Czytelnia

Andrzej Friszke

Andrzej Friszke, Porozumienie ? mimo wszystko. Prymasowska Rada Społeczna w stanie wojennym, WIĘŹ 2004 nr 11.

Wysłuchano trzech referatów, przygotowanych przez prof. Polańską, Wielowieyskiego i Stommę. Koncentrowały się one wokół rozważań nad przebiegiem i szansami minionych 16 miesięcy działania „Solidarności”. Nie dysponujemy jak dotąd tekstami owych referatów. Po dyskusji, na zakończenie obrad Rady przemówił prymas Glemp. Powiedział m.in.: „Potrzebna jest więź Kościoła z narodem, ale nie można tego absolutyzować. Opinia nie zawsze jest nieomylna. Mogą wygrać mylne poglądy. Niesłuszne było założenie: Kościół zawsze z narodem. Raczej słuszne jest założenie: naród z Kościołem. Niektóre opinie mogą być krytycznie oceniane mimo, że są bardzo upowszechnione. Kościół musi piętnować objawy nienawiści i nie może mieć w tej sprawie postawy tolerancyjnej. Zadaniem Kościoła jest bronić praw człowieka i pomagać ludziom. Obawy, że Kościół mógłby pójść na kolaborację z władzą są płonne. Natomiast Kościół stoi na stanowisku, że wszelkie rozwiązania mieścić się muszą w ramach państwowości takiej, jaką mamy”.

O potrzebie porozumienia

Ten kierunek myślenia dzielił Stanisław Stomma. Jak można przypuszczać, jego referat zbieżny był z treścią innego, wygłoszonego tydzień później w nieznanym nam gronie, zapewne związanym z Radą Prymasowską. W „Komentarzu do sytuacji” datowanym 31 stycznia 1982 r. stwierdzał on, że od sierpnia 1980 do grudnia 1981 r., gdy w Polsce rozgrywała się walka o przemiany ustrojowe, koniunktura była wyjątkowo pomyślna. Wyznaczały ją międzynarodowe trudności obozu komunistycznego oraz defensywa i rozkład PZPR. „Ruch robotniczy zrodzony w stoczniach w sierpniu 1980 wykazał wspaniałą postawę moralną, a przy tym jeszcze i mądrość polityczną, bo łączył jednocześnie odwagę, powagę i rozwagę”. Było to novum w polskich doświadczeniach narodowych.

Zastanawiając się nad obiektywnymi granicami zmian systemowych narzucanych przez ZSRR, Stomma ocenił, że „protektor gotów byłby zgodzić się na powiększenie zakresu polskiej suwerenności, jak np. zgodził się w 1956 roku”. Wówczas — przypominał — poszerzono suwerenność państwa, zmieniono dowództwo armii na polskie, zlikwidowano kołchozy, zwolniono skazanych, powrócił prymas i zaczął się lepszy okres w stosunkach z Kościołem. W 1980-1981 protektor mógł dopuścić nowe ustępstwa, ale musiałyby się one mieścić „w ramach ustroju”. To pojęcie oznacza, że „władzę w Polsce sprawować musi grupa polityczna posiadająca zaufanie rządu ZSRR”, a po wtóre — „utrzymanie przemian ustrojowych, ekonomicznych i politycznych w takich ramach, aby struktury powstające i istniejące mogły być określane mianem «socjalistycznych». Można więc powiedzieć, że granice wyznaczała terminologia”, konieczność zmieszczenia się w „socjalistycznej” interpretacji.

„Solidarność” od początku stanęła przed dylematem: ograniczać swój program do reform dopuszczalnych w owym sensie czy „pchać sytuację naprzód, usiłując rozbić ramy ustrojowe”. Kierownictwo „Solidarności” nie dokonało świadomego wyboru, ale „ruch rozwijał się spontanicznie w kierunku bezkompromisowej walki o suwerenność. Nurt narodowy, jakim stała się „Solidarność” miał ogromną dynamikę i ogromną siłę. Użyta na wewnątrz siła ta mogłaby mieć ogromne osiągnięcia — pod warunkiem wyraźnego ukierunkowania, co wymagałoby bardzo świadomego kierownictwa i dużej dyscypliny. (...) Obudzony ruch robotniczy, skierowany w prawidłowe łożysko, mógłby poruszać turbinę rozwoju narodowego. Niestety, nie poszedł w to łożysko, ale zamiast tego szturmował istniejące zapory, usiłując je rozerwać. Dlatego przeżyliśmy jeszcze jedną klęskę narodową.

Obecna przegrana „Solidarności” nie umniejsza jej historycznej roli. Stała się ona wyzwaniem rzuconym całemu światu i będzie natchnieniem dla ludów Europy i poza Europą”. Czy jednak mesjanizm jest dziś potrzebny? Mesjanistyczne męczeństwo budzi obawy, grożąc powikłaniami międzynarodowymi. „Może być tylko przydatnym elementem w politycznej grze między mocarstwami, i to na krótką metę”. W świecie silne jest pragnienie pokoju, bezpieczeństwa i stabilizacji. Polska jako zarzewie konfliktu ma specyficzną popularność, połączoną z politowaniem. „Polska przegrana i cierpiąca nie jest nadzieją świata”. Prawdziwym sukcesem byłoby natomiast umacnianie się w Polsce „pokojowego dzieła reformy, co oznaczałoby postęp w dziele humanizacji socjalizmu i zbliżenie go do Europy. To były prawdziwe powody naszej popularności”. To był zadatek nadziei na „ewolucyjne, podkreślam: ewolucyjne przekształcenie socjalizmu. Realizacja takiego dzieła wymagała strategii małych kroków” i podążania nimi „do wielkiego sukcesu”.

Stomma podkreślił, że zwolennikiem takiej linii był prymas Wyszyński, który potrafił zapewnić w ramach państwa komunistycznego prawdziwą wolność Kościoła i wywalczał stopniowy postęp w stronę humanizmu i pluralizmu. Kościół polski jest silny, wolny i dynamiczny, a choć był przez państwo komunistyczne źle widziany i źle traktowany, to „nie znajduje się z obozem rządzącym w stanie otwartej wojny, ale — można by to tak określić — w stanie rozejmu”. Przewodniczący Rady zwrócił też uwagę, że polski kryzys wywołał zbliżenie w stosunkach niemiecko-radzieckich. „Tak zawsze bywało w historii, jest w tym jakaś stała geopolityczna regularność: zaostrzony konflikt polsko-rosyjski sprowadzał porozumienie Niemiec z Rosją”. Za czasów Gomułki i Gierka Polska grała rolę pośrednika między ZSRR i Zachodem, teraz tę rolę przejmują Niemcy. Jest to oczywiście dla Polski konstelacja niepomyślna, a może być groźna.

Naród pozbawiony suwerenności, walczący o wolność i skazywany na represje, jakie trwają obecnie, w swojej masie nie może się zdobyć na obiektywizm myślenia. Reakcje emocjonalne i żywiołowe są naturalne, są reakcjami samoobronnymi, niemniej nie może być dyspensy od politycznego myślenia. Rozbrat z politycznym rozsądkiem „mści się prędko i mści się okropnie”. Między sierpniem 1980 i grudniem 1981 mówiono, że mamy do czynienia z rewolucją, że ruchy tak dynamiczne trudno korygować, że „muszą one biec do dna”. Nie można jednak zgodzić się z fatalizmem, trzeba było próbować pokierować tym ruchem.

Po 13 grudnia zaczął się nowy etap dramatu. Przemoc władzy wzburzyła społeczeństwo, wzbiera fala strasznej wrogości, rośnie nienawiść, co musi prowadzić do tragicznych konfrontacji. Od władzy domagamy się zaprzestania represji i zniesienia stanu wojennego. Społeczeństwo nie przestaje być na historycznej arenie czynnikiem głównym, „postawa społeczeństwa będzie na dalszą metę czynnikiem decydującym”. Dlatego tak ważne jest kształtowanie opinii publicznej. „Byłoby dobrze, ażeby przynajmniej kierownicze ośrodki życia umysłowego kreśliły jakąś racjonalną postawę polityczną”.

Konieczne jest zarysowanie realnych wytycznych programowych, umożliwiających wyjście z kryzysu. „Rozwiązaniem konstruktywnym może być tylko kompromis wewnętrzny. Nieokreślona, spontaniczna fala wrogości prowadzić może tylko do nowych wstrząsów i nieszczęść. Tragiczną iluzją są też jakiekolwiek rachuby na rozsadzenie ram ustrojowych i pozbycie się zależności. Tak samo źródłem nieszczęścia muszą się stać utrzymujące się po stronie rządzących rachuby na wyniszczenie oporu społecznego i osiągnięcie w Polsce stanu cmentarnej ciszy. Rozsądek może dyktować tylko kompromis — jedyne rozumne wyjście dla obu stron. (...) Wywalczenie pokoju wewnętrznego jest dla Polski imperatywem kategorycznym”.

Siedem lat przed Okrągłym Stołem

Nie wiemy, kiedy zapadły decyzje o przygotowaniu tez, które mogłyby być zarysem koncepcji porozumienia narodowego. Zapewne nastąpiło to pod koniec stycznia lub na początku lutego 1982 r. Na posiedzeniu komisji do spraw politycznych Rady Prymasowskiej 20 lutego odbyła się zasadnicza dyskusja nad sytuacją w kraju. W zebraniu uczestniczyli ks. Orszulik, Stomma, Święcicki, Wielowieyski, Micewski, Pietrzak, Baehr oraz Turowicz, który wygłosił referat. Jego treść znamy tylko z notatek Stommy, które jednak oddają istotę wystąpienia. Turowicz mówił, że istotą problemu nie jest relacja Kościół-rząd, ale rząd-społeczeństwo. Kościół może być czy powinien być moderatorem, a celem jest kompromis.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Andrzej Friszke

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?