Czytelnia

Ewa Karabin

Ewa Karabin, Siła sprzeciwu, WIĘŹ 2009 nr 4.

Już sama nazwa Ruchu dużo mówi o jego założeniach. ATD, skrót od Aide à Toute Détresse, znaczy „Pomoc we wszelkim nieszczęściu”; dziś ten skrót tłumaczy się: A Tous la Dignité, czyli „Godność dla wszystkich”. „Czwarty Świat” to z kolei nawiązanie do epizodu z czasów rewolucji francuskiej, gdy pewien arystokrata pozwolił biedakom wypowiedzieć się na łamach swojej publikacji Kroniki stanu czwartego. Najubożsi nie mieszczą się bowiem w ramach żadnego z wykreowanych przez ludzkość światów. Biednych całego świata ojciec Wrzesiński nazywał „swoim ludem”.

Ruch ATD Czwarty Świat chce udzielać głosu ubogim i wykluczonym, chce pomóc im w odzyskaniu ludzkiej godności, aby uwierzyli w siebie, aby mogli decydować o sobie, brać odpowiedzialność za los swoich dzieci, wybierać, co jest dla nich najważniejsze, zdobywać wykształcenie i uczestniczyć w kulturze. Tradycyjna dobroczynność, a także arbitralna pomoc społeczna, tylko utwierdzają najuboższych w ich poniżeniu i wykluczeniu. Jak można wymagać od ubogich, żeby potrafili samodzielnie wyjść z nędzy, skoro odbiera się im prawo do używania rozumu, decydując za nich o tym, gdzie mają mieszkać, jak mają wychowywać swoje dzieci, z czego będą żyć? Ruch ATD zabiega o to, aby bogate społeczeństwa uświadomiły sobie skalę problemu i zrozumiały, że tuż obok nich, na tych samych osiedlach i podwórkach łamane są elementarne prawa człowieka. Nędza jest bowiem — zdaniem o. Wrzesińskiego — pogwałceniem wszystkich praw człowieka: odbiera możliwość korzystania z prawa do edukacji, do wolności politycznej, pracy zawodowej, opieki socjalnej, degraduje całość osoby. Prawa człowieka są więc zdaniem Wrzesińskiego niepodzielne. Przekonywał, że walka ze skrajnym ubóstwem musi opierać się na koncepcji „człowieka zintegrowanego wewnętrznie, a zatem podmiotu odpowiedzialności i praw, stanowiących niepodzielną jedność. Ale także człowieka nierozłącznie związanego z innymi, pełnoprawnego członka niepodzielnej ludzkości, w której także najuboższy powinien móc uczestniczyć we wspólnej misji”. Dlatego uważał, że trzeba przede wszystkim informować opinię publiczną o istnieniu zjawiska skrajnego ubóstwa i o jego katastrofalnych skutkach dla życia wszystkich dotkniętych nim osób. Zwłaszcza dla rodziny, na którą nędza działa szczególnie destrukcyjnie.

Rodzina od początku powstania Ruchu stała się dla jego członków priorytetem. Niepewność jutra, ciągły głód i strach rozbija relacje między rodzicami a dziećmi, rodząc agresję i przemoc. Te rodziny, zamieszkujące w pustostanach, grzebiące w śmietnikach, żyjące na ulicy — nie mają już żadnej tożsamości, zniknęły z ewidencji, rejestrów czy statystyk. Są jak widma, które nie mają nadziei na to, że kiedykolwiek uda im się zamieszkać wśród „pełnoprawnych obywateli”. Ich wycofanie kryje rozpacz i zwątpienie we własne człowieczeństwo. Jak mówią sami najubożsi: „nie to jest największym nieszczęściem człowieka, że cierpi głód, że nie umie pisać, że nie ma pracy. Najgorsze to wiedzieć, że inni mają cię za nic, że nie chcą dostrzec twojego cierpienia. [...] Największe nieszczęście skrajnego ubóstwa, to czuć się przez całe życie jak człowiek skazany na śmierć”. Źródłem cierpienia osób wykluczonych jest głównie obojętność otaczającego ich świata, który nie dostrzega ich istnienia, który traktuje ubogich jak podludzi. O. Wrzesiński jako ksiądz katolicki pyta swój Kościół, jak jest możliwa taka obojętność?

poprzednia strona 1 2 3 następna strona

Ewa Karabin

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?