Czytelnia

Psychologia a duchowość

Anna Karoń-Ostrowska

W labiryncie skończoności?, z Tadeuszem Gadaczem rozmawia Anna Karoń-Ostrowska, WIĘŹ 2003 nr 8-9.

Chcemy żyć w świecie racjonalnie uporządkowanym, przewidywalnym, w którym obowiązują prawa fizyki, gdzie wiemy, że kamień pozostawiony na zboczu stoczy się, a wrzucony do wody pozostawi kręgi na tafli. Potrzebujemy wiedzieć, że określone przesłanki doprowadzą do jasnych wniosków. W taką strukturę świata wpisuje się poczucie sensu jako ratio. Jednak z tego wcale nie wynika, że realizując wszystkie te reguły będziemy mieli poczucie sensu w życiu. Być może jest to swoista pułapka, samouspokojenie się, a nie rozwiązanie problemu.

Świat uporządkowany jest bowiem światem do zniesienia, można go zaakceptować. Pascal twierdził, że im wyższą wieżę racjonalności budujemy do zrozumienia świata, tym bardziej ziemia pęka nam pod nogami. Życie z ziemią pękającą pod nogami jest trudne do wytrzymania, dlatego chcemy je uporządkować, racjonalizować. Samo w sobie nie jest to złe, natomiast jeżeli tego rodzaju dążenie ma zastąpić, albo wręcz przesłonić głębsze poszukiwania sensu w człowieku, wtedy pełni ono funkcje zastępcze.

Pytanie o sens jest trochę pytaniem o wszystko i o nic. Jest to pytanie o znaczenie, o szczęście, o wartość — można powiedzieć, że kryje się ono w każdym pytaniu filozoficznym, a samo w sobie pozostaje nieuchwytne.

Dlatego jest tak trudne do artykulacji. Myślę, że dobrym tropem poszukiwań jest niemieckie słowo oznaczające sens — sinn, które pochodzi od starogermańskiego terminu, który wskazuje na niemieckie gehen, czyli iść ku czemuś, dążyć do czegoś. Zacząłem się zastanawiać, co to naprawdę znaczy i doszedłem do wniosku, że dążenie do czegoś ma sens jedynie wtedy, gdy to coś, ku czemu idziemy, realnie istnieje, jeśli jest możliwe, albo gdy możemy przynajmniej założyć, że jest możliwe. Takie rozumienie sensu jest, moim zdaniem, na tyle uniwersalne, że pozwala zweryfikować rozmaite konteksty, w jakich to pojęcie występuje.

Student, który rozpoczyna studia, nie zaczynałby ich, gdyby nie był przekonany, że może je skończyć i dzięki temu odnajdzie jakąś receptę na życie, że uda mu się znaleźć dobrą pracę, bo się wykształci, czyli że jego wysiłek włożony w studiowanie — ma sens. Człowiek wierzący nie wierzyłby w istnienie Boga, nie przestrzegałby przykazań, gdy nie miał nadziei na zbawienie i pewności, że Bóg naprawdę istnieje, inaczej jego wiara byłaby bezsensowna. Zatem, jeżeli nawet nie ma doświadczalnego dowodu na istnienie przedmiotu, ku któremu dążymy, to musi istnieć nadzieja na możliwość osiągnięcia celu dążenia.

Stąd jeden z rodzajów rozumienia sensu życia, np. według o. Józefa Bocheńskiego, polega na widzeniu go jako dążenia do zrealizowania pewnych celów życiowych. Według tej koncepcji chodzi w życiu o to, żeby coś po sobie pozostawić. Dążyć do konkretnych spełnień, np. wykształcić się, potem wykształcić swoje dzieci, czy napisać książkę, zrealizować swój talent, zbudować w świecie jakieś wartości. Wierzymy więc w realne istnienie jakichś celów i w to, że ich realizacja jest dla nas możliwa.

W pytaniu o sens czai się jakaś wątpliwość. Jeśli pytamy, to znaczy że nie mamy pewności, a jednocześnie jest w tym pytaniu ukryte pewne założenie, że sens musi istnieć, że uda się nam go odkryć.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Psychologia a duchowość

Anna Karoń-Ostrowska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?