Czytelnia

Andrzej Friszke

Andrzej Friszke, Wynegocjowana rewolucja, WIĘŹ 2005 nr 1.

Antoni Dudek uważa, że opozycja solidarnościowa przeceniała stopień sprawności aparatu PZPR, jego wolę obrony starego systemu, a także determinację SB i wojska. Być może istotnie tak było, ale — przyznaje to autor — podobnie rozumował prezydent Bush, dysponujący przecież własnym fachowym aparatem informacji, a także kierownictwo Kościoła katolickiego. Może więc jednak nie były to obawy całkiem bezzasadne?

Prócz obaw przed atakiem sił starego porządku przywódcami opozycji kierowała chęć dokonania takiej ewolucji, która nie spowoduje wypchnięcia ludzi dawnego reżimu poza obręb legalnego życia publicznego. W wolnej Polsce wszyscy mieli mieć prawa obywatelskie. A poza tym — czy proces przemian ustrojowych przebiegałby korzystniej, gdyby towarzyszyło mu formowanie się nielegalnych grup złożonych po części z ludzi służb specjalnych i wojska, złączonych w nadziei wzięcia odwetu i przywrócenia dawnego porządku? Taktyka „umiarkowanej” opozycji — która zasiadła do Okrągłego Stołu, poprowadziła komitety obywatelskie do czerwcowego zwycięstwa, a następnie stworzyła rząd Tadeusza Mazowieckiego — była podyktowana tymi wartościami.

Liczyć się musiała również ze względami strategicznymi. Musiała zatem uwzględniać globalne cele polityki amerykańskiej i innych państw zachodnich, które zmierzały do niekonfrontacyjnego rozwoju stosunków z Moskwą, co wykluczało działania w Polsce grożące nawrotem „zimnej wojny”. Musiała także brać pod uwagę sytuację w ZSRR, gdzie rozwój liberalizacji był korzystny dla poszerzania zakresu wolności Polski, ale nie można było wykluczyć, że przerwanie ewolucyjnego charakteru przemian nad Wisłą może ułatwić dogmatyczny przewrót — próbę taką przecież w końcu podjęto w roku 1991. Ten ostatni czynnik łączył się z problemem Niemiec, a w 1988 czy jeszcze do jesieni 1989 r. nic jeszcze nie wskazywało, że Moskwa zgodzi się na likwidację NRD i wycofanie stamtąd gigantycznej armii. Stopień rozkładu systemu w NRD, Czechosłowacji, nie wspominając już o Rumunii czy Bułgarii, był słabo zaawansowany do lata 1989 r. i nie ma powodu sądzić, aby te reżimy miały upaść same z siebie, a to oznaczało, że Polska jest liderem przemian demokratycznych ze wszystkimi tego konsekwencjami i niebezpieczeństwami. Wreszcie — dodajmy — liberalizacja w ZSRR sprzyjała odzyskiwaniu suwerenności przez Ukraińców, Litwinów, Białorusinów, co obserwowano w środowiskach „umiarkowanej” opozycji bacznie i z nadzieją, licząc na zmianę geopolitycznego położenia kraju. Ponadto na ewolucyjny charakter przemian nalegał Kościół — zarówno Jan Paweł II, jak prymas Glemp, a także inni biskupi i chyba większość księży. Bardziej wnikliwa analiza wypowiedzi i działań Episkopatu, której w tej książce Dudka brakuje, uwypukliłaby rolę Kościoła jako patrona ostrożnej ewolucji.

A cóż miała do zaproponowania opozycja radykalna? Zignorowanie wszystkich powyższych czynników, postawienie wszystkiego na jedną kartę („wóz albo przewóz”) w nadziei na kompletny rozpad struktur istniejącego państwa, gospodarki i tworzenie wszystkiego od dołu i od nowa, przy założeniu, że słabnące imperium będzie się temu biernie przyglądać? Wolne żarty.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Andrzej Friszke

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?