Czytelnia

Polacy - Ukraińcy

Bogumiła Berdychowska

Bogumiła Berdychowska, Ukraina: pół roku po Pawliwce, WIĘŹ 2004 nr 1.

Nie ulega jednak wątpliwości, że sam fakt odbycia się tej dyskusji jest owocem przemian społecznych i politycznych, do których doszło na Ukrainie w ostatnich kilkunastu latach. W okresie sowieckim taka dyskusja, z przyczyn obiektywnych, byłaby niemożliwa, zaś wśród ukraińskiej emigracji, poza pojedynczymi wyjątkami, dominowała postawa przemilczania, a nawet negacji faktu przeprowadzenia przez UPA antypolskiej akcji.

Trzeba przyznać, że zgadzano się co do faktu, iż działania OUN i UPA przyniosły liczne ofiary po stronie polskiej ludności cywilnej. Powszechnie kwestionowano jednak przy tym polskie szacunki strat. Konstatacja co do polskich ofiar z reguły opatrzona była też szeregiem uzupełnień, które — według ich autorów — miały wyjaśnić przyczyny, przebieg i istotę akcji UPA. Pewne sformułowania w tym segmencie publikacji pojawiały się na tyle często, że można je uznać za swoiste słowa-klucze.

Wśród takich słów najczęściej bodaj powtarzało się sformułowanie „kontekst historyczny”. Nie można wszechstronnie opisać tego, co stało się na Wołyniu w 1943 roku, jeżeli nie weźmie się pod uwagę kontekstu historycznego. W takim ujęciu stwierdzenie to jest oczywistością. Problem jednak polega na tym, że obok bezpośredniego kontekstu wojennego, który — co jest bezdyskusyjne — wywarł wielki wpływ na przebieg antypolskiej akcji, oraz polityki II Rzeczypospolitej wobec jej kresów wschodnich, co z kolei ułatwia zrozumienie postaw ludności ukraińskiej wobec akcji UPA, kontekst historyczny u szeregu uczestników dyskusji rozrastał się coraz bardziej, sięgając XIV wieku1, a nawet, jak w przypadku Wołodymyra Serhijczuka, na całokształt stosunków ukraińsko-polskich2. Ukraińscy zwolennicy podkreślania, a czasami absolutyzacji kontekstu historycznego de facto powtarzali drogę, którą w swoim czasie przeszła część uczestników polskiej dyskusji o akcji „Wisła”. Sposób rozumowania tamtych dyskutantów można było streścić w formule: przed akcją „Wisła” był Wołyń3. Słabością tego typu rozumowania — na co zwrócił uwagę prof. Myrosław Popowycz — jest jego determinizm: Jest nam bardzo wygodnie czuć się, jakbyśmy byli wewnątrz jakiegoś nieubłaganego strumienia, który niesie nas skądś dokądś. Wszystko w takim strumieniu powiązane jest żelaznymi związkami przyczynowo-skutkowymi i wszystko można wyjaśnić, a to oznacza: zdjąć z porządku dziennego problem odpowiedzialności. A przecież — pisał Popowycz — Historię tworzą ludzie. Przyszłość jest zawsze otwarta, podobnie jak z kolei zawsze zamknięta i zakuta w łańcuch przyczyn i skutków jest przeszłość4.

Nie mniej często w „wołyńskiej” publicystyce pojawiało się określenie „etniczne ziemie ukraińskie”. Używano go niemal wyłącznie w celu zrelatywizowania zbrodni, których dopuściła się UPA w czasie antypolskiej akcji. Autorzy posługujący się tym terminem, niejako automatycznie zmniejszali wagę zbrodni i tragedii twierdząc, że przecież UPA „nie biła się pod Warszawą”, „nie chciała kawałka etnicznie polskiej ziemi” (osobną kwestią jest, jakie padały definicje tych „etnicznie polskich ziem”), że każda polsko- ukraińska wojna — Powstanie Chmielnickiego, Koliszczyzna i ta ostatnia [akcja UPA] — były prowadzone nie w Polsce, lecz na okupowanej Ukrainie []. I tylko otwarcie szowinistyczne koła mogą obecnie proponować, by Ukraińcy przeprosili za to, że poturbowali napastnika, broniąc się przed śmiercią we własnym domu5. W przypadkach skrajnych ten rodzaj rozumowania doprowadzał do utożsamienia akcji UPA z walką Ukraińców o własne państwo6. Gwoli sprawiedliwości trzeba powiedzieć, iż wśród ukraińskich uczestników „dyskusji wołyńskiej” byli i tacy, którzy zamiast „etnicznie ukraińskich ziem” używali obojętnego ideologicznie określenia „terytorium wspólnego zamieszkiwania Ukraińców i Polaków”7, a nawet wskazywali na autochtoniczność polskich mieszkańców Wołynia8.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Polacy - Ukraińcy

Bogumiła Berdychowska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?