Czytelnia

Katarzyna Jabłońska

Katarzyna Jabłońska

W Domu Praczki

Być może „Dziewczyna z perłą” Vermeera zawsze przyciągać będzie spojrzenie oglądającego, bez względu na to, czy obraz ten zostanie w jakiś szczególny sposób wyeksponowany, czy zawiśnie na ścianie galerii pośród kilku innych portretów. Wdzięczna jestem jednak temu, kto w haskim muzeum zadbał o to, aby arcydzieło flamandzkiego mistrza można było spotykać w intymny sposób.

Czego potrzeba, aby sztuka w galerii czuła się u siebie? Co powoduje, że czuje się tam obco i raczej ma małe szanse, aby zbliżyć się do oglądającego? Jak to się dzieje, że niektóre ekspozycje malarstwa, rzeźby czy fotografii porównać można do mistrzowsko zatańczonego spektaklu baletowego, w którym niemal każdy z tancerzy potrafi przykuć uwagę, cały zespół pozostaje w doskonałym dialogu ruchu, czasami zaś usuwa się i zostawia przestrzeń solistom? Jak znaleźć klucz do tej tajemniczej komnaty, jaką jest świat prezentowanego artysty, jakiejś grupy artystycznej czy okresu w dziejach historii sztuki? Niekiedy już samo miejsce sprawia, że obrazy, rzeźby czy inne eksponaty „czują się” w galerii jak w domu. (Chociaż z pewnością brak kunsztu wystawienniczego czy jakiś błąd może to wrażenie zniweczyć.)

Takim miejscem obdarzonym genius loci jest kielecki Dom Praczki — należący niegdyś do folwarku biskupiego — w którym już od ponad roku1 działa Galeria Współczesnej Sztuki Sakralnej. Ta najprawdopodobniej jedyna tego typu galeria w Europie utworzona została z inicjatywy i staraniem Leszka Mądzika, twórcy Sceny Plastycznej KUL oraz dzięki zaangażowaniu Wojciecha Lubawskiego — ówczesnego i obecnego prezydenta Kielc.

Chciałem — mówił Leszek Mądzik tuż po otwarciu galerii — żeby prace zrodzone z określonego sposobu myślenia o sztuce oraz o kondycji człowieka i świata miały swój dom, żeby były razem. Skoro zbiory sztuki bywają gromadzone wokół tak różnych haseł i idei, dlaczego miałoby nie być Galerii Współczesnej Sztuki Sakralnej?2

Znaleźć odpowiedź...

Przestrzeń Domu Praczki, kameralna, ale jednocześnie nie ciasna, już samą architekturą podpowiada pewne rozwiązania w komponowaniu ekspozycji. Jednak rozmieszczenie zbiorów, które udało się dla galerii pozyskać Leszkowi Mądzikowi, wymagało maestrii, tak aby wielość poetyk i twórczych wrażliwości nawzajem sobie nie przeszkadzały. Pośród 99 zgromadzonych tu prac są obrazy, rzeźby czy fotografie m.in.: Andrzeja Wróblewskiego, Tadeusza Kantora, Jerzego Nowosielskiego, Tadeusza Boruty, Władysława Hasiora, Jacka Sempolińskiego, Ewy Kuryluk, Elżbiety Wasyłyk, Adama Bujaka, Zbigniewa Treppy. Kompetencje i intuicja Agnieszki Orłowskiej, kurator galerii, sprawiły, że dzieła często bardzo odrębnych twórców i stylów prowadzą tu ze sobą ciekawy dialog, pokazują, jak wiele może być dróg i form objawiania się sacrum i że — co chyba oczywiste — ono wcale nie zawsze jest celem artysty. Jest epifanią.

Działalność Galerii Współczesnej Sztuki Sakralnej nie ogranicza się do ekspozycji stałej. Agnieszka Orłowska zaprasza do Domu Praczki artystów, których sztuka cieszy się uznaniem, ale również takich, którzy nie są znani szerszej publiczności. Rozpoczęła od wystawy Antoniego Rząsy. Pośród prezentowanych tu prac artysty znalazły się jego słynne piety i przedstawienia macierzyństwa, a także prace właściwie nieznane, niedokończone i w związku z tym wcześniej niewystawiane — ukrzyżowane kobiety z Ravensbrck. I tak się jakoś stało, że główną bohaterką tej wystawy stała się kobieta — czasem przepełniona macierzyńską radością, innym razem frasobliwa i bolejąca, bo z martwym synem w ramionach. Ich twarze, z pietyzmem rzeźbione pasma włosów, opowiadają również o czułości artysty wobec tych, które wyrzeźbił.

1 2 3 4 następna strona

Katarzyna Jabłońska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?