać, że podskórne przejawy zazdrości nigdy nie ujrzały światła dziennego). Jednak życie zawsze obfituje w powody do zazdrości i dlatego obie strony powinny być ostrożne, aby zawczasu zapobiegać potencjalnemu złu. Czy lekarz, który sam pali, jest w stanie przekonać chorego palacza do rzucenia nałogu?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Polacy - Ukraińcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?