Czytelnia

ks. Jerzy Szymik

ks. Jerzy Szymik

Tłumaczył nam Pisma

W styczniu 1997 roku otrzymałem od Czesława Miłosza list. Był porażająco szczery; wzruszył mnie głęboko. Zaczynał się tak:

Drogi Księże Jerzy,

Mam lat 85 i pół, a to znaczy, że robię bilansy z życia. (...) Chodzimy po ziemi i nie umiemy pozbyć się myśli o Sądzie, o szalach, na których będzie położone, co z naszego życia zostało. Pewnie, że to źle, jeżeli uzurpujemy sobie jakąś wiedzę, bo nie do nas to należy. Jednakże nie mogę powstrzymać się od pytania, czy moje dzieło literackie (...) przemówi na moją korzyść.

Sąd zostawmy Miłosiernemu, ja zaś chciałbym skupić się na naszych z Miłoszowego dzieła korzyściach. W tym tekście zajmę się sprawą wagi szczególnej — dla polskiej literatury, teologii, kultury: na związkach dzieła Miłosza z Biblią. Wierząc w prawdę communio sanctorum, chcę w ten sposób powiedzieć Poecie, że jesteśmy wdzięczni, i „przemówić” tym samym na jego korzyść. Modlitwa może wszak przybierać różne kształty.

Zapytałeś mnie jaka korzyść z Ewangelii czytanej po grecku.

Odpowiem, że przystoi abyśmy prowadzili

Palcem wzdłuż liter trwalszych niż kute w kamieniu,

Jak też abyśmy, zwolna wymawiając głoski,

Poznawali prawdziwe dostojeństwo mowy

— pisał Poeta w wierszu „Lektury” w 1973 roku. W 31 lat później, nad Jego trumną, mówił Adam Michnik: „To dzięki Tobie pokolenie rozbawionych i niedowiarków z ziemi Ulro sięgnęło znowu po księgę ksiąg — po Pismo Święte”.

Księga, która jest światem

W roku 1971 Miłosz — w wieku lat sześćdziesięciu — rozpoczyna naukę greki koine i języka hebrajskiego, aby mieć bezpośredni dostęp do oryginalnych tekstów Pisma Świętego. Rozpoczął się najbardziej „biblijny” okres w twórczości Noblisty. To właśnie wówczas, w latach 1971-1986, powstała większość jego prac translatorskich, wstępów i filologiczno-egzegetycznych komentarzy do przekładów, a także eseistycznych refleksji metabiblijnych. Wtedy również miało miejsce największe bodaj nasycenie biblijnym słownictwem, stylizacją i problematyką własnej poezji autora „Lektur”.

Biblia była „słońcem” Miłoszowych lektur i wierszy już znacznie wcześniej, od zawsze była w jego życiu książką cenioną najwyżej, wyniesioną poza wszelką literacką hierarchię. Była czymś więcej niż książką — Księgą i światem. Już w 1945 r. pisze w eseju pt. „Lekkie umysły”: Nie jest to (...) w ogóle książka. To świat. Słychać w niej płacz tęsknoty nad wodami Babilonu, huczy w niej radość jerozolimskiej świątyni, zawarte są w niej dzieje najbardziej zadziwiającego z ziemskich narodów, narodu, który pierwszy pojął istotę tego, co nazywamy historią. Jego męczeńską wędrówkę można wytłumaczyć chyba tylko wybraniem. Pracą wieków przygotował przyjście Chrystusa.

Świat Biblii we wnętrzu Miłoszowego dzieła, tak na poziomie intelektualnym, jak i leksykalnym, jest blisko i wielorako spokrewniony ze światem realizmu epistemologicznego, spokrewniony jest z fascynacją — mówiąc językiem Poety — fenomenem esse. Oba te światy bowiem — Biblia oraz wiara w to, że wzrok, dotyk ani słuch nie kłamie (wiersz „Nadzieja”) — odsyłają do Najwyższego Źródła Istnienia. Właśnie tak związek tych światów odczytał w Miłoszowym dziele Andrzej Sulikowski: za Objawieniem w słowie stoi Rzeczywistość niepodważalna, w której wszystko co istotne, zachowuje nienaruszoną tożsamość.

1 2 3 4 5 6 następna strona

ks. Jerzy Szymik

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?