Czytelnia

Sekularyzacja

ks. Andrzej Luter

Szarganie świętości, szarganie świeckości, Dyskutują: Jacek Hołówka, Paweł Lisicki, ks. Andrzej Luter, Jerzy Tomaszewski, WIĘŹ 2006 nr 6.

- Tylko że ona naprawdę ma tak na imię... Ona to tylko wykorzystała dla zdobycia popularności.

Ks. A. Luter: Sprawa „Machiny” pokazuje również, że przekraczanie tabu bardzo często nie wynika z jakichś przekonań czy idei, ale bywa skutkiem samonakręcającej się machiny finansowej. Wydawcy, producenci, autorzy scenariuszy, redaktorzy w mediach uzależnieni są od mechanizmów rynkowych i wymuszają produkcję skandalizujących, profanujących czy quasi-profanujących nowości. Zaspokajając ów mityczny target autorzy tzw. skandali artystycznych zapominają, że przesada w igraniu z sacrum może prowadzić do degradacji człowieka. Odrzucam — co oczywiste — wszelką cenzurę, bo ona ma charakter restrykcyjny, a w prawie do ochrony wartości chodzi przecież o afirmację wolności innych ludzi, mających swoje przekonania, którzy pewnym znakom kulturowym przyznają wyższy sens. Istotą wolności jest wybór dobra i uzasadnienie tego wyboru. Wszystko, co może degradować człowieka jest zaprzeczeniem tak pojmowanej wolności. Pamiętajmy także, że kreacje artystyczne nadmiernie eksploatujące skandalizowanie, ocierają się często o zwykły kicz, jest w nich czasami więcej ideologii niż twórczych poszukiwań.

J. Hołówka: Są oczywiście ludzie, którzy potrzebują tego rodzaju szoku, młodych kontestatorów bawi, że wszystko można sprofanować, a może nawet splugawić. Ale osoby te w końcu dorastają.

- Zanim dorosną, stanowią atrakcyjną grupę docelową, dla której warto poszukać jakiegoś skandalu — dla wielu to gra warta świeczki. Tu mało istotne jest to, że czegoś robić nie należy czy się nie godzi.

J. Hołówka: Jeśli tak, to gramy w bardzo niebezpieczną grę. Dla mnie jej reguły są kompletnie nie do przyjęcia. Świadomie nigdy nie będę próbował komuś dokuczać i go drażnić. Jeśli przed synagogą przypomni mi ktoś, że mam mieć czapeczkę na głowie, będę ją miał; z kolei w kościele katolickim na pewno zdejmę czapkę. Natomiast nie zgodzę się nigdy z tym, żeby religia wsączała swój sposób myślenia do życia świeckiego. Jeśli ktoś protestuje w sposób nawet ostry przeciwko postawie religijnej, ponieważ razi go tendencja do okazywania czci jakiemuś Bogu, ma prawo to zrobić. To nie jest profanacja.

- Czy takie zachowanie można by nazwać profanacją świeckości?

J. Hołówka: Tak jak niewierzącemu nie wolno profanować świętości, tak wierzącemu nie wolno domagać się czci i szacunku dla istot, w których istnienie ktoś nie wierzy.

P. Lisicki: Nawet ci, którzy wyrażają pogląd, że cześć wobec Stwórcy to jedynie czysto zewnętrzne obyczaje, niemające w sobie głębokiej prawdy, uważają zazwyczaj, że ze względu na szacunek wobec tych, którzy te obyczaje praktykują, należy je uszanować. Taka postawa nie budzi żadnych zastrzeżeń. Problem zaczyna się wtedy, gdy ktoś celowo godzi w ważne dla pewnej społeczności symbole, rytuały i w jakiś sposób je narusza, deklarując zarazem, że w ten sposób daje wyraz braku swojej akceptacji wobec nich czy prowokacji artystycznej.

J. Hołówka: Ten problem rozwiązujemy bardzo łatwo i szybko. Jeśli ktoś zachowuje się w sposób prowokacyjny i dokonuje profanacji, natychmiast możemy powiedzieć, że jest to człowiek, który nie przyjmuje kulturowych mechanizmów porozumienia.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Sekularyzacja

ks. Andrzej Luter

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?