Czytelnia

Jan Paweł II

Jacek Borkowicz

Jacek Borkowicz

Polskość jagiellońska

W swojej książce „Pamięć i tożsamość” Jan Paweł II zwraca uwagę na niepowtarzalny proces historycznego kształtowania się polskiej świadomości narodowej. Naprzód, w okresie zrastania się plemion Polan, Wiślan i innych, to polskość piastowska była elementem jednoczącym: rzec by można, była to polskość „czysta”. Potem przez pięć wieków była to polskość epoki jagiellońskiej: pozwoliła ona na utworzenie Rzeczypospolitej wielu narodów, wielu kultur, wielu religii. Taka polskość, pojmowana jako różnorodność, stała się istotnym komponentem tożsamości wielu pokoleń obywateli Rzeczypospolitej. I to nie tylko tych mieszkających na wielokulturowych Kresach, ale w jakiś sposób także tych, którzy żyli na obszarach względnie jednolitych etnicznie. Takie poczucie polskości nosił w sobie również Autor. Urodzony w Małopolsce, a więc – jak sam mówi – na ziemi dawnych Wiślan, silnie związanych z Krakowem, starym ośrodkiem szerzenia orientacji „piastowskiej”, wyznaje, że nawet i tu […] – może nawet w Krakowie bardziej niż gdziekolwiek – czuło się bliskość Wilna, Lwowa i Wschodu.

Polskość zatem – konkluduje Papież – to w gruncie rzeczy wielość i pluralizm, a nie ciasnota i zamknięcie. Wydaje się jednak, że ten „jagielloński” wymiar polskości, o którym wspomniałem, przestał być, niestety, w naszych czasach czymś oczywistym (s. 91-92).

Dla Jana Pawła II naród jest z definicji zbiorowym wyrazicielem pewnych wartości. W każdym narodzie wyrażają się one w sposób specyficzny i niepowtarzalny, jednak wszystkie one zakorzenione są w źródle prawdziwych wartości, czyli w Bogu. Tak rozumiany naród nie jest tylko zbiorowiskiem ludzi o odmiennych od innych języku i obyczajach, lecz przede wszystkim stanowi miejsce objawiania się uniwersalnych cnót w partykularnej kulturze. W „Pamięci i tożsamości” Papież nie waha się nawet mówić o „teologii narodu”.

Te słowa brzmią mocno, a dla niektórych zapewne wręcz szokująco. Pamiętajmy, że wypowiedziano je na koniec stulecia naznaczonego kompromitacją związków tego, co „narodowe”, z tym, co „religijne”. Można wręcz powiedzieć, że kształtowanie się dwudziestowiecznej duchowości Zachodu w dużej mierze polegało na uwalnianiu pojęcia religijności od jej „narodowych” konotacji. Czy oznacza to jednak, że chrześcijanin XXI wieku powinien umieścić pojęcie narodu poza sferą swego religijnego doświadczenia, dyskusje nad nim pozostawiając jedynie socjologom i politykom?

Wydaje się, że degrengolada „narodowo-religijnych” ideologii i obnażenie zawartego w nich złowrogiego potencjału dotyczy jedynie spłaszczonej i strywializowanej wizji, jaką zaserwowały nam europejskie nacjonalizmy. Kiedy nacjonalizm mówi o Bogu, czyni to wyłącznie po to, by absolutyzować naród. Tym samym stawia go na miejscu przynależnym tylko Istocie Najwyższej. „Degradując” zaś Boga do funkcji podpory i uzasadnienia istnienia narodu – w istocie czyni to pojęcie pustym. Pozbawiając je najgłębszej treści poprzez ogołocenie z duchowego wymiaru, nacjonalizm z konieczności buduje system fałszywych wartości, opartych nie na miłości, lecz na negacji i wykluczeniu.

1 2 3 4 następna strona

Jan Paweł II

Jacek Borkowicz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?