Czytelnia

Grzegorz Pac

Grzegorz Pac, Straszliwe piękno Zielonej Wyspy, WIĘŹ 2007 nr 1.

Zarówno w „Wietrze...”, jak i w „Michaelu Collinsie” bestialstwo okupanta prowadzi do okrucieństwa strony przeciwnej. Trudno zresztą ukryć, że tak właśnie prowadzona była ta walka, podobnie zresztą jak każda taka partyzancka wojna, która nigdy nie toczy się w białych rękawiczkach. Irlandczycy strzelają więc do żołnierzy w pubach, podkładają bomby, dokonują indywidualnych wyroków na brytyjskich policjantach, zabijają zakładników. Szczególnie poruszająca jest scena, gdy Damien ze słowami „pięć lat studiowałem anatomię, a teraz strzelę mu w łeb” zabija chłopaka, którego zna od dziecka, którego matka często karmi cały oddział, a który powiedział za dużo...

A jednak mimo wszystko wizja, jaką przedstawiają te dwa filmy jest zupełnie różna. Collins w obrazie Jordana jest niewątpliwie bohaterem tragicznym, wplątanym w tryby historii, postawionym w sytuacji bez wyjścia. Tym bardziej jednak pozostaje herosem, tak jak heroiczna jest walka, którą prowadzi. Doskonale ukazuje to plakat filmu, który przedstawia głównego bohatera przemawiającego z pasją wśród tłumów. Na plakacie reklamującym „Wiatr...” przedstawieni są dwaj bracia siedzący obok siebie. W oczach Damiena widać tylko pustkę. W jego wojnie nie ma zwycięzców, ludzkie tragedie ciągle się powtarzają – zmieniają się tylko oprawcy. Jedynym namacalnym skutkiem tej walki jest rosnąca nienawiść w sercu niedoszłego lekarza. Walka Michaela Collinsa ma w sobie heroizm i piękno. Jeśli w walce Damiena dostrzec można jakieś piękno, to napawa ono grozą.

Kto więc bliżej jest prawdy o tragicznych, irlandzkich dziejach? Chyba jednak Loach, bo to on właśnie ukazuje cały ich dramatyzm. To w „Wietrze...” widzimy utratę niewinności, do której zawsze przecież prowadzi wojna, która zmusza, aby strzelać do nieprzyjaciela, ale w istocie uczy również, jak zabijać brata. Bo niewinność bohaterów filmu Loacha kończy się na długo wcześniej, nim wymierzą oni w siebie nawzajem lufy karabinów. Ona kończy się wraz z ich dzieciństwem, gdy – porzuciwszy boisko –skradają się z kijami do hurlingu po zielonych, irlandzkich wrzosowiskach. To w tej zieleni z chłopców zmieniają się w bezwzględnych mężczyzn i okrutnych bojowników. Obserwując ochotników takich jak Teddy i Damien, walczących jeszcze z brytyjskim okupantem w powstaniu 1916 roku, irlandzki poeta William Butler Yeats napisał proroczo w wierszu „Wielkanoc 1916”:

Zawsze, gdziekolwiek na ziemi
Zielone barwy są żywe,
Zmieniają, zmieniają się wszyscy:
Rodzi się piękno straszliwe.
przekład – Tomasz Wyżyński

„Wiatr buszujący w jęczmieniu” („The wind that shakes the barley”) – reżyseria: Ken Loach, scenariusz: Paul Laverty, zdjęcia: Barry Ackroyd, muzyka: George Fenton, w rolach głównych: Cilian Murphy, Padraic Delaney, Orla Fitzgerald, produkcja: Niemcy, Włochy, Hiszpania, Francja, Wielka Brytania, Irlandia, 2006, czas trwania: 127 min., dystrybutor w Polsce: Best Film. Film nagrodzony Złotą Palmą w Cannes 2006.

poprzednia strona 1 2 3

Grzegorz Pac

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?