Czytelnia

ks. Henryk Seweryniak

ks. Henryk Seweryniak, Samotność kapłańska, WIĘŹ 2004 nr 11.

Tylko ksiądz, który wychodzi ze swojej samotni nawrócony jako autentyczny ojciec duchowny; który wynosi z niej „słowo esencjalne” do konfesjonału i na ambonę; który otwiera się coraz bardziej na miłość bliźniego – będzie przekonujący w samotności swego celibatu.

Samotność wypalenia

Zła samotność polega nie tyle na tym, że ja swój ciężar dźwigam sam,
ile raczej na tym, że dźwigam tylko swój ciężar.

(Jacek Salij OP)

Samotność wypalenia różni się od samotności rozczarowania – o ile tamta może ogarnąć swoimi mackami już początki kapłańskiej wędrówki, ta znaczy jej etap dojrzały, nawet późny. Jest zazwyczaj wypadkową niepowodzeń w przekazywaniu zsekularyzowanemu światu wartości chrześcijańskich i nagromadzenia zranień seksualnych.

Niemożność bądź niezdolność przekazania ludziom przesłania Ewangelii, stanowiąca podłoże samotności wypalenia, wyraża się m.in. w tym, że duszpasterzowi, mimo wysiłków, nie udaje się stworzyć z parafii powierzonej jego pieczy autentycznie chrześcijańskiej wspólnoty, rodziny. Wynika to ze zwykłego nieodkrycia charyzmatu, z braku duszpasterskiego talentu w pracy z dziećmi i młodzieżą, a niekiedy z przedziwnego splotu wydarzeń, o którym mówimy, że „diabeł się w to wkręcił”. Księdza raz po raz dotykają oskarżenia, on także – zgorzkniały i poraniony – atakuje, oskarża. Zaczyna mu brakować wielkoduszności i przebaczenia, o którym tak często mówi z ambony. Koło obraca się coraz szybciej... Pojawia się samotność jako uczucie pozostawania w bolesnym stanie „pozostawienia samemu sobie” ze swoimi wartościami, przekonaniami. Jest to coś takiego, co Henryk Elzenberg opisał w „Kłopotach z istnieniem” jako szczyt samotności – sytuacja, w której nie byłoby znane nikomu żadne moje przeżycie, przy czym wszystkie te nikomu nieznane przeżycia miałyby dla mnie nieskończenie wielką doniosłość. W sferze seksualnej może pojawić się w tym kontekście związek z kobietą – specyficzna odmiana „samotności we dwoje” lub nastąpić trwałe zanurzenie się w éternel feminin.

Samotność wypalenia różni się też od samotności wzniosłości: przeżywający ją ksiądz potrafi być wrażliwy i bezinteresowny, czasem błyśnie geniuszem „znającego życie” spowiednika itp. A jednak żyje w stanie narastającego odrętwienia, upodabniając się do coraz bardziej podupadłej winnicy. Brak w nim radości ducha, spełnienia, bo pasożyt grasujący na korzeniu zżera od wewnątrz kapłańską tożsamość, choć od zewnątrz wszystko zdaje się jeszcze przebiegać według ustalonych reguł gry.

Wyjście z tej sytuacji jest jedno: dojrzałość. Ksiądz musi być na tyle dojrzały, by wiedzieć, że życie ludzkie bywa równie samotne jak jego oraz że nie można wejść w przestrzeń kapłaństwa bez świadomości wyrzeczenia, bez pewnej świadomości heroizmu. O tym właśnie mówi o. Jacek Salij w zacytowanej na początku tego punktu sentencji. Samotność jest wtedy – wtóruje mu ks. Twardowski – gdy odchodzimy od ludzi, a nie wtedy, kiedy oni odchodzą. Oni mogą odejść, ale jeśli ja nie odchodzę, to nie jestem samotny. Można przecież być przy ludziach, którzy odeszli.

Ksiądz musi także wiedzieć, że mimo swoich bólów i kryzysów, ma być i dzisiaj, i zawsze – jako uosobienie samotności dojrzałej – największym antidotum na ludzką rozpacz. Samym swoim istnieniem przypomina, że tak naprawdę to nie w tłumie, w bieganinie, w huku decybeli, w ciągłej paplaninie o niczym, ale w wewnętrznej samotności swojego istnienia człowiek staje się sobą. Jest samotny – jeśli wolno tak odczytać „Tryptyk rzymski” – ze swoim zdumieniem pośród istot, które się nie zdumiewają... Jest samotny w swoim byciu, tworzeniu, odpowiedzialności, winie, cierpieniu, umieraniu i odnajdywaniu sensu. I w tej samotności samo-stanowi o sobie: przeżywa tajemniczość istnienia, tęskni, medytuje, otwiera się na natchnienia, pozwala rodzić się naprawdę ważnym wewnętrznym słowom. Takim jak choćby te, które przed tysiącami lat usłyszał psalmista i które wciąż pozostają aktualne: Panie, moje serce się pyszni/ i oczy moje nie są wyniosłe. /Nie gonię za tym, co wielkie,/ albo co przerasta moje siły (Ps 131).

1 „Kapłaństwo i życie konsekrowane jako wspólnota życia i posługi z Chrystusem” n. 68, w: „II Polski Synod Plenarny (1991-1999)”, Poznań 2001, s. 176-177.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8

ks. Henryk Seweryniak

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?