Czytelnia

Anna Karoń-Ostrowska

Anna Karoń-Ostrowska

Tischner według Bonowicza

Wojciech Bonowicz: „Tischner”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2001, s. 512

Nie było mi łatwo pisać o tej książce – być może właśnie z powodu jej wagi. Nie ma bowiem nic prostszego niż włączyć się do pochwalnego chóru recenzentów i czytelników. Ten głośny chór zabrzmiał zaraz po ukazaniu się książki w pierwszą rocznicę śmierci ks. Tischnera i był w pełni uzasadniony. Praca Bonowicza jest świetna. Począwszy od klucza, którym posłużył się autor, poświęcając wiele miejsca i uwagi najmniej znanym okresom w życiu Księdza Profesora, a więc dzieciństwu w Łopusznej, okupacyjnym rodzinnym wędrówkom i ucieczkom po całym prawie Podhalu w poszukiwaniu bezpiecznego domu i pracy dla rodziców, edukacji w Nowym Targu i w Krakowie, studiom w seminarium i na UJ u prof. Ingardena, pierwszym doświadczeniom duszpasterskim.

Bonowicz tak tłumaczy swoją decyzję: zdecydowałem się w swojej pracy skoncentrować na tym, co mniej znane, a co – w moim przekonaniu powinno ujrzeć światło dzienne, jeśli chcemy zrozumieć ks. Tischnera z okresu jego największej popularności. Autor książki podkreśla, że przygotowując ją, uświadomił sobie rzecz może oczywistą, a jednak jakoś zakrytą przed naszymi oczami: że większość ważkich decyzji życiowych i intelektualnych mój Bohater podjął, jeszcze zanim stał się „sławnym księdzem Tischnerem” – i że później był tym decyzjom wierny.

Dzięki temu wyborowi biografa możemy obserwować cały proces (Tischner powiedziałby: dramat) stawania się człowieka takim, jakim znaliśmy go wszyscy. Bonowicz snuje swoją opowieść, zaczynając od góralskiej genealogii rodzinnej, od historii dziadków i pradziadków Tischnera, tak w linii żeńskiej, jak i męskiej. Pod piórem autora ożywa cała galeria przodków o mocnych, wyrazistych osobowościach, których pewne cechy odnaleźć można było później w osobowości Józefa Tischnera. W książce przewijają się dykteryjki i dowcipy, ze smakiem i z odziedziczonym po przodkach charakterystycznym poczuciem humoru powtarzane w rodzinie. Bonowicz cytuje pamiętnik wojenny małego Józia i jego pierwsze dziecinne próby literackie. Ciąg przypadków czy przeznaczeń – podsuwane, potem coraz bardziej świadomie wybierane lektury, spotkania i pierwsze fascynacje, miejsce i czas budują osobowość człowieka, który w tak istotny sposób zaważył na losach współczesnej polskiej filozofii i religii.

To, że czyjąś biografię pisze się „po kolei” badając życie bohatera, jest czymś naturalnym i oczywistym – takie są prawa gatunku. Jednak nie mniejszą rolę przy pisaniu biografii odgrywa to, kto ją pisze i kiedy. Są biografie pisane przez badaczy i bezstronnych obserwatorów, gdzie dążenie do tzw. prawdy obiektywnej może abstrahować od fenomenu niepowtarzalności osoby, zanurzeniu w czas i w to wszystko, czego w ludzkim życiu nie da się wytłumaczyć racjonalnie. Inne piszą wielbiciele i wyznawcy, próbując za wszelką cenę wyjaśnić, wytłumaczyć, gloryfikować – wtedy stajemy przed możliwością hagiografii. Bywają biografie ironiczne, których autorzy po prostu nie lubią swych bohaterów i piszą szukając błędów, słabości i potknięć, są też te pisane przez najbliższych, pisane z miłością, ale bez koniecznego dystansu. W każdej jednak z nich tkwi jakieś ziarno prawdy, bo każdy, kto spotkał drugiego człowieka, zwłaszcza tzw. „wielkiego, sławnego człowieka”, ma o nim swoją opowieść i żadna z nich nie jest nieprawdziwa.

1 2 3 4 następna strona

Anna Karoń-Ostrowska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?