Czytelnia

Katarzyna Jabłońska

ks. Andrzej Luter

Katarzyna Jabłońska, ks. Andrzej Luter

Trochę... bardzo inni

Ksiądz

Zdaje się, Kasiu, że w polskim filmie dzieje się coraz lepiej. Ostatnio rozmawialiśmy o znakomitej Rysie Michała Rosy i znów bierzemy na warsztat polski film, a nawet dwa — Cztery noce z Anną Jerzego Skolimowskiego i Boisko bezdomnych Kasi Adamik.

Kobieta

Podoba mi się, Andrzeju, ten duet: stary mistrz, który po siedemnastu latach przerwał milczenie i młoda reżyserka, kino elitarne i to skierowane do szerokiej publiczności. Świetnie, gdyby w polskim kinie częściej mogły spotykać się filmy należące do tak różnych kategorii, a zarazem sytuujące się w górnych rejestrach swojej klasy.

Ksiądz

Szczególnie Skolimowski potrafi widza uwieść...

Kobieta

raczej zwieść

Ksiądz

No tak, rzeczywiście Cztery noce z Anną wypełnia sztafaż jakby żywcem wyjęty z filmu grozy. Niepokój i nieufność budzi przede wszystkim główny bohater, Leon — w tej roli olśniewający debiutant Artur Steranko — introwertyk, niedojrzały emocjonalnie życiowy nieudacznik. Mieszka w slumsie, pracuje w szpitalnej spalarni, gdzie pali m.in. amputowane części ludzkiego ciała. Atmosferę grozy podsyca także muzyka Michała Lorenca, a na dodatek wszystko dzieje się w jakimś zapyziałym, popegeerowskim miasteczku.

Kobieta

Leon nieustannie się skrada, ukrywa, podgląda Przyznam, że te podsuwane przez reżysera — fałszywe zresztą — tropy początkowo oddalały mnie od opowiadanej historii. Nie lubię być w kinie straszona, omijam świadomie filmy grozy. Tutaj jednak okazało się, że cały ten sztafaż służy nie samej filmowej konwencji, ale buduje wewnętrzną prawdę bohaterów, całej tej niezwykłej opowieści. Bo Cztery noce z Anną to jedna z piękniejszych i bardziej poruszających historii miłosnych, jakie zdarzyło mi się widzieć. I nie mam wątpliwości, że owa brzydota świata i — podpowiadana nam fałszywie „brzydota” bohatera — to piękno wzmagają.

Ksiądz

Chyba po raz pierwszy w życiu zgadzam się z Bartoszem Żurawieckim, który Cztery noce z Anną nazwał horrorem o miłości. Skolimowski na początku wywołuje napięcie niczym Hitchcock — choćby ta siekiera kupowana przez Leona, pieczołowicie owijana w papier przez sprzedawczynię w sklepie A sam Leon robi początkowo wrażenie szaleńca, psychopaty, tymczasem jest odmieńcem, człowiekiem rozpaczliwie samotnym i niezwykle wrażliwym.

Kobieta

Idąc podpowiadanymi nam przez twórców tropami, wchodzimy jednak w koleiny stereotypów, węszymy jakieś chore, patologiczne zachowania, no bo czegóż innego można się spodziewać po wycofanym dziwaku, którego i Ty, Andrzeju, określasz jako emocjonalnie niedojrzałego. Nie chcę upiększać ani być naiwna, ale zachowanie Leona wobec Anny — Kinga Preis nawet w roli śpiącej jest znakomita — wydaje mi się świadczyć właśnie o jego dojrzałym traktowaniu miłości. Leon zakrada się wprawdzie do mieszkania kobiety, najczęściej podczas jej snu (zadbał, żeby ten sen był mocny). Czyni to dlatego, że — jak przypuszcza i chyba ma rację — tylko wtedy może być blisko niej. Nigdy jednak nie nadużywa tej sytuacji. Bardzo znacząca jest tu scena, kiedy nocna koszula kobiety odsłania fragment jej nagiego ciała i Leon wyciąga rękę, aby dotknąć tego miejsca. Jego dłoń, kiedy już jest tuż, tuż — zaciska się w pięść, wielkim wysiłkiem woli powstrzymuje on ten, zapewne upragniony, gest.

1 2 3 4 następna strona

Katarzyna Jabłońska

ks. Andrzej Luter

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?