Czytelnia

Sekularyzacja

Krzysztof Dorosz

W co wierzy ten, co nie wierzy, Dyskutują: s. Zofia, ks. Jerzy Bagrowicz, abp Daniel Ciobotea, Krzysztof Dorosz, ks. Tomás Halík, Sławomir Sierakowski, Jerzy Sosnowski, WIĘŹ 2005 nr 11.

J. Sosnowski: W istocie rzeczy dotknął Pan punktu, który – w moim odczuciu – w perspektywie metafizycznej jest problemem zasadniczym, być może blokującym dialog. Protekcjonalność działa bowiem w obydwie strony. Katolików w Polsce jest więcej, co może powodować frustrację – tłum jest potencjalnie bardziej niebezpieczny. Owszem, bywa, że rozmawiając z kimś, kto nie doświadczył nigdy tajemnicy istnienia, mam go za człowieka częściowo niewidomego. Jednak rozmawiając z moimi niewierzącymi przyjaciółmi przekonałem się, że oni z kolei mnie, który nie wyklucza istnienia Boga, mają za człowieka – mówiąc najoględniej – „inteligentnego inaczej”. To również jest protekcjonalne. Prawdopodobnie takie przekonanie głęboko tkwi w przedsądach, wedle których jeżeli ktoś uwzględnia tajemnicę istnienia, to nie dość dobrze się uczył w szkole, albo nie przeczytał odpowiedniej liczby książek, albo myśli powierzchownie i w związku z tym poddaje się poglądom właściwym „inteligentnym inaczej”.

Latem tego roku przy okazji fragmentu dziennika, który prowadzę na mojej stronie internetowej, wybuchła wśród internautów dyskusja na temat roli chrześcijaństwa w Europie. Jak na standardy internetowe, prowadzona była bardzo grzecznie, to znaczy bez brzydkich słów, uderzający był jednak stopień lekceważenia i pogardy wobec ludzi wierzących ze strony wypowiadających się tam ateistów. Może zamiast dialogować, lepiej zrobić coś wspólnie na poziomie praktycznym – pomóc biednej osobie czy grupie społecznej. Wtedy nie musimy się spierać o to, dlaczego robimy coś konkretnego razem. Być może jest to znacznie bardziej potrzebne i wartościowe.

S. Sierakowski: Nie chcę wdawać się w licytację, ponieważ zawsze możemy znaleźć przykład, który potwierdzi dowolną tezę. Chciałem raczej zwrócić uwagę na pewne interesujące zjawisko, które może nam trochę pomóc w tej dyskusji. Otóż kiedy mamy mówić o różnych skandalicznych przykładach zachowań ludzi wierzących, organizacji, które się uważają za katolickie, mediów katolickich itd., wówczas dostajemy informację, że są to w istocie bezbożnicy. Kiedy natomiast mamy rozmawiać o konkretnych rozwiązaniach prawnych, instytucjonalnych, natychmiast okazuje się, że zdecydowana większość Polaków to katolicy, zatem w katolickim społeczeństwie trudno byłoby sobie wyobrazić, że można w sferze publicznej podjąć jakieś decyzje niezgodne z powszechnym rozumieniem tego, czym są wartości chrześcijańskie i nie być uznanym za obrazoburcę.

– Problem z Kościołem jako instytucją mają zarówno wierzący, jak i niewierzący – każdy inaczej, zgodnie z własnym doświadczeniem. Są ludzie poszukujący, którzy nie są w stanie wejść do Kościoła, ponieważ nie potrafią zaakceptować dogmatów czy stylu, w jakim instytucja Kościoła funkcjonuje. Są tacy, którzy w ogóle nie akceptują instytucji związanej z jakąkolwiek wiarą, uważając, że „urząd” jest tu do niczego niepotrzebny, bo nawiązują bezpośrednią relację z Bogiem i nie potrzebują pośredników. Bywa też takie doświadczenie – odważnie i pięknie opisuje je ksiądz profesor Halík w swojej książce „Co nie jest chwiejne, jest nietrwałe” – kiedy na ludzi głęboko wierzących przychodzi dramatyczny moment zmagania się z instytucją, w której trudno im się odnaleźć. Przed tymi problemami musimy w naszej rozmowie stanąć. Przejdźmy zatem do tematu zmagania między wiarą, niewiarą a instytucją, organizacją wyznaniową działającą zawsze w pewnym schemacie ludzkich podporządkowań.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna strona

Sekularyzacja

Krzysztof Dorosz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?