Czytelnia

Polacy - Ukraińcy

Bohdan Skaradziński, Problemy z legendą UPA, WIĘŹ 1999 nr 1.

Z racji języka publikacja skierowana jest przede wszystkim do Polaków i, po części, do czytających po polsku Ukraińców. Można zakładać, iż sam tytuł oraz temat jakoś zgromadzi quorum czytelnicze. Ale cóż nowego ma Autor do powiedzenia zainteresowanym – w żadnym razie przesadnie licznym, a z poglądami aż nazbyt ugruntowanymi – co mogłoby ich skłonić do krytycznych refleksji?

Kwestię kluczową stanowi ludobójstwo wołyńsko-galicyjskie, w opinii polskiej obciążające wyłącznie UPA. Nasz autor prezentuje to swoiście: …już w 1941 r. między Polakami a Ukraińcami doszło do przelewu krwi. Początkowo wzajemne wyniszczanie koncentrowało się na likwidacji aktywnych jednostek... [jak] osoby duchowne, nauczyciele, wójtowie... gdy doszło do ukształtowania się struktur podziemia polskiego i ukraińskiego, represjami została objęta pozostała ludność... kryterium, które decydowało o śmierci bądź życiu, było kryterium przynależności narodowej... trudno tutaj wskazać, kto był stroną atakującą, a kto broniącą się, gdyż na napad odpowiadano napadem, mordem na mord, grabieżą na grabież, podpaleniem na podpalenie... Jak na opinię ukraińską, brzmi to oryginalnie. Regułą w niej bowiem jest – przemilczanie kwestii. (Nawet delegacja historyków Uniwersytetu Wołyńskiego w dyskusji z profesjonalną ekipą polską uchyliła się od zajęcia jakiegokolwiek stanowiska, stwierdzając, że nie są jej znane żadne dokumenty i dowody; a groby masowe czyż nie stanowią dowodów oraz dokumentów?)

Czytamy u Romana Drozda, że ...UPA nadal realizowała program spychania ludności polskiej za rzekę Bug... Jakimi sposobami? A w innym miejscu: Od 1945 r. widoczna jest zmiana postawy UPA wobec ludności polskiej... Od tej chwili dokonywała ona akcji wyłącznie odwetowych... Starała się tylko karać osoby winne napadów na ludność ukraińską. A więc wcześniej rządziły inne reguły, wspomniane „spychanie”. Ciśnie się pytanie, czy wyganianie z domów cywilnych ludzi, różnej płci, wieku i kondycji – w dziesiątkach tysięcy osób i w wiadomych warunkach wielkiej wojny – nie stanowi też ludobójstwa?

Autor obficie cytuje, bądź zgoła przedrukowuje, dokumentację ukraińską, niezbyt u nas znaną nawet badaczom. Lecz nie przeceniałbym jej wymowy czy zdolności przekonywania wątpiących; zwłaszcza oficjalne deklaracje oraz apele mają mocno ograniczoną wiarygodność. Można w nich znaleźć i takie zaklęcia: Ani naród ukraiński, ani organizacja niczego wspólnego z tymi masowymi zabójstwami nie mają... Rzeź polsko-ukraińska leży dziś w interesie Niemiec, a w pierwszej kolejności – w interesie Moskwy bolszewickiej... [dla] łatwiejszego zniewolenia obu narodów oraz zapanowania nad ich ziemiami.

To już przynajmniej szczerze brzmi taki passus: Dziwicie się, Polacy, dlaczego walczymy z wami... sami jesteście nauczycielami bezwzględności i okropności. My dajemy to, co kipiało w naszych sercach w przeciągu lat 20. Kto chociaż raz przez chwilę był w Berezie Kartuskiej czy w okropnych średniowiecznych katowniach Łucka, Dubna, Równego czy Brygidek lwowskich... ten nienawiść nosić będzie do końca życia. Kto był świadkiem wściekle szowinistycznej roboty KOP podczas rewindykacji czy nawracania moralnym terrorem „na wiarę ojców”... ten również płacić będzie nienawiścią. A polonizacja, a przeszkody w zdobywaniu wiedzy, a wiele, wiele innych rzeczy... ?

poprzednia strona 1 2 3 następna strona

Polacy - Ukraińcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?