Czytelnia

Jacek Borkowicz

Jacek Borkowicz

Tolkien współczesny Homer

Wielkie ludzkie prawdy przyjmują postać opowieści. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że myśl, której nie da się zweryfikować przez opowieść, prawdy nie zawiera.

*

John Ronald Reuel Tolkien przyszedł na świat w 1892 roku jako pierworodny syn urzędnika bankowego, który w poszukiwaniu kariery przeniósł się z Anglii aż do Południowej Afryki. Mały Ronald — jak wołano nań w rodzinie — spędził tam pierwsze cztery lata życia. Po śmierci ojca, matka razem z dwoma synami wróciła do starego kraju. Z Afryki chłopiec zapamiętał na całe życie spotkanie z olbrzymim, włochatym pająkiem. Przerażające doświadczenie nie raz powracać będzie na kartach jego późniejszych książek: to pająk zatruł promieniejące boskim światłem Dwa Drzewa Valinoru, przyczyniając się do upadku pierwotnego świata, pająki urządziły zasadzkę na przedzierającą się przez Mroczną Puszczę drużynę hobbita Bilba, wreszcie to pajęczyca Szeloba w decydującym momencie „Władcy Pierścieni” o mało nie pozbawiła życia Froda, bohatera tej opowieści.

Rodzina Tolkiena osiedliła się w zachodniej Anglii, prawie na pograniczu owianej legendami starej, celtyckiej Walii. Ich dom przytykał do linii kolejowej i podobno młody Ronald nie raz puszczał wodze wyobraźni, gdy patrzył na jadące na zachód wagony towarowe, na których wypisane były dziwne dla Anglika nazwy walijskich stacji.

Gdy miał osiem lat, przyjął wraz z matką katolicyzm. Osieroconą, ubogą rodziną zaopiekował się miejscowy ksiądz. Szczerym i gorliwym katolikiem pozostał Tolkien przez całe życie. Na katolicyzm przeszła też jego narzeczona Edith, późniejsza żona.

Uzdolniony językowo John Ronald rozpoczął studia w Oksfordzie: uczył się tam filologii klasycznej, staroangielskiego, gockiego, walijskiego i fińskiego. Z pasją rozpoznawał prastare struktury, docierał do źródeł języka — a jednocześnie na podstawie zdobytej wiedzy tworzył w wolnych chwilach języki własne. To wtedy powstały zarysy mowy Elfów Wysokiego Rodu.

W 1917 roku zaczął pisać „Silmarillion”, mityczną historię Śródziemia.

*

Opowieść Tolkiena — choć rozpisana na szereg różnych książek — jest mocno osadzona w czasie. Jest to czas uchwytny historycznie, opisywalny dziejami następujących po sobie Er — Pierwszej, Drugiej, Trzeciej i Czwartej, czas dokładnych chronologii i pieczołowicie odtworzonych list dynastycznych. Ale jest to również czas w pełnym znaczeniu tego słowa mityczny, illo tempore. Na losach bohaterów „Hobbita” i „Władcy Pierścieni” ciąży pamięć Dawnych Dni, przeszłych zwycięstw i klęsk, zapisanych w kronikach bohaterskich czynów. Dawne Dni przeminęły, a świat nie jest już taki, jak kiedyś. Dla nas, współczesnych czytelników, perypetie Bilba czy Froda dzieją się także w Dawnych Dniach, jednak ten mityczny czas przeszły staje się nam dziwnie bliski, tak jak bliskie i żywe stają się nam stworzone przez Tolkiena postacie. Chyba podobnie bliscy byli członkom Drużyny Pierścienia opiewani w ich sagach i pieśniach pradawni Numenoryjczycy czy królowie Gondoru.

1 2 3 4 następna strona

Jacek Borkowicz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?