Czytelnia

Kościół w Polsce

Andrzej Friszke

Andrzej Friszke, Tadeusz Mazowiecki, czyli chrześcijańska odpowiedzialność w polityce, WIĘŹ 2012 nr 4.

Niedawno czytałem materiały MSW z tego czasu dotyczące KIK-u i „Więzi”. Oficerowie SB rozmawiali z kilkunastoma osobami, zbierając opinie, a czasem planując wspólnie działania, które miały doprowadzić do zmiany w „Więzi” i eliminacji Mazowieckiego. Niestety, jednym z rozmówców był Janusz Zabłocki, a także kilku jego bliskich współpracowników.

„Więź” jednak przetrwała, Mazowiecki pozostał jej redaktorem, choć nie zmienił linii, nie dał władzy żadnej satysfakcji. Ryzykował wtedy wszystkim. Okazał jednak niezłomność. Dlaczego nie doszło do zmian? Nie ma odpowiedzi wprost. Zapewne Gomułce nie opłacało się dalsze rozgrywanie środowisk katolickich, zmiany personalne, które by wzmocniły wpływy Moczara.

Zabłocki otrzymał jedynie swój ośrodek ODiSS i możliwość wydawania własnego miesięcznika, w którym będzie sygnalizował potrzebę tworzenia orientacji chrześcijańsko-demokratycznej, całkowicie odrębnej od linii „Więzi” i „Tygodnika Powszechnego”, szukającej natomiast wsparcia u biskupów. Wbrew mylnym wyobrażeniom niektórych dzisiejszych publicystów i historyków stawką w tej grze nie było utworzenie wielkiego ruchu politycznego, ale małego ugrupowania, podobnego do Stronnictwa Demokratycznego, oczywiście sojuszniczego wobec PZPR.

Kompromis, nie poddaństwo

Batalia ta miała jeszcze dwie odsłony. W 1972 r. przeprowadzone zostały wybory do Zarządu warszawskiego KIK-u, które — mimo przeciwdziałania i dużej mobilizacji władz bezpieczeństwa i wyznaniowych — wygrali zwolennicy nieangażowania się w struktury polityczne PRL. Z kierownictwa KIK odeszli zwolennicy i sojusznicy Zabłockiego. Ostatecznie z Klubu i z ruchu odejdą w 1976 roku, po sporze konstytucyjnym.

Tadeusz Mazowiecki, obok prezesa Andrzeja Święcickiego i sekretarza Andrzeja Wielowieyskiego, był główną postacią warszawskiego KIK-u. Ten zespół nadal Klubowi, a w konsekwencji całemu ruchowi Znak, kierunek prowadzący do sojuszu z rodzącą się opozycją demokratyczną — takimi inicjatywami jak KOR, TKN, DiP czy PPN — a w konsekwencji prowadzący środowisko do współtworzenia „Solidarności” i udziału w jej życiu i działaniach przez całe lata osiemdziesiąte. Działo się to właśnie w myśl słów wypowiedzianych przez Mazowieckiego na sesji w Klubie jesienią 1977 roku.

Dlaczego nie chadecja? Warto raz jeszcze powrócić do tego pytania. Mazowiecki wiele razy powtarzał, że nie ma katolickiej polityki, jest natomiast chrześcijańska odpowiedzialność w polityce. Nie były to tylko deklaracje. Czyny, zachowania i posunięcia Mazowieckiego zawsze cechowało poczucie ogromnej odpowiedzialności, świadomości możliwych skutków społecznych, ale zarazem odwaga, której dowiódł wiele razy, także w momentach tu opisanych. Do cech chrześcijańskiej odpowiedzialności w polityce należała rezygnacja z narzędzi działania, które prowadzą do rozbudzania nienawiści, także nieużywania takich słów i retoryki. Chrześcijanin nie może bowiem z zasady odwoływać się do uczuć nienawiści, wywoływać nienawiść do drugiego człowieka, zawsze powinien pozostawić szansę rozmowy, dialogu, a więc zdolności zrozumienia nie swoich racji, a także szukać kompromisu zgodnego z zasadniczymi wartościami.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Kościół w Polsce

Andrzej Friszke

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?