Czytelnia

Liturgia

Marcin Bornus-Szczyciński, Tradycja ciągła, tradycja rekonstruowana, WIĘŹ 2006 nr 1.

Podobnie rzecz ma się i z naszym rodzimym pogaństwem sprzed 1000 lat. Zasadniczego jego wpływu na kulturę chrześcijańską nie widać, choć w drobnych elementach można to wskazać. Ciekawy jest pod tym względem ruch neopogański na Litwie. Czerpie on wyraźnie z dzisiejszej tradycji chrześcijańskiej, bo to są elementy dziś pewne, oraz z okruchów wiedzy na temat pogańskich archaizmów. Tu więc niegdysiejsza inkulturacja chrześcijaństwa miałaby być transmisją do dechrystianizacji dzisiejszej kultury. Ten zabieg mógłby się może i udać, jeśli wpływ kultury pogańskiej na litewskie chrześcijaństwo był 600 lat temu rzeczywiście znaczący. Jeśli nie był, pozostaną jedynie spekulacje uniwersyteckich kulturoznawców i ruch ekologiczny, dobrze osadzony na historycznej bojaźni przed przyrodą.

Mam zatem wrażenie, że pojęcie inkulturacji jest dziś wytrychem, z którym wiążemy nadmierne nadzieję na wyjaśnienie kulturowego chaosu. Warto się chwilę zastanowić, czy chrześcijaństwo korzystało z tej możliwości dialogu kultur jedynie z czystego pragmatyzmu, nie mając dość sił, aby wprowadzić w pełni swoją, sprawdzoną tradycję, czy też chodziło tu o coś więcej. Uważam, że chodziło o coś znacznie ważniejszego. Owszem, bywało, że sił chrześcijanom nie brakowało i w przeszłości wycinali pogaństwo z terenu misyjnego aż do korzeni. I nie o tym, haniebnym marginesie historii tu myślę. Uważam, że inkulturacja dotyka samej istoty ewangelizacji kultur sakralnych. Jej zastosowanie umożliwiło i nadal umożliwia zachowanie nowym katechumenom własnej tożsamości, czyli właśnie oparcie się na tradycji. Dać wykorzenić się z własnej tradycji i przyjąć w całości inną – to zaprzeczyć samemu mechanizmowi zachowania tradycji. Zachować można tylko własną tradycję. To są sprawy „być albo nie być”.

Czy jednak inkulturacja dotyczy także kultur (i subkultur) niesakralnych? Watykańska instrukcja o inkulturacji z 25 stycznia 1994 roku daje tu w pkt. 8 jasną odpowiedź: Trzeba również zwracać uwagę na stopniowe pojawianie się zarówno w krajach o tradycji chrześcijańskiej, jak i niechrześcijańskiej, kultury naznaczonej obojętnością lub brakiem zainteresowania dla religii. W przypadku takiej sytuacji nie należy mówić o inkulturacji liturgii, ponieważ nie tyle chodzi w tych przypadkach o przyjęcie istniejących wcześniej wartości religijnych przez ich ewangelizację, ile o położenie nacisku na formację liturgiczną i odnajdywanie najbardziej dostosowanych środków w celu dotarcia do umysłów i serc.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Liturgia

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?