Czytelnia

Krzysztof Dorosz

Krzysztof Dorosz, Światło nad bólem, WIĘŹ 2001 nr 9.

W swoich medytacjach Kubiak nieraz wygłasza pochwałę czystej sztuki i tego, co się nazywa „wieżą z kości słoniowej” (UK 205). Ale ta „wieża” nie jest wcale wyspą szczęśliwą, wypełniają ja problemy, spory i trudne pytania. W tej „wieży” nie mieszka się spokojnie. Objawia mi się w niej — pisze Kubiak — tradycja polska jako dziedzictwo wspaniałe, ale także tragiczne, bo w pewnym okresie tragicznie złamane (UK 207. Różne okoliczności i różni wrogowie łamali to dziedzictwo; ostatnio na wielką skalę czyniła to teoria i praktyka komunizmu. Dlatego odbudowa i trafna interpretacja najgłębszej polskiej tradycji jest dziś w przekonaniu Kubiaka ogromnie ważna. Tej odbudowie służy „wieża z kości słoniowej”, a tej interpretacji rozważania nie tylko o pisarzach polskich, lecz także greckich i rzymskich. Kto chce w polskości, tej najlepszej i najmądrzejszej, poczuć smak Grecji i Rzymu, niech czyta „Nowy brewiarz Europejczyka” i „Uśmiech Kore”. Kto w postkomunistycznych czasach rozpadu wzorów myślenia i postępowania chce zaznać zakorzenionego w starożytności konserwatyzmu kulturowego, niech pozwoli autorowi „Mitologii Greków i Rzymian” prowadzić się nad Śródziemne Morze polskiej kultury.

Jestem konserwatystą — deklaruje Kubiak. Ale mój konserwatyzm jest radykalny, sięgam do pierwotnego projektu kultury polskiej, głęboko przenikniętego wartościami znad Morza Śródziemnego, tymi par ecxellence europejskimi wartościami: biblijnymi, greckimi, rzymskimi. Przed epoką tragicznego załamania ten projekt realizował się i rozwijał wspaniale, owocował uniwersalistyczną myślą Pawła Włodkowica, uniwersytetem, który wykarmił substancję Kopernikowskiego przewrotu w kosmologii, poezją Janicjusza, Kochanowskiego. Po załamaniu zaś był w mroku trudnej historii podtrzymywany przez kilka wieków siłami o wiele liczniejszych jeszcze rzesz ludzi wiernych tej starej tradycji, zwłaszcza wielkich pisarzy polskich XVIII, XIX i pierwszej połowy XX wieku, których dziełami się karmimy. Ten pierwotny, wspaniały, śródziemnomorski projekt kultury polskiej — jemu chcę służyć (UK 207 — 208).

Zygmunt Kubiak nie jest ani idealistą, ani optymistą. By poczuć smak powszechnej wrogości świata, wcale nie musi czytać przenikliwych Greków. Przypatrując się ludzkim poczynaniom, doszedł do przekonania, że Apokalipsa nie przychodzi w wyjątkowych okresach historii, lecz dzieje się zawsze; Sąd Ostateczny jest teraz, tylko głębiej (UK 8). Zna demony, które biorą człowieka w posiadanie, wie, że ideologie powodują przeraźliwą zatwardziałość ludzkiego serca, a skutki ich trwają długo. Dziś widzi się dokoła — pisze z nutą cierpkiej goryczy — jak obyczaje totalitarne, podstępne gry, oszustwa i fałszerstwa odnawiają się, nieraz nawet w postępowaniu ludzi, którzy głosili, że są przeciwnikami i męczennikami totalitaryzmu. Być może tak ma się toczyć świat, który według słów św. Jana „w złem leży”. Tym bardziej trzeba w nim cenić krople, choćby odrobiny czegoś lepszego (UK 125). Czymś lepszym jest dla Kubiaka wielkie dziedzictwo kultury antycznej i polska tradycja umiaru i dyscypliny, czymś lepszym jest również chrześcijaństwo. Jest to chrześcijaństwo głęboko świadome grzechu człowieka i zepsucia świata, na który sypią się straszliwe nieszczęścia, chrześcijaństwo, które dawno temu porzuciło wiarę w duchowy „postęp” ludzkości: religia Pana, który jest przeciw światu i którego świat ukrzyżował (UK 219) — chrześcijaństwo tragiczne, a zarazem pełne ludzkiego ciepła (UK 218).

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Krzysztof Dorosz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?