Czytelnia

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Tomasz Wiścicki

Tomasz Wiścicki

Świadectwo przede wszystkim

Kościół wobec donosicieli w sutannach

Zaczęło się. Wśród nazwisk agentów SB, które trafiają do publicznej wiadomości, pojawiają się pierwsze personalia ludzi Kościoła, w tym księży. Wiadomo było, że prędzej czy później do tego dojdzie. Jeśli Kościół katolicki był przez cały czas istnienia komunizmu traktowany przez totalitarną władzę jako główny wróg ideologiczny, było oczywiste, że władza ta posłuży się przeciw niemu jednym z zasadniczych środków kontroli i zwalczania „wrogich ośrodków”, a mianowicie werbowaniem agentury. Nikt zresztą chyba nie miał za czasów komunistycznych wątpliwości, że Kościół jest przedmiotem inwigilacji ze strony tajnej policji. Z oczywistych względów nie było wiadomo, jak te działania konkretnie wyglądają, jednak sam fakt szczególnego zainteresowania ze strony UB, a potem SB traktowany był jako oczywistość. Nie brak było zresztą konkretnych potwierdzeń tego zainteresowania.

Od chwili upadku komunizmu toczy się publiczna, często niezwykle ostra dyskusja, jak potraktować sprawę byłej komunistycznej agentury. Debata ta przybrała niezbyt precyzyjną nazwę sporu o lustrację, mimo że kwestia formalnych procedur lustracyjnych jest tylko jednym z jego aspektów. Chodzi o kwestię bardziej generalną: czy w ogóle, a jeśli tak, to w jaki sposób ujawniać personalia byłych konfidentów, jak tego rodzaju przeszłość powinna być oceniana i jakie powinna rodzić konsekwencje. Stanowiska zostały zarysowane już na początku lat dziewięćdziesiątych. Od tego czasu nie sformułowano chyba żadnych nowych argumentów, natomiast niepomiernie wzrosła nasza wiedza na temat zarówno mechanizmów, jak i — coraz częściej — konkretów. Spór o lustrację jest zresztą częścią szerszej debaty — o traktowanie ponurego dziedzictwa komunizmu i jego nosicieli, przedstawicieli ówczesnej władzy, w tym aparatu represji.

Kościół był prześladowany

Przypominam te oczywistości dla uprzytomnienia przedziwnej doprawdy bierności Kościoła wobec tej problematyki. Siedemnaście już prawie lat od upadku komunizmu nie wystarczyło, by ludzie Kościoła uznali, że dotyczy on ich także i by wyciągnęli z tego wnioski. Kościół w Polsce w zdecydowanej większości zachowuje się tak, jakby te sprawy w ogóle go nie dotyczyły, ograniczając się do zabierania głosu w sprawie lustracji innych środowisk. Ludzie Kościoła, z hierarchami na czele, wydają się niepomiernie zaskoczeni, że od Kościoła oczekuje się nie tylko stanowiska w tej sprawie — jak w innych ważnych kwestiach moralnych dotyczących życia publicznego — ale także uporania się z tym problemem we własnych szeregach.

To zdumienie można do pewnego stopnia zrozumieć. Kościół postrzega siebie — najzupełniej słusznie — jako ofiarę komunistycznych prześladowań, w dodatku taką ofiarę, która zwyciężyła swego prześladowcę. Udział Kościoła w obaleniu komunizmu jest ogromny i niekwestionowany. Nie ulega wątpliwości, że ogromna większość ludzi Kościoła — świeckich i duchownych — generalnie zdała trudny egzamin czasów komunistycznych. Dobra i szlachetności było niewątpliwie więcej niż zła i podłości. To skłania do słusznej dumy, nie do zajmowania się przypadkami wstydliwymi.

1 2 3 4 5 6 następna strona

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Tomasz Wiścicki

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?