Czytelnia

ks. Andrzej Draguła

ks. Andrzej Draguła

Ciało koniecznie potrzebne
Czy możliwa jest spowiedź przez internet?

Właściwie wszystkie znane mi wypowiedzi odnoszące się do ostatnich watykańskich dokumentów na temat internetu wyrażały przekonanie, iż dokumenty te kończą dyskusję na temat możliwości spowiedzi w sieci. Czymś wyjątkowym na tym tle jest artykuł o. Dariusza Kowalczyka SJ pt. „O możliwości spowiedzi przez internet” („Więź” 8/2002), w którym autor stwierdza, że według niego dyskusja na ten temat bardziej zaczyna się niż kończy. Biorąc pod uwagę, iż wspomniane dokumenty nie mają charakteru ostatecznych wypowiedzi doktrynalnych, teologiczna spekulacja na temat spowiedzi przez internet jest zupełnie uprawniona. Jednocześnie Autor żali się, że jeśli już taka dyskusja się pojawia, to brak jej zupełnie merytorycznego charakteru. Trudno się z nim nie zgodzić, jeśli za dyskusję uznać emocjonalne często komentarze internautów. I choć jako specjalista od kaznodziejstwa czuję się nieco w tej materii niekompetentny, to żywię nadzieję, iż moja polemika utrzymana będzie bardziej w tonie merytorycznym niż kaznodziejskim.

Sytuacja nadzwyczajna, czyli granice niemożliwości

O. Kowalczyk poszukuje odpowiedzi na pytanie, czy spowiedź poprzez internet jest możliwa, czy elektroniczne pośrednictwo sieci pozwala na zrealizowanie wszystkich koniecznych do spełnienia warunków, aby sakrament mógł się dokonać. Wydaje się jednak, że zastosowana argumentacja odwołuje się bardziej do analizy uwarunkowań psychologicznych niż do kryteriów teologicznych. Gdyby już jednak zezwolić na korzystanie z sakramentu pokuty i pojednania przez internet, to niewątpliwie należałoby ono do sposobów nadzwyczajnych, stosowanych w szczególnych, wyjątkowych przypadkach. W moim przekonaniu artykuł ks. Kowalczyka nie daje przekonywających argumentów, że takie przypadki istnieją.

Autor postuluje, aby ewentualną możliwość spowiedzi – nazwijmy ją – internetowej1 ograniczyć do przypadków, w których spowiednik zna osobiście penitenta, a de facto do stałego spowiednictwa. Jezuita przytacza list internautki przebywającej za granicą. Autorka listu nie może skorzystać z sakramentu pokuty, gdyż nie zna miejscowego języka, ma także trudności w dotarciu do polskiego duszpasterza. Czy rzeczywiście jednak zrobiła wszystko, by móc przystąpić do sakramentu pokuty? Czy jej niemożność jest naprawdę niepokonalna? Gdybym znała język kraju, w którym przebywam, może bym się i zmobilizowała – pisze szczerze w swoim liście, przyznając się więc jednocześnie, że najprawdopodobniej nie skorzystałaby z tej ewentualności. Podobny brak determinacji wykazuje ona wobec możliwości wyspowiadania się u polskiego księdza, choć trudno zrozumieć, iż przeszkodą miałby być fakt, iż tutaj jest tylko jedna parafia z jednym księdzem. W końcu wielu naszych wiernych jest również „skazanych” na jedną parafię z jednym księdzem. Trudno to uznać za przeszkodę w możliwości skorzystania z sakramentu pokuty. W Polsce staram się chodzić do spowiedzi do jednego księdza – czytamy dalej w e-mailu. Posiadanie stałego spowiednika to, zaiste, zwyczaj chwalebny i godny polecenia, zdaje się jednak, że psychologiczna więź tworząca się między penitentem a spowiednikiem staje się czasami ważniejsza od samego rozgrzeszenia. Nie ulega wątpliwości, że subiektywne dobro wynikające z posiadania stałego spowiednika nie może być ponad obiektywnym dobrem otrzymania rozgrzeszenia w sakramencie pokuty u innego kapłana.

1 2 3 4 5 6 następna strona

ks. Andrzej Draguła

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?