Czytelnia

ks. Andrzej Luter

ks. Andrzej Luter, Wstydzę się, więc jestem, WIĘŹ 2005 nr 3.

Grzech Pawła nie miał charakteru cielesnego — był to raczej ból duchowy, którego nie potrafił pokonać. Czy to jest koniec? Czy w tym wszystkim wyczerpuje się Boży plan i Boże zamierzenie? — zdaje się pytać Paweł samego siebie. Gdyby Bóg zamiast nas stworzył inny świat — pisał Antoni Gołubiew w „Listach do przyjaciela” — gdyby stworzył innego człowieka, takiego, który nie mógłby grzeszyć i cierpieć, my nie istnielibyśmy w ogóle. Upadek Pawła i Zuzanny był konsekwencją samotności ducha, nie tylko przez nich zawinionej, a samotność łączy tych, których zbiorowisko rozdziela (Albert Camus).

Grzegorczyk już w „Adieu” opisał Krystiana jako przystojniaka, zarozumiałego, z sygnetem na palcu, jakby przez ten nieco karykaturalny opis chcąc jeszcze bardziej zniechęcić czytelnika do niego, a przecież człowiekowi ogarniętemu żądzą władzy i zaszczytów, potrafiącemu — jak sam mówił — „tańczyć” tam gdzie trzeba, należałoby raczej szczerze współczuć. W „Truflach” Grzegorczyk z tej odrażającej cokolwiek persony skonstruował fascynującą postać dramatu: jest bagno i nawrócenie.

Wstydzę się, więc jestem — mówił Krystian. Grzegorczyk pokazał człowieka, który poznał samego siebie, a to posłużyło mu do znalezienia prawdy i wytyczenia nowych ścieżek własnego życia, nawrócenia w kapłaństwie. Czy Krystian wytrwa? Autor nie daje łatwych odpowiedzi.

Wokół ks. Grosera wszystko się — po ludzku rzecz biorąc — zawaliło, nawet w dosłownym znaczeniu tego słowa (pożar). Wtedy pytał: Boże, ukaż mi sens tego pogorzeliska. Czy to Ty mnie tu przysłałeś, żeby mi wykazać moją nieudolność? Czy opłacało się tyle zmarnotrawić, żeby mi udowodnić...?

Grzegorczyk ma z Groserem problem — rzekłbym — dramaturgiczny. Autor ciągle szuka sposobu, jak przekonująco „napisać” postać, która ma być niejako z góry akceptowana przez czytelnika, pozytywna, szlachetna, w swoich słabościach bardzo ludzka, ewangeliczna. W „Adieu” Groser wydawał się cokolwiek papierowy, w „Truflach” jest lepiej, ale Paweł i Krystian — może wbrew autorowi — bardziej poruszają czytelnika. Cóż, grzech chyba łatwiej opisać.

Jest takie zdanie w „Truflach” — ksiądz Wacław wypowiada je w rozmowie z biskupem Florianem — które warto zapamiętać: Kościół żyje wtedy, gdy jego obrzeża stają się centrum... To zdanie jest jak ks. Groser: trochę efektowne, ale bardzo mądre.

Grzegorczyk — jak słychać — przygotowuje już trzeci tom. Jeśli utrzyma formę, powinna to być część najlepsza.

ks. Andrzej Luter

poprzednia strona 1 2 3

ks. Andrzej Luter

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?