Czytelnia

Kościół w Polsce

Redakcja WIĘZI, Wina błogosławiona?, WIĘŹ 2007 nr 2.

Charakterystyczne, że wspomniani publicyści to w większości ludzie uformowani za pontyfikatu Jana Pawła II, którzy rozumieją, że rachunek sumienia Kościoła nie jest przejawem kompromitującego upadku wspólnoty katolickiej, lecz wyrazem odwagi zmierzenia się z błędami przeszłości, aby dzięki pokucie i duchowej przemianie głębiej i bardziej autentycznie być Kościołem w przyszłości. Wspomniani księża natomiast to ich rówieśnicy, którzy pytali przed ingresem: „Jak ja, zwykły prosty kapłan, mam teraz tłumaczyć ludziom, zwłaszcza młodym, że warto i trzeba żyć w prawdzie, skoro jednym z najważniejszych biskupów został człowiek, który kłamał w ważnej sprawie i przyznał się dopiero pod presją?”

Lekcja odpowiedzialności. Reakcje wielu katolików pokazują także, że ten czas próby był dla nich nie tyle powodem do utraty zaufania do Kościoła instytucjonalnego, ile okresem umocnienia świadomości eklezjalnej i wzmożonego poczucia współodpowiedzialności za Kościół. Wobec publicznego doświadczenia grzeszności następcy apostołów i dwuznacznej postawy części innych biskupów, trzeba było bowiem osobiście odpowiedzieć sobie na pytania: Co to znaczy, że jestem w Kościele? Na czym opiera się moja przynależność do niego – na zaufaniu do ludzi czy zaufaniu do Boga? Jeśli jestem zagubiony i niezadowolony z milczenia biskupów, to czy stawiam się poza Kościołem?

Gorąca atmosfera sporów o abp. Wielgusa sprawiła, że wzrosło społeczne zainteresowanie sprawami wiary i Kościoła. I choć wielu wiernych miało wrażenie, że są lekceważeni, a przecież chodziło o ich pasterza, to wydaje się, że ostatecznie ich tożsamość chrześcijańska się umocniła. Skoro Kościół mnie boli, to tym bardziej czuję, że to mój Kościół…

W niektórych parafiach nastąpiło też przełamanie barier duchowni-świeccy. Obie strony tej relacji czuły się bowiem równie osamotnione przez pasterzy… Być może teraz księża będą uważniej słuchali świeckich? Być może teraz świeccy lepiej zrozumieją, jak trudno dzisiaj być księdzem?

Lekcja pokory. Pokora nie jest mocną stroną Kościoła hierarchicznego w Polsce. Do rzadkości należą przypadki biskupów, którzy potrafią po prostu wyjść na spacer po swoim mieście, by porozmawiać z ludźmi. Biskupom realnie grozi oderwanie od zwyczajnego życia. Ich wizytacje w parafiach nie są bynajmniej okazją do szczerej rozmowy o ludzkich radościach i zmartwieniach, lecz jakże często spektaklem, którego uczestnicy odgrywają zaplanowane role. Język, który słyszą wokół siebie hierarchowie, nie jest normalnym językiem Polaków. „Dziękujemy, że Ksiądz Biskup, pomimo licznych obowiązków, raczył zaszczycić naszą parafię”. Biskupi nie przyjeżdżają, lecz nawiedzają; nie mówią, lecz nauczają; nie jedzą, lecz spożywają; nie śpią, lecz udają się na spoczynek. Sami raczej tak o sobie nie myślą, lecz tak są traktowani w kościelnej praktyce, także przez wielu świeckich. Czasem można wręcz odnieść wrażenie, że to nie biskupi służą Kościołowi (jak uczy teologia), lecz Kościół ma służyć biskupom.

W tej sytuacji lekcją pokory dla naszych pasterzy musiało być publiczne analizowanie życiorysu arcybiskupa oraz milczenia większości członków polskiego episkopatu. Lekcją pokory stało się także wysłuchiwanie w mediach szczerych wypowiedzi zbolałych ludzi, którzy czuli się zdezorientowani, a nie słyszeli głosu swoich pasterzy, na który tak bardzo czekali w tej ciężkiej chwili. Milczenie episkopatu nie było pokorne. Okazało się jednak lekcją pokory, gdyż – chcąc, nie chcąc – biskupi stali się tymi, którzy słuchają. Czy usłyszeli?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Kościół w Polsce

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?