Czytelnia

Polacy - Żydzi

Sebastian Duda

Sebastian Duda, Zabiegi pseudoterapeutyczne, WIĘŹ 2011 nr 7.

Z pewnością powinno ono zostać wstrząśnięte — w tym punkcie zgadzam się z Grossem. Pisałem o tym szerzej niedawno w tekście Wina nie tylko metafizyczna w „Przeglądzie Powszechnym” nr 5/2011. Nad polską świadomością zbiorową wciąż bowiem dominuje kult niewinnej ofiary i bohaterskiego męczeństwa. Jak silne są te stare romantyczne tropy, pokazały choćby zeszłoroczne społeczne reakcje po katastrofie smoleńskiej. Polacy z jakiegoś powodu nie potrafią się wyzwolić spod martyrologiczno-wiktymizacyjnego kodu. Od ponad 20 lat cieszymy się niepodległością, a oczekiwana zmiana mentalna w tym zakresie wciąż nie nastąpiła. Dlaczego tak się dzieje? Moim zdaniem w dużej mierze odpowiadają za to ciągle nierozwiązane (mimo licznych prób) polsko-żydowskie zaszłości.

Polacy, uznając siebie za ofiary przemocy, nie bardzo chcą zgodzić się na to, że jedna z najbliżej żyjących w przeszłości pośród nich społeczności, doświadczyła ogromnego historycznego cierpienia, które miało w swej istocie charakter bardziej wyjątkowy niż krzywdy doświadczane w tym samym czasie przez Polaków. Opór budzi zatem przede wszystkim uznanie wyjątkowości Zagłady — ta teza jest w Polsce nieustannie krytykowana. Powiada się na przykład, że „różne narody doznały równie strasznego cierpienia co Żydzi” albo że „każde cierpienie jest wyjątkowe”. Nierzadko dochodzi też do swoistej licytacji cierpień, w myśl której Polacy byli krzywdzeni tyle samo, a pewnie i „bardziej” niż Żydzi. Uzasadnień dla takich twierdzeń szuka się w tradycyjnym polskim mesjanizmie „cierpiętniczym” (polska zbiorowość składająca z siebie niewinną ofiarę „na ołtarzu Historii” — wbrew pozorom podobną retorykę ciągle spotyka się w Polsce dość często). W gruncie rzeczy wielu Polaków domaga się jednego — uznania polskich cierpień za równocenne z cierpieniami żydowskimi. Dlatego tak trudno nam przyznać, że względem Żydów w przeszłości nie zawsze zachowywaliśmy się comme il faut. Dotyczy to w szczególny sposób czasów okupacji hitlerowskiej i lat następujących tuż po niej.

Gdy zatem słyszymy o powszechnej polskiej obojętności w obliczu Zagłady, tym głośniej oskarżamy o współudział w hitlerowskiej zbrodni Ukraińców, Litwinów czy Łotyszy. W ostateczności wspominamy „polskie męty” czy „zdegenerowanych granatowych policjantów”. Albo — jak w Złotych żniwach — „prymitywnych polskich chłopów”, choć skądinąd wiadomo doskonale, że i inteligenci podczas okupacji niejeden ciężki grzech względem Żydów mieli na sumieniu (nie wszystkie polskie drzewka Sprawiedliwych w Jad Waszem mają przecież inteligencki rodowód!). Takie pseudoterapeutyczne zabiegi nie są jednak w stanie przysłonić prawdy. A prawda ta jest gorzka: zdarzało się w czasie okupacji i po niej, że Polacy Żydów grabili. Że często niewystarczająco współczuli swoim skazanym na śmierć żydowskim współmieszkańcom. Zdarzało się, że obojętność na los Żydów zmieniała się niejednokrotnie w przyzwolenie dla mordu. Że, niestety, niekiedy Polacy Żydów również zabijali.

Polskie wyznanie współwiny (nie tylko „metafizycznej” w jaspersowskim sensie, ale i moralnej, co oznacza wzięcie odpowiedzialności za niegodziwe czyny wobec Żydów — członków polskiej wspólnoty) w tym względzie nie nastąpi dopóty, dopóki nie zostanie rozbrojony mesjanistyczny, „niewinnościowy” sztafaż. Tego zaś nie da się uczynić wyłącznie z pomocą drastycznych reportaży z przeszłości. One drażnią, ale do pełnego uzdrowienia polsko-żydowskich relacji nie prowadzą. Do tego potrzebna jest przede wszystkim pogłębiona, odważna — i oparta na chrześcijańskiej etyce pojednania — refleksja. Inaczej (wkrótce już) Zagłada będzie tematem interesującym wyłącznie historyków, a największe schorzenie polskiej zbiorowości pozostanie niewyleczone. Nie wydaje mi się, by Jan Tomasz Gross w pełni to rozumiał.

Sebastian Duda

poprzednia strona 1 2 3 następna strona

Polacy - Żydzi

Sebastian Duda

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?