Czytelnia

Dialog chrześcijańsko-żydowski

Zbigniew Nosowski

Zbigniew Nosowski, W perspektywie sumienia, WIĘŹ 2001 nr 6.

Takiej moralnej wrażliwości brakuje, niestety, niektórym polskim uczestnikom sporu o pamięć Jedwabnego. Dla niektórych nawet opublikowanie po angielsku antologii polskiej publicystyki na temat Jedwabnego, jak to uczyniła „Więź”, jest przyłączaniem się „do antypolskiej nagonki”, co „porównać można jedynie do zdrady targowickiej” (cytaty z listów do naszej redakcji). To nie są jednak głosy intelektualistów. Gorzej, gdy pojawiają się pokrętne publikacje historyczne, których autorzy tak dobierają fakty, o których piszą, że czytelnikowi pozostaje wrażenie, iż udział Polaków w tej zbrodni jest wymysłem chorej wyobraźni. Niestety, nie należą do rzadkości pilni czytelnicy „Naszego Dziennika”, do których nie dotarła informacja, że Prymas Polski już na początku marca br. uznał udział Polaków w jedwabieńskim mordzie za „niezaprzeczalny”. Stosowne zdanie co prawda pojawiło się w druku, ale przez następne tygodnie żaden z autorów gazety nie wyciągnął z niego moralnych wniosków

Punktem wyjścia dojrzałej refleksji moralnej musi być uznanie — w ślad za Księdzem Prymasem — że: Z punktu widzenia moralnego nie jest rozstrzygające dla sprawy, czy wyniki śledztwa będą dla nas bardziej lub mniej korzystne, czy ukażą Polaków w lepszym bądź gorszym świetle. Pozostaje bowiem sprawa zasadnicza — w Jedwabnem znaleźli się ludzie, którzy przyczynili się do śmierci swoich współobywateli. A czy to było robione na rozkaz, czy z lęku, czy z chęci zemsty za doznane krzywdy, czy z inspiracji Niemców, czy też z chęci zysku — to są sprawy do ustalenia.6 To bardzo ważna deklaracja Prymasa Polski. Obawiam się jednak, że nie została ona dostrzeżona przez wielu katolików, którzy dawno wyrobili już sobie pogląd, iż cała sprawa Jedwabnego to żydowski spisek skierowany przeciwko Polsce.

Potrzeba kościelnej odwagi

Czy wobec takiego stanu sumień nie powinniśmy mieć do czynienia z jakąś formą narodowych rekolekcji? Sądzę, że zasięg i głębia publicznej debaty wywołanej ujawnieniem zbrodni w Jedwabnem mogły być wykorzystane przez Kościół jako inspiracja do oczyszczenia i nawrócenia. Niestety, tak się (na razie?) nie stało.

W działaniach hierarchii kościelnej brakuje niekiedy konsekwencji i odwagi. Szczególnie smutny jest tu przypadek biskupa łomżyńskiego, Stanisława Stefanka. Mało kto wie, że w wywiadzie opublikowanym w łomżyńskim tygodniku „Kontakty” 2 kwietnia 2000 r., czyli na miesiąc przed ukazaniem się książki „Sąsiedzi” Jana Tomasza Grossa, bp Stefanek powiedział o pogromach Żydów w Łomżyńskiem: to jedne z najbardziej dramatycznych wydarzeń tego regionu, które poznaję. Zetknąłem się też z takim faktem w czasie wizytacji w Jedwabnem. Zareagowałem modlitwą w miejscu kaźni. Potem zacząłem drążyć temat. [...] Zmieniali się na terenie naszym okupanci: Związek Radziecki i Niemcy. Mogły być samosądy i akty zemsty dalekie od ewangelii, za które trzeba przeprosić. Zastanawiam się, jako biskup, w jaki sposób w kalendarz jubileuszu w miejscowe obchody włączyć przeprosiny za ten konkretny fakt. Oczywiście, wcześniej skontaktuję się z przedstawicielami gminy żydowskiej.7 W świetle tego poruszającego wyznania, zawierającego — niestety niezrealizowaną — zapowiedź przeprosin, kompletnie niezrozumiałe są dla mnie tegoroczne wypowiedzi biskupa łomżyńskiego na temat sporu o zbrodnię w Jedwabnem, m.in. o prowokacji czy o ataku na Jedwabne, w którym chodzi o pieniądze.8

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Dialog chrześcijańsko-żydowski

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?