Czytelnia
Jacek Borkowicz, Sybir ku pamięci, WIĘŹ 2000 nr 11.
Osobną kategorię stanowią Świadkowie — więzieni pisarze, duchowni, politycy, a wśród nich towarzysze niedoli Polaków na nieludzkiej ziemi. Zdjęcia Rosjanina Warłaama Szałamowa, autora „Opowiadań kołymskich”, czy ukraińskiego poety Wasyla Stusa, zamęczonego w 1985 roku w łagiernym karcerze, przypominają o męczeństwie innych narodów. Wspomnieć należy, że w organizowaniu wystawy, poza warszawskim Ośrodkiem „Karta”, walnie dopomogło rosyjskie Stowarzyszenie „Memoriał”.
Na ekspozycji znalazło się też miejsce na pokazanie martyrologii lokalnej społeczności. Nazwiska Kaszubów, wywiezionych na Sybir w 1945 roku, opatrzone są wzruszającą modlitwą do Matki Boskiej, napisaną po kaszubsku przez zesłańca.
Przy wejściu na wystawę wisi karabin i szynel NKWD, jakby pozostawione tam przez schodzącego z dyżuru wartownika. Jest to jedyny eksponat, wskazujący na oprawców. Nazwiska żadnego z nich nie znajdzie się wśród setek nazwisk więzionych i pomordowanych ofiar. Może tylko symbolicznie przypomina o nich wieńcząca pomieszczenie hali ogromna, nadnaturalnej wielkości kopia arcydzieła sztuki Gdańska, gotyckiego tryptyku „Sąd Ostateczny” Hansa Memlinga.
Pamiętać — nie znaczy trwać w bólu i goryczy — napisał koordynator wystawy, Adam Hlebowicz. Naszym celem było pokazanie nadziei, jaka może płynąć nawet z najboleśniejszych wydarzeń. Tę nadzieję odkrywaliśmy u wielu świadków, którym dane było przeżyć los zesłańców. Tę nadzieję odkrywaliśmy we wspomnieniach i pamiętnikach, prozie i poezji, w rozmowach z tymi, którzy ocaleli.
Wystawę „Sybir — Pro Memento”, czynną do 17 września br., obejrzało bez mała 70 tysięcy osób, w tym duża część uczniów szkół średnich Trójmiasta i okolic. Wśród zwiedzających byli także Ukraińcy, Białorusini i Rosjanie. Byłoby dobrze, gdyby mogły ją teraz gościć takie miasta, jak Kraków, Wrocław czy Warszawa.