Czytelnia
Dialog chrześcijańsko-żydowski
Krystian Chmielewski, Spór o mówienie prawdy, WIĘŹ 2001 nr 4.
Nosowski stwierdził, że nie rozumie irytacji ks. Chrostowskiego kwestią poparcia istnienia państwa Izrael. Zdaniem redaktora „Więzi”, jest to zwyczajna konstatacja faktu i nie oznacza ona automatycznego opowiedzenia się po żydowskiej stronie w konflikcie bliskowschodnim (oświadczenie powstało zresztą przed wybuchem obecnych krwawych walk). Nosowski podkreślił, że deklaracja jest wydarzeniem przede wszystkim religijnym i teologicznym, a nie politycznym i dlatego błędne jest odczytywanie jej w perspektywie bieżących sporów na Bliskim Wschodzie. Uznał on Dabru emet za dokument przełomowy w budowaniu nowej żydowskiej teologii chrześcijaństwa.
Jako ostatni z dyskutantów głos zabrał prof. Michał Wojciechowski, który poruszył problem nazizmu. Uznał go za ruch achrześcijański (jeśli nie antychrześcijański), którego wszystkie części składowe (rasizm, nacjonalizm, socjalizm) obce były chrześcijaństwu. Za niedopuszczalne uznał sytuowanie nazizmu w kontekście chrześcijaństwa (czy to pozytywnym, czy to negatywnym). Jego zdaniem, nazizm począł się w zdechrystianizowanej Europie (dokładnie: w zlaicyzowanym przez dwa wieki państwie niemieckim, które było kontynuatorem tradycji pruskich).
W swej odpowiedzi ks. Chrostowski stwierdził, że w tej dyskusji problemu nie stanowi zasadność prowadzenia dialogu, ale sposób, w jaki należy to czynić. Przyznał, iż z bólem odnotować musi w Polsce głęboką polaryzację w tej kwestii. Określił następnie dwa bieguny postaw wobec Żydów obecne w polskim Kościele. Pierwszym nazwał model dialogu, który można by z całym szacunkiem i całym uznaniem wiązać z osobą księdza Czajkowskiego, redaktora Zbigniewa Nosowskiego z „Więzi”, środowiskiem „Tygodnika Powszechnego” i „Gazety Wyborczej”. I jest jeszcze inny model dialogu – twierdził prorektor UKSW, sytuując w nim siebie i prof. Wojciechowskiego. Wyjaśnił też, dlaczego jego radość z oświadczenia Dabru emet jest mniejsza niż ks. Czajkowskiego: dlatego, że staram się na nie patrzeć również z perspektywy i Polaka, i katolika.
Dyrektor IDKJ przypomniał, iż deklaracja ukazała się w „The New York Time’sie” jako ogłoszenie i zapłacono za nie coś około 100 tysięcy dolarów. Więc jakaś reakcja musiała później nastąpić – wyjaśniał biblista – po to, by te pieniądze w takiej czy innej formie zwróciły się. Nazywajmy rzeczy po imieniu – wezwał – nikt z nas po katolickiej stronie nie ma 100 tysięcy dolarów, żeby publikować nasze oświadczenia. Natomiast te oświadczenia podawane są do wiadomości milionom w kościołach, podczas Dni Judaizmu, itd. I to jest probierz wiarygodności, a nie tylko umiejętność podania oświadczeń w gazetach – podsumował prelegent.
Chrostowski przyznał, iż ceni głosy polemiczne wobec niego, stara się czytać to, co piszą ks. Czajkowski i red. Nosowski i inne osoby – tylko proszę mi wybaczyć tę chwilę szczerości. Widzę problem polegający na tym, że jest sporo wydarzeń i możliwości do tego – również na łamach „Więzi”, „Znaku” i gdzie indziej – żeby zaprezentować katolicki punkt widzenia, ale odrobinę odmienny od perspektywy ich redaktorów. Ale na to niestety przyzwolenia nie ma. Dyrektor IDKJ ubolewał, że jego działania są często pomijane milczeniem. Wyznał, że przez dwanaście lat prowadzenia sympozjów nigdy, czy prawie nigdy ta opcja, którą reprezentujemy, nie znalazła odzwierciedlenia w wymienionych publikacjach,2 a z chwilą, kiedy próbowaliśmy coś powiedzieć, to okazywało się, że to jest niepotrzebne. Podkreślił, że z winy tych samych środowisk nie doszło do wewnątrzkościelnego sympozjum o wewnątrzkatolickim dialogu (zapewne chodzi o planowaną ongiś przez KAI dyskusję między ks. Chrostowskim a ks. Stanisławem Musiałem SJ).
poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona