Czytelnia

Katarzyna Jabłońska

ks. Andrzej Luter

Katarzyna Jabłońska, ks. Andrzej Luter, W cieniu śmierci i zła, WIĘŹ 2009 nr 4.

Kobieta

Wajda zaczekał na Jandę, a ona podarowała mu nie tylko swój talent — jej Marta jest tak inna od wcześniejszych bohaterek aktorki, zdumiało mnie, że również fizycznie jest tak różna i zadziałała tu nie tylko charakteryzacja — ale swoją własną historię. „Decydując się na to — mówi aktorka — nie wiedziałam, jaki będzie rezultat artystyczny, ale przyznam, że było to dla mnie mniej ważne. Film powstał, jest skończony. Niezależnie od tego, jak zostanie przyjęty, nie żałuję. Coś, co było dla mnie najcenniejsze, zostało zarejestrowane na zawsze.”

Podarować swoją historię filmowi, oznaczało znowu ją przywoływać i przeżywać. Chociaż to bolesne, to dla człowieka w żałobie naturalne i paradoksalnie życiodajne — pozwala mu jeszcze przez chwilę być ze swoim ukochanym zmarłym.

Marta, bohaterka Jandy, również umiera, choruje na tę samą chorobę, co mąż aktorki. Mąż Marty, szanowany lekarz, zatai przed żoną jej chorobę. Nie stanie się ona dla nich szansą nowego spotkania i bliskości.

Ksiądz

Przyjaciółka, która przywiozła ze sobą wyniki badań Marty także nie odważy się wyznać jej prawdy, chociaż są sobie bliskie. To u niej latem 1944 roku przebywali jako goście synowie Marty i wtedy zginęli w powstaniu. Teraz czuje się jak kurier śmierci. Ale Marta wie, że umrze. Czuje to. Wszyscy zatem przeczuwają zbliżającą się śmierć. I wtedy Marta wraca do przeszłości, tęskni za młodością, pojawia się fascynacja pięknym młodym chłopcem, którego zobaczyła na przystani. Patrzy na ciało chłopaka, próbuje go dotknąć. Boguś staje się jakby wspomnieniem młodzieńczej miłości, czegoś, co zostało bezpowrotnie utracone, pojawia się tu tak charakterystyczna dla Iwaszkiewicza erotyczna gra ze śmiercią. W Marcie odżywają nie tylko zmysły, ale również, a może przede wszystkim niedopełniony instynkt macierzyński. Sposób w jaki odnosi się do Bogusia łączy namiętność z opiekuńczością.

Kobieta

Dla mnie czułe gesty Marty wobec Bogusia są bardziej macierzyńskie niż erotyczne. Jest w nich pewna płochość, jednak wydaje się ona wynikać raczej z zagubienia w całej tej sytuacji niż wybuchu namiętności. Marta nie bardzo wie, jak zachować się wobec młodego mężczyzny, w którym widzi swoich nastoletnich synów. Jej gesty nie zawsze są adekwatne i być może przez ich adresata tak zostają odczytane. Sam Boguś to postać również dosyć szczególna — zwyczajny do bólu, a przecież w jakiś sposób inny. Ta bladość jego ciała, przezroczystość, jakby przynależał nie do tego świata, chociaż tak bardzo jest z tego świata. A ich ostatnie spotkanie nad rzeką i wstrząsające ostatnie sceny — jakby ożyła Pieta Michała Anioła

Ksiądz

Zgadzam się z tobą, scena w której Marta z trudnością podtrzymuje na

rękach młodego mężczyznę jest tak wstrząsająca, że swoim wyrazem przypomina mi — bez żadnej przesady — rozpacz matki Boga pod krzyżem z Ewangelii według świętego Mateusza Pasoliniego.

Mówisz, Kasiu, o zwyczajności Bogusia. Andrzej Wajda długo szukał odtwórcy tej roli. Ostatecznie wybrał Pawła Szajdę, aktora ze Stanów Zjednoczonych, syna polskich emigrantów z początku lat 80. Zapytałem Wajdę, dlaczego właśnie jemu powierzył tę rolę. Reżyser odpowiedział, że Szajda wydał mu się „taki przedwojenny i taki nietknięty”.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Katarzyna Jabłońska

ks. Andrzej Luter

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?