Czytelnia

Kościół w Polsce

Larysa Stegienko

„Trzeci sektor” po katolicku

Gdy mowa o nowych ruchach i wspólnotach kościelnych, najczęściej mamy na myśli ludzi skupionych wyłącznie na modlitwie, niewiele zaś mających wspólnego ze świadomą działalnością publiczną. Czy ten obraz jest prawdziwy?

Ucieczka w modlitwę?

Jan Paweł II nazwał ruchy katolickie „bogactwem Kościoła”. W swym przesłaniu do uczestników Światowego Kongresu Ruchów Kościelnych napisał, że są one jednym z najważniejszych owoców wiosny Kościoła, którą zapowiadał już Sobór Watykański II. Praktycznie w każdej polskiej parafii można dziś spotkać wiele wspólnot i bogactwo charyzmatów, które ze sobą niosą.

Z przejawami podobnego radykalizmu religijnego mamy do czynienia właściwie od początków chrześcijaństwa, od momentu, kiedy chrześcijaństwo stało się religią państwową – twierdzi ks. Adam Schulz SJ, przewodniczący Ogólnopolskiej Rady Ruchów Katolickich (ORRK), a od niedawna rzecznik Konferencji Episkopatu Polski1. Sobór Watykański II spowodował odrodzenie ruchów, dziś określane czasami wręcz jako eksplozja. To właśnie ruchy w znacznej mierze przeniosły nauczanie Soboru na poziom parafii. W Polsce proces ten zainicjował ruch oazowy „Światło-Życie”. Prace założyciela oaz, ks. Franciszka Blachnickiego, pełne są bezpośrednich odniesień do dokumentów Vaticanum II.

Przedstawiciele ORRK – pytani o liczebność ruchów – przywołują badania socjologiczne przeprowadzone w październiku 1995 r. na Uniwersytecie Warszawskim, wedle których ok. 4% deklaruje przynależność do jakiegoś ruchu katolickiego. Oznaczałoby to, że około 1,2-1,4 mln osób zrzeszonych jest w rozmaitych wspólnotach. Liczba ta wciąż rośnie, bo coraz nowi ludzie pojawiają się we wspólnotach. Ruchy nie stanowią zatem jakiegoś marginalnego, zupełnie odrębnego zjawiska, a wręcz przeciwnie, pełnią dosyć znaczącą funkcję w życiu Kościoła i społeczeństwa. Wedle słów Papieża z cytowanego przesłania, stanowią one niezwykle skuteczną pomoc, porywające i przekonujące wezwanie, by przeżywać doświadczenie chrześcijańskie w pełni, w sposób rozumny i twórczy.

Nie zawsze i nie wszędzie inicjatywy takie spotykają się ze zrozumieniem. Odczytywane są bowiem ciągle jako zjawisko nowe, nie do końca zrozumiałe i potrzebne. Zdarzają się opinie, że ruchy stanowią jakiś zupełnie nowy „typ” katolicyzmu, „typ” przesadnie radykalny, a wobec tego mało wiarygodny. Szczególne miejsce na liście zarzutów wobec ruchów zajmuje brak zaangażowania w życie społeczne. W „więziowym” rachunku sumienia Kościoła ks. Krzysztof Paczos MIC wyróżniał „Kościół wspólnot” jako oddzielne zjawisko obok katolików otwartych, tradycjonalistów i instytucjonalistów. Chwalił on wspólnoty za żarliwość i bezkompromisowość w sprawach wiary. Jednocześnie stwierdził, że główną wadą wspólnot jest: skłonność do egzaltacji, antyintelektualizm i niechęć do polityki, jak i w ogóle wszelkiego ponadwspólnotowego zaangażowania (częste oskarżenia o sekciarstwo)2.

Wszystkie ruchy kościelne – czy to oazy, czy Odnowa w Duchu Świętym, czy neokatechumenat, czy „Focolari”, czy jakikolwiek inny – prowadzą swoich członków ku nowemu zaangażowanemu spojrzeniu na wiarę, Chrystusa, Kościół. Kładą przy tym akcent nie tyle na włączenie się w życie Kościoła (co oczywiście nie jest podawane dyskusji), ile raczej na to, by każdy osobiście pozwolił Chrystusowi wejść w swoje życie. Nie znaczy to, że wymiar kościelny nie jest doceniany, chodzi raczej o wyraźne dowartościowanie działania Boga, o oddanie Mu należnej czci.

1 2 3 4 5 6 następna strona

Kościół w Polsce

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?