Czytelnia

Historia

Polacy - Żydzi

Jacek Borkowicz

Jacek Borkowicz, Spór o żydowskie karabiny, WIĘŹ 2003 nr 8-9.

Prof. Strzembosz ma więc rację, gdy zwraca uwagę, iż rebelianci nie byli jednostkami wyizolowanymi ze swych społeczności. Wniosek ten nie uprawnia jednak tezy o jakimś „żydowskim powstaniu” w północno-wschodniej Polsce. Zamieszkująca ten region półmilionowa masa Żydów była społecznością zbyt zróżnicowaną, by jakakolwiek grupa polityczna — a tym bardziej ugrupowanie zbrojne — mogło rościć sobie słuszne pretensje do występowania w roli emanacji zbiorowej woli tej wspólnoty. Owszem, akty wystąpień zbrojnych dokonywane były w konkretnym społecznym zapleczu, pośrednio świadczą więc o dość powszechnym niezadowoleniu mas żydowskich z egzystencji w przedwojennym państwie polskim. Ale tylko o tym — i o niczym więcej. Nie można powiedzieć, że wydarzenia z września 1939 roku na polsko-białoruskich kresach były zbrojnym wystąpieniem żydowskiej mniejszości. Pamiętajmy o tym, że olbrzymia większość miejscowych Żydów — mieszkańców miasteczek bardziej odległych od Grodna — takich aktów rebelii u siebie nie urządziła. Czy tylko dlatego, że nie wiedziała o tym, co dzieje się w sąsiednim powiecie? Wydaje się, że po prostu większość żydowska odniosła się do tych wydarzeń — lub do możliwości ich powtórzenia na własnym terenie — z dystansem, właściwym wszystkim wspólnotom, które pragną wieść swoje codzienne życie w spokoju.

W tym sensie żydowscy rebelianci z Grodna i Skidla nie byli „żydowskimi powstańcami”.

Z drugiej strony, w świetle podanych przez Wierzbickiego faktów, trudno się zgodzić z opinią prof. Gutmana, jakoby Żydzi sięgnęli po broń wyłącznie w sytuacji obrony. Owszem, część grup „samoobrony” rzeczywiście powstała w sytuacji, gdy z miasteczka wyszło wojsko, uciekła policja i przedstawiciele administracji. Co jednak powiedzieć o wcale nierzadkich wypadkach, gdy ta „samoobrona” atakowała sprawnie funkcjonujące jeszcze struktury państwa polskiego?

Zgoda, że nieco inną miarą należy mierzyć lojalność Polaka i lojalność przedstawiciela mniejszości, dla której Polska niekoniecznie jest własnym domem. Nie można jednak z tego powodu odmawiać tymże Polakom prawa do obrony swojego państwa przed zagrożeniem wewnętrznym — w sytuacji, gdy zostało ono zaatakowane z zewnątrz prawie na wszystkich granicach. Logicznie rozumuje więc Wierzbicki, gdy pisze, że takie fakty, jak atak uzbrojonych ludzi na więzienie, ostrzeliwanie polskich oddziałów czy wspomaganie natarcia czołgów sowieckich na Grodno, przez władze polskie mogły być ocenione tylko jako „zdrada w obliczu obcego najazdu”. Nie można chyba się dziwić — wnioskuje dalej — że takie postępowanie zwalczano z całą surowością prawa wojny, a uczestników tych wystąpień karano śmiercią. Nie miało to wiele wspólnego z pogromami, które później przypisywała stronie polskiej sowiecka propaganda i o których piszą dzisiaj niektórzy żydowscy historycy (trzeba przyznać, że taką postawę krytykuje również Gutman). Oczywiście, łatwo sobie wyobrazić, że w sytuacji wojennego chaosu także polscy obrońcy ulegali pokusie załatwiania swoich prywatnych porachunków oraz interesów. Zapewne niejeden raz dopuszczono się tutaj bezprawia, nawet zbrodni. Jednak nie zmienia to ogólnej oceny: policjanci, zmobilizowani urzędnicy i harcerze, którzy w dniach września 1939 roku walczyli na ulicach Grodna, nie byli niezorganizowaną antysemicką hałastrą, lecz stanowili organ władzy, działający w imię zachowania prawa, bezpieczeństwa i porządku.

Czy oznacza to, że możemy obiektywnie nazwać zdrajcami wszystkich tych, którzy we wrześniu 1939 obrócili lufy karabinów przeciwko polskiej władzy? Z pewnością byli nimi ci spośród polskich obywateli, którzy wstąpili na drogę dywersji. A reszta? Nie odważyłbym się oceniać ich tak jednoznacznie. Można chyba powiedzieć, że byli to ludzie, którzy nosili w sobie jakieś poczucie krzywdy. Wybrali źle, a wielu z nich — co również potwierdzają źródła — niebawem zrozumiało swój błąd, widząc, jak wygląda rzeczywistość w państwie, które mieniło się klasowym wyzwolicielem żydowskiego proletariatu.

Jacek Borkowicz

1 Na temat oceny zbrojnych wystąpień Żydów w 1939 r. oraz stosunku mniejszości żydowskiej do wkraczającej armii sowieckiej polemizowali w „Więzi” kolejno: Izrael Gutman („Krzyk i cisza”, 2001 nr 4), Tomasz Strzembosz („Panu Prof. Gutmanowi do sztambucha”, 2001 nr 6), Izrael Gutman („«Oni» i «my»”, 2001 nr 8), Marek Wierzbicki („«Biedota z bronią w ręku»”, 2001 nr 9), Marek Chodakiewicz („«Gangi bandziorów» w Grodnie?”, 2002 nr 1), Tomasz Strzembosz („To nie była nieliczna grupa”, 2002 nr 2) i Ryszard Tyndorf („Nie z lęku przed Niemcami”, 2002 nr 2).
2 Marek Wierzbicki, „Polacy i Białorusini w zaborze sowieckim. Stosunki polsko-białoruskie na ziemiach północno-wschodnich II Rzeczypospolitej pod okupacją sowiecką 1939-1941”, Warszawa 2000.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6

Historia

Polacy - Żydzi

Jacek Borkowicz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?