Czytelnia

Jan Paweł II

Jacek Borkowicz

Jacek Borkowicz, Polskość jagiellońska, WIĘŹ 2005 nr 5-6.

Ten moment trafnie wydobywa intuicja Autora „Pamięci i tożsamości”: Wiek XVII […], zwłaszcza druga jego część, odsłania pewne znamiona kryzysu zarówno w polityce – wewnętrznej i międzynarodowej – jak też w życiu religijnym. Z tego punktu widzenia obrona Jasnej Góry w 1655 roku ma nie tylko charakter pewnego cudu historycznego, ale także może być interpretowana jako ostrzeżenie na przyszłość […]. Jeżeli Polacy zawinili w czymś wobec Europy i ducha europejskiego, to zawinili przez to, że pozwolili zniszczyć wspaniałe dziedzictwo XV i XVI stulecia (s. 143-144). Jan Paweł II, sam wychowany przecież w kulcie Matki Bożej Jasnogórskiej, jakby czyni tu aluzję do ciemnej strony naszej narodowej recepcji legendy o księdzu Kordeckim…

„Jagiellońska” idea przyciągania w wolności nie sprawdziła się zatem w przedrozbiorowym państwie, a przynajmniej nie sprawdziła się w pełni. Potrafiła za to oddziaływać przez jakiś czas na zewnątrz, zarówno na Zachodzie (lenno pruskie), jak i na Wschodzie. Kapitalnym i również nieznanym epizodem naszej wspólnej historii są ówczesne dzieje polsko-rosyjskiego pogranicza. Chociaż od połowy XVII wieku, w miarę wzrostu potęgi państwa carów, nasza granica z Rosją przesuwała się stopniowo na zachód, przez ponad sto kolejnych lat w rosyjskim już Kijowie, Połtawie i Smoleńsku (czyli na ziemiach pozostających w granicach Rzeczypospolitej mocą pokoju w Polanowie 1634 r.) trwała kultura demokracji szlacheckiej – w tym przypadku była to szlachta prawosławna – zgnieciona dopiero przez centralizm Katarzyny II.

Przykład Kijowa i Smoleńska pokazuje, że piękna idea czasów Zygmunta Augusta potrafiła zachować swą żywotność nawet tam, dokąd nie sięgała władza Rzeczypospolitej. Szkoda, że w samej Rzeczypospolitej idea ta ulegała degeneracji.

W Polsce międzywojennej hasła „jagiellońskie” były ważnym elementem propagandy państwowej. Niestety, ówczesne „przyciąganie” w administracyjnej praktyce władz często – zbyt często! – utożsamiane było z narzucaniem mniejszościom endeckiej wersji polskości. Taką polityką objęto również Żydów, których Pierwsza Rzeczpospolita pozostawiła w spokoju, jako element nie nadający się wówczas do asymilacji. Wszystko to zemściło się na nas w 1939 roku. Z kolei w PRL idee „jagiellońskie” zostały wyklęte, gdyż władzom kojarzyły się z polską ekspansją na Wschodzie. Promowane w zastępstwie hasła „piastowskie” były w rzeczywistości ideologiczną hybrydą komunistyczno-endecką, służącą usprawiedliwieniu wasalnego stosunku Polski do ZSSR.

Dziś można już opisywać te pojęcia bez ideologicznego gorsetu. Wydaje się, że polskość jagiellońska – tak jak rozumiał ją Jan Paweł II – ma być naszą własną, wywodzącą się z rodzimej tradycji odpowiedzią na wyzwanie, jakie stawia nam udział w zjednoczonej Europie. I tak chyba należałoby odczytać znane papieskie słowa: „Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej”, wypowiedziane w maju 2003 roku przed polskimi pielgrzymami.

Myliłby się jednak ten, kto zaliczyłby przez to Jana Pawła II do grona „euroentuzjastów”. Byłoby to spłaszczenie myśli człowieka, mierzącego stosunki Polski z jej bliższymi i dalszymi sąsiadami skalą wizji, zakorzenionej w odległej przeszłości i odważnie wybiegającej w przyszłość. Idziemy do nowej Unii świadomi wagi swej historii i kulturowego dorobku wielu pokoleń. To nasz liczący się wkład w europejską społeczność. Pamiętajmy, że obecny w tej myśli wymiar postulatu obejmuje nie tylko nas, wchodzących, lecz także całe grono narodów, które nas do Unii przyjmują. Alternatywą „ciasnoty i zamknięcia” ma być nie rozpłynięcie się polskości w paneuropejskiej papce, lecz jej uczestnictwo w dumnej rodzinie narodów, która jest wspólnotą kultur.

poprzednia strona 1 2 3 4 następna strona

Jan Paweł II

Jacek Borkowicz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?