Czytelnia

Monika Waluś

Monika Waluś

Wzięta do Nieba

Wniebowzięcie rozumiemy intuicyjnie, bez wyjaśnień; tak potocznie określamy stan kogoś, kto jest zachwycony bez granic. Maryja wniebowzięta - szczęśliwa, cała przeniknięta Bogiem, cała w Nim – jest jak spełniona obietnica tego, do czego jesteśmy wzywani. To, co wiemy o Wniebowziętej, mówi też o naszym przeznaczeniu – i my mamy być jak Ona, cali w Bogu, ciałem i duszą szczęśliwi, w bliskości Boga i ludzi, pełni radości. To znak nadziei dla wszystkich wierzących.

Wniebowziętą Pannę wielu widzi w biblijnej wizji Apokalipsy, w postaci Obleczonej w Słońce, Amicta Sole (Ap 12). Intuicje na temat wniebowzięcia zauważamy od II w., aż do niezwykle aktywnego ruchu przełomu XIX-XX wieku. Pius XII, po konsultacjach, przekonany o jednomyślności w Kościele na ten temat, wydał 1 listopada 1950 roku bullę Munificentissimus Deus, przekazując jako prawdę wiary, że Maryja po skończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem została wzięta do chwały niebieskiej.

Jak należy to rozumieć? Co wnosi on dla naszego życia? Pius XII wskazał jako przyczynę ogłoszenia dogmatu nie tylko wyjaśnianie tajemnicy Maryi, ale także ukazanie wszystkim, do jakiego celu duszą i ciałem jesteśmy skierowani. Tak naprawdę dogmat ten mówi więc o moim, o naszym przeznaczeniu – ciałem i duszą możemy być wzięci do nieba, szczęśliwi z Bogiem. Wierzymy przecież w ciała zmartwychwstanie, żywot wieczny...

Dlaczego pierwsza Maryja? To Ta, która była pełna Ducha Świętego, która przyjęła całą sobą Syna Bożego. To Ona przyjmowała Go coraz bardziej, ucząc się od Niego, rozważając Jego słowa i czyny. Ona należała do tych, co choć nie widzieli, to uwierzyli, była z Nim od początku, w zwyczajności; nie tylko w tłumie przy efektownych uzdrowieniach czy rozmnożeniu chleba, ale i w chwilach publicznych upokorzeń. Matka, nosząca Obecność Bożą jak Arka Przymierza, także w chwili swego odejścia była cała Boża. Jeden z wczesnych tekstów o wniebowzięciu mówi o końcu życia ziemskiego Maryi jako „pocałunku Boga”. Szczęśliwa Panna zachowała więc ciało, świątynię Ducha. Zostanie po nas nie tylko, jak chcieliby poganie, dusza. Także i ciało może być miejscem spotkania z Bogiem.

Jedna ze starych prefacji widziała logikę wniebowzięcia w niezwykłości Maryi – nie było w niej nic ziemskiego, nie zatrzymała jej ziemia. Poetyckość formuły nie odpowiada jednak pięknu tajemnicy – właśnie to co ziemskie, co z ciała i zwyczajności ludzkiej, przyjęło Boga. „Wszyscy, którzy Go dotknęli z wiarą, zostali uzdrowieni”. Pierwszą z nich była Ona, błogosławiona, pierwsza, która uwierzyła, pierwsza, która dotknęła, pełna łaski. Czyż jest większa łaska niż bliskość Boga, ciałem i duchem?

Czy Wniebowzięcie może dziwić? wyznajemy ciągle wiarę w ciała zmartwychwstanie, w pełnię bliskości z Bogiem. Kościół we Wniebowziętej podziwia, z radością ogląda to, czym pragnie i spodziewa się być. Jesteśmy tym, czym Ona była; Ona jest tym, czym my będziemy. Prawdziwa siostra nasza, w pełni podzieliła nasz los. Bliscy Bogu będą cali szczęśliwi, Boga oglądać będą…

Tekst dostępny także na stronie www.tygodnik.onet.pl

1

Monika Waluś

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?