Czytelnia

Andrzej Friszke

Andrzej Friszke, Pośrednik w wielkiej polityce, WIEŹ 2006 nr 11.

Przypomnijmy, że od 1983 r. ks. Orszulik spotykał się systematycznie z doradcami Związku — Geremkiem, Mazowieckim, Wielowieyskim. W tym kręgu wypracowywano pomysły doprowadzenia do negocjacji i kompromisu z władzami. Z pewnością główne wątki rozmów ks. Orszulika z władzami były omawiane na tych zebraniach i tam projektowano następne posunięcia. Jest więc nieuzasadniony zarzut Antoniego Macierewicza („Głos” 19-20 z 1986), że zasady przyszłego porozumienia zostały wynegocjowane i zaaprobowane przez kierownictwo Episkopatu, a nie przez działaczy Związku. Zauważmy też, że w wynegocjowaniu jesienią 1988 i na początku 1989 wielu kluczowych punktów porozumienia, np. relegalizacji „Solidarności” jako warunku porozumienia w innych sprawach, zasadniczą rolę odegrali doradcy „Solidarności” (Mazowiecki), a zapiski ks. Orszulika są tego niepodważalnym dowodem. Macierewicz pisze też, że ks. Orszulik nie musi być świadom całości procesu polityczno-negocjacyjnego prowadzonego przez Kiszczaka i podległe mu służby [...] i sam mógł paść ofiarą złudzenia, że to on i jego przełożeni byli rzeczywistymi i głównymi negocjatorami porozumienia. Słowa te są typowym przykładem owej czarnej mitologii. Ich autor nie wierzy dokumentom, ale sugeruje istnienie „drugiego dna”, innego nurtu rzeczywistości, choć nie ma na to żadnego potwierdzenia źródłowego. Wierzyć można w różne rzeczy, historyk musi się opierać na dokumentach, czyli w tym wypadku na notatkach ks. Orszulika.

Otwarcie drogi do poważnych rozmów i głębokiego kompromisu nastąpiło w początku czerwca 1988 r., kiedy sekretarz Ciosek ujawnił wobec ks. Orszulika, że rozważana jest w kierownictwie PZPR możliwość powołania Senatu oraz takiego ustalenia większości w Sejmie, by strona partyjno-rządowa miała 60-65% miejsc. Wspomniał też o możliwości rządu koalicyjnego z udziałem opozycji. Zauważmy jednak, że „opozycja” to nie znaczyło jeszcze ludzie „Solidarności”, ale raczej „ludzie Kościoła”. Powrót NSZZ „Solidarność” na scenę publiczną był przedmiotem bardzo ciężkich negocjacji aż do stycznia 1989 roku. Za pomysłami przekazanymi przez Cioska nie poszły realne posunięcia czy choćby publiczne wypowiedzi, władz. Do działania skłoniły władze dopiero strajki sierpniowe. W trakcie ich trwania sekretarz KC i członek Biura Politycznego Kazimierz Barcikowski powtórzył formułę Cioska w nieco zmienionej postaci: w Sejmie koalicja rządowa powinna mieć 60%, a opozycja i bezpartyjni sojusznicy PZPR 40%. W Senacie po 1/3 miałaby koalicja rządząca, ludzie Kościoła i osoby niezależne. Takie były wstępne propozycje władz. Podkreślmy raz jeszcze: nie obejmowały one powrotu „Solidarności” do legalnego życia, nie zakładały też, że głównymi negocjatorami „z drugiej strony” będą ludzie „Solidarności”. Twierdzenie więc, że od złożenia tych propozycji do podpisania w kwietniu 1989 r. porozumienia Okrągłego Stołu nic lub prawie nic się nie zmieniło, jest całkowicie bezpodstawne.

Przebieg tych trudnych negocjacji odczytujemy z zapisków ks. Orszulika, a także z innych źródeł. Trzeba też zauważyć, że strona rządowa najwyraźniej pragnęła, aby to porozumienie zostało zawarte między władzami a Kościołem. Ks. Orszulik 24 sierpnia 1988 r. w rozmowie z Barcikowskim i Cioskiem zdecydowanie uchylił taką możliwość, wskazując na potrzebę szukania porozumienia z ludźmi, którzy są z dala „namaszczeni” przez Kościół. [...] Wymieniłem nazwiska strony kościelnej: Stelmachowski, Geremek, Wałęsa, Aleksander Hall i inni... Wydaje się, że był to jeden z tych momentów, które zdecydowały o dalszym biegu dziejów. Jednocześnie jednak Kościół był zdecydowany pośredniczyć, popierać takie negocjacje i wielokrotnie podejmował się misji wiązania nici rwącego się dialogu.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Andrzej Friszke

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?