Czytelnia

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Tomasz Wiścicki

Tomasz Wiścicki, Świadectwo przede wszystkim. Kościół wobec donosicieli w sutannach, WIĘŹ 2006 nr 5.

Na nieporozumieniu opiera się też spotykany nieraz argument „historyczny” — że Kościół powinien naśladować prymasa Wyszyńskiego, który po uwolnieniu nie wyciągnął żadnych konsekwencji wobec tych osób, w tym biskupów, które zachowały się haniebnie po jego uwięzieniu, de facto aprobując bezprawie ze strony komunistycznych władz. Nieporozumienie jest w tej sprawie podwójne. Po pierwsze, chodziło tu o działania jawne: biskupi, którzy wydali kompromitujące oświadczenie albo „księża-patrioci” byli znani z imion i nazwisk. Czyniąc niewątpliwe zło, nikogo przynajmniej nie wprowadzali w błąd. Żaden z nich nie uchodził, jak niektórzy spośród agentów, za postacie bez skazy. Nie chodzi o ocenę, które zło było większe — chodzi o nieprzystawalność tych dwóch sytuacji. Po drugie, zupełnie inna była wówczas sytuacja zewnętrzna Kościoła. Po uwolnieniu prymasa nadal przecież trwał komunizm i wszelkie rozliczenia w Kościele byłyby na rękę ówczesnej władzy. To one zresztą nadal trzymały w ręku wszystkie nici, dysponując kompletem informacji na temat działań podejmowanych przez współpracujące z nimi osoby w Kościele, o charakterze tych działań i ich sensie dla polityki komunistów. Dziś władza ta od dawna nie istnieje i żadnych celów nie realizuje, utraciła też monopol na informację. Badając akta znajdujące się w IPN i innych archiwach, możemy odkryć historyczną prawdę o tych czasach, zarówno o mechanizmach, jak i konkretnych faktach. Jesteśmy to winni ofiarom komunistycznej tajnej policji, które — jeśli żyją — mają pełne moralne prawo zadecydować, co z tą wiedzą zrobić.

Nigdy zresztą dość powtarzania, że ofiarą donosicielstwa byli ci, na których donoszono, a nie ci, którzy donosili. Oczywiście, w głębszym sensie konfident był ofiarą w większym stopniu niż obiekt jego donosów — jak każdy, kto wyrządza zło, pada ofiarą tego zła bardziej niż ten, przeciwko komu jest ono skierowane. Byłoby jednak czymś gorszącym, gdybyśmy nie chcieli pamiętać, że po pierwsze, samo donoszenie było zawsze złem, po drugie — że to zło wymierzone było w konkretne osoby i to ich dobro powinno stać na pierwszym miejscu. Przypominam te oczywistości, gdyż w niektórych wypowiedziach następuje zdumiewające podstawienie krzywdzicieli w miejsce tych, którym krzywdę wyrządzali. To zresztą charakterystyczne, że cała dyskusja na temat ponurej spuścizny UB i SB odbywa się tak, jakbyśmy wciąż zaczynali ją od nowa. Przeciwnicy ujawniania prawdy zachowują się tak, jakby ta debata zaczęła się wczoraj, żadne argumenty w niej nie padły i trzeba wciąż od nowa tłumaczyć to, co zostało powiedziane już setki razy, choćby właśnie to, że ofiarą jest przede wszystkim „figurant”, osaczany przez konfidentów, a nie tajny współpracownik.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Tomasz Wiścicki

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?