Czytelnia

Józef Majewski

Józef Majewski

Szabat jest dla człowieka

Szczerze powiem, że po przeczytaniu polemiki pana Bronisława Jakubowskiego, nie jestem przekonany, czy Czytelnik – nie znający treści tekstu, z którym on polemizuje – będzie w stanie wyrobić sobie jasne pojęcie, co było jego przewodnim tematem. Odnoszę wrażenie, że przyjdzie mu na myśl, iż nie tylko nawoływałem do nieposłuszeństwa wobec Magisterium Kościoła w kwestii przestrzegania przykazań kościelnych, ale również skłaniałem wszystkich do odrzucenia przynajmniej niektórych dogmatów wiary. Moim orężem w tym dziele miałby być miecz relatywizmu. A ponieważ w istocie rzeczy ani nie nawoływałem do jakiegokolwiek nieposłuszeństwa, ani nie namawiałem do odrzucenia czegokolwiek, ani też nie wymachiwałem mieczem relatywizmu, dlatego aby ta polemika była czytelna, dobrze będzie przypomnieć, o co chodziło mi w poprzednim artykule – „Arytmetyka grzechu, czyli dlaczego przykazania kościelne się zmieniają”.

Repetitio est mater studiorum

Otóż, punktem wyjścia moich rozważań był fakt, że – w przeciwieństwie do pana Jakubowskiego – pewna liczba katolików (dziś dodam: katolików bez i z wykształceniem teologicznym, katechetki, katecheci i księża) wyraziła zaskoczenie, zdziwienie, niedowierzanie, zaniepokojenie czy zażenowanie, iż Magisterium Kościoła w ostatnich latach (dwa razy) dokonało zmian w treści przykazań kościelnych.1 W każdym takim przypadku zdziwienie czy niedowierzanie wynikało z wcześniej żywionego przekonania, że przykazania kościelne z natury rzeczy są niezmienne. I w tym kontekście nie było ważne, czy zmiany w przykazaniach są wielkie czy małe, ewolucyjne czy rewolucyjne – istotny był (i wciąż często jest) sam fakt dokonania zmian: to on jawił się moim rozmówcom niczym „rewolucja” w nauczaniu Kościoła. Przykazania kościelne w oczach przynajmniej części katolików są tak ważne, że nie powinny podlegać zmianom. A jednak się zmieniły – co daje i winno dawać do myślenia.

Podstawowe pytanie, na jakie szukałem w swoich rozważaniach odpowiedzi – jak głosi sam ich tytuł – było następujące: dlaczego przykazania kościelne mogą być zmieniane? Zanim jednak przeszedłem do samej odpowiedzi, w pierwszej części starałem się pokazać – mając na uwadze tych polskich katolików, którzy na co dzień, inaczej niż pan Jakubowski, nie obcują z encyklopediami powszechnymi czy kościelnymi z XIX w. lub obcojęzycznymi encyklopediami religii z XX w. – że w historii Kościoła przykazania kościelne stale się zmieniały, wciąż zmieniał się zakres ich obowiązywalności lub coś w nich ubywało i przybywało. Ostatnie zmiany w Katechizmie dotyczące przykazań kościelnych – zamierzałem uspokoić zaskoczonych czy zażenowanych katolików – to rzecz zupełnie normalna, co oczywiście nie oznacza, że tym samym znika problem zawierający się w postawionym przed chwilą pytaniu.

Relatywizm czy relatywność?

Innymi słowy – w artykule starałem się znaleźć przyczyny uprawnionej relatywności przykazań kościelnych. Natomiast w oczach pana Jakubowskiego zajmowałem się... relatywizowaniem wiary. Mojego polemistę uderzył taki oto podejrzany fragment ze wstępnej partii moich rozważań: W całej jaskrawości (wraz z kilkoma przyjaciółmi, mocno zaskoczonymi zmianami w przykazaniach kościelnych) ujrzeliśmy, że w wierze nie ma rzeczy raz na zawsze oczywistych. Wiara wciąż szuka zrozumienia. W uszach Jakubowskiego fraza ta brzmi niczym credo relatywisty. Dlaczego? Bo poszukiwanie przez wiarę zrozumienia – cytuję mojego polemistę – nie ma nic wspólnego z uznaniem pewnych prawd wiary za oczywiste. A ja sądzę, że ma, i nie jestem osamotniony w tym przekonaniu. Eberhard Jüngel, jeden z najwybitniejszych współczesnych teologów ewangelickich2, formułuje złotą i dającą do myślenia zasadę o związku oczywistości z (niez)rozumieniem w wierze: nie jest bynajmniej rzeczą oczywistą, że rozumiemy rzeczy oczywiste.3 O to też w istocie chodziło mi w zacytowanych wyżej zdaniach.

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Józef Majewski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?