Czytelnia

Cezary Gawryś

Cezary Gawryś

Świat najwspanialszym sanktuarium

Obawiam się, że wielu ludzi, w tym także pobożnych chrześcijan, ulega dziś sentymentalnej w istocie tendencji, by „duchowość” pojmować jako szukanie jakichś nadzwyczajnych doznań wewnętrznych. Przeżyłem ostatnio wielką przygodę: przez dwa lata uczyłem religii w jednym z warszawskich liceów. W starszych klasach skoczyłem od razu na głęboką wodę teologii biblijnej, oczywiście w przystępnej formie. „Niedowiarki” zaczęły kontestować i zrobiło się ciekawie. Po paru lekcjach podeszły jednak do mnie dwie pobożne i miłe dziewczyny z prośbą, czy mógłbym nie zajmować się – jak to określiły – „historią religii”, ale mówić z nimi więcej o „duchowości”. Przekonałem się ze zdziwieniem, że dla nich tajemnica Jezusa Chrystusa to „historia religii”, a „duchowość” to – jak same wyjaśniły – na przykład śpiewanie religijnych piosenek („żeby było miło”). Tymczasem poznanie Jezusa z Ewangelii i pójście za Nim to sama istota chrześcijańskiej duchowości.

Teologia biblijna, która tak wspaniale rozwinęła się w naszych czasach (przykład, jak wiemy, dali protestanci), pozwala zrozumieć, co to znaczy, że zbawczym zamiarem Boga było wejście w ludzką historię. Zbawienie dokonuje się w moim zwykłym, codziennym życiu. Duchowość chrześcijańska nie może być więc ucieczką od tego świata, szukaniem nadzwyczajności albo azylu, lecz ma być stałym czerpaniem wody ze źródła, jakim jest ukrzyżowany i zmartwychwstały Jezus, po to, by stawiać czoło wydarzeniom każdego dnia. Taką niezawodną drogą do źródła jest właśnie rozumna lektura Biblii. Studiowanie teologii biblijnej niesłychanie w niej pomaga. Dlatego upominam się, by na „mapie duchowej polskiego chrześcijaństwa” umieścić koniecznie katolickie uniwersytety i rozwijające się wydziały teologiczne, uczące odnowionej teologii, zwłaszcza zaś katedry teologii biblijnej – i bogatą literaturę w tej dziedzinie.

Zaś w celu duchowego uzdrowienia, które co pewien czas każdemu jest potrzebne, udaję się po prostu do księży jezuitów w sanktuarium Matki Bożej Łaskawej w Warszawie. Dostęp do tego świętego miejsca jest wprawdzie nieco utrudniony przez turystyczny rozgwar Starego Miasta, a także przez obecność zawodowych żebraków i różnych „jurodiwych”, ale w środku świątyni jest spokój i cisza, cudowny obraz Matki Bożej, kaplica nieustającej adoracji Najświętszego Sakramentu i – zawsze czynny konfesjonał. To tutaj od wielu lat korzystam z sakramentu spowiedzi i duchowego kierownictwa. Dzięki braterskiej posłudze sędziwego ojca Walentego, a po jego wyjeździe – ojca Witolda, spotykam się z Bożym miłosierdziem i twardym realizmem prawdy o sobie.

Najwspanialszym sanktuarium Boga jest dla mnie jednak cały stworzony świat i każda chwila czasu, który jest mi dany. Od wielu lat nieustannie odmawiam - w myśli, w rytm oddychania, w każdej wolnej chwili, na spacerze, w autobusie, a nawet słuchając drugiej osoby - prostą modlitwę Jezusową, której się nauczyłem z „Opowieści rosyjskiego pielgrzyma” (Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną grzesznym). Kiedy we własnym sercu przyjmie się dar pokoju, łatwiej jest pielgrzymować do serca drugiego człowieka.

1

Cezary Gawryś

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?