Czytelnia

Sekularyzacja

ks. Andrzej Luter

Szarganie świętości, szarganie świeckości, Dyskutują: Jacek Hołówka, Paweł Lisicki, ks. Andrzej Luter, Jerzy Tomaszewski, WIĘŹ 2006 nr 6.

J. Tomaszewski: Podzielam Pana zdanie. Czym innym jest sprawa obrzezania małych dziewczynek, a czym innym noszenie chust przez dziewczynki muzułmańskie w szkole. Okaleczanie jest rzeczą absolutnie naganną, nie widzę natomiast powodu, aby nie respektować zwyczaju chust na głowach muzułmanów czy krzyży u chrześcijan.

J. Hołówka: Postawa osoby wierzącej bywa czymś pięknym i wzniosłym, pod warunkiem jednak, że jest wrażliwa i otwarta na argumenty oraz oznacza gotowość zrozumienia punktu widzenia innych religii, a także ludzi niewierzących. Kiedy dochodzi do sporu i do szargania świętości, powinniśmy przede wszystkim dążyć do otwartej normalnej debaty. I tutaj zgodzę się z Panem Lisickim: porzućmy karykatury, na początek są one dobre, pozwalają ujawnić istnienie trudnego problemu. To jest dowód desperacji, moim zdaniem usprawiedliwiony. Nie debatujmy jednak na temat, czy wolno nam będzie w przyszłości jeszcze raz coś podobnego narysować. Spróbujmy ze sobą rozmawiać, niech jedna i druga strona przedstawi swój punkt widzenia, żeby nie kusiło nas więcej szydzić i przedstawiać w sposób obrazoburczy czyichś przekonań. Nie można jednak zgodzić się, że którakolwiek ze stron powie: takie są moje poglądy, nie zmienię ich; tak mówi moja religia i koniec. Jeśli islamista będzie twierdził, że wszyscy niewierzący podobni są do psów i wolno ich zabijać, dlatego że Allah z tego się tylko cieszy — taka dyskusja jest nic nie warta. W dyskusji religijnej liczą się także inne argumenty. Jeśli ktoś okopuje się w swoich przekonaniach, przedstawia je jako dogmaty, na taką osobę działają tylko obrazki. Sprawa karykatur uwidacznia kryzys naszej europejskiej tożsamości. Dopuszczamy do ograniczenia własnych wartości, natomiast nie robimy tego w przypadku do islamu.

P. Lisicki: Istnieje niebezpieczeństwo, że silniej będziemy bronili uprawnień muzułmanów, niż dbali o własną wiarę.

- Czy ludzie niewierzący mają swoje swego rodzaju świętości”?

J. Hołówka: Potocznie rozumiana świętość nie istnieje dla niewierzących, bo świętość wiąże się powszechnie z oddawaniem czci. A człowiek niewierzący nie widzi powodu od czczenia postaci niewidzialnych i — jego zdaniem — nieistniejących. Niechętnie nawet okazuje cześć żywym postaciom, choćby je najwyżej cenił.

J. Tomaszewski: Może być szacunek.

J. Hołówka: Oczywiście, należy jednak odróżnić go od czci.

- Dlatego pytanie dotyczy świętości” swego rodzaju, rozumianych analogicznie. Czy na przykład taką świecką świętością” będzie wolność?

J. Hołówka: Wolność jest wartością bardzo ważną i bardzo potrzebną dla autonomii, dla własnego rozwoju, ale nie można twierdzić, że wszystko chcemy poświęcić dla wolności. Dla osób świeckich nie ma wartości niewymiernych — wszystkie są porównywalne z pozostałymi. Tak jak pisał Szekspir w „Kupcu weneckim”. Jeśli nas dręczą, cierpimy jak wierzący, ale nie mówimy, że również Pan Bóg obraża się na naszego krzywdziciela. Świętość nie jest podstawą życia moralnego. Jest powodem tego, że czyjaś postawa moralna staje się sztywna, a nawet nieprzejednana. Czasem to dobrze, ale czasem źle. Zarówno po stronie wierzących, jak i niewierzących są osoby odznaczające się sztywnością moralną i takie, które cechuje moralna elastyczność. Ci ostatni nie są oportunistami, potrafią po prostu szanować to, co dla niektórych jest święte albo ważne.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Sekularyzacja

ks. Andrzej Luter

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?