Czytelnia

Tomasz Wiścicki

Tomasz Wiścicki, Zabłąkani w wolności, WIĘŹ 2003 nr 11.

Kościoły w życiu Holendrów wydają się wciąż tracić na znaczeniu

Tylko idioci są przeciw

W Holandii niezwykłą popularnością cieszy się orkiestra złożona z osób upośledzonych umysłowo. Zespół jest ogromny, bodajże dwustuosobowy — każdy z jego członków jest w stanie zagrać tylko jeden dźwięk, aby więc wygrać całą melodię, potrzeba aż tylu osób. Jednak — jak zauważa prof. Klop — już za dwadzieścia lat orkiestra nie będzie mogła istnieć: badania prenatalne pozwalają wykryć np. zespół Downa już we wczesnym etapie życia płodowego, co kończy się niemal zawsze aborcją...

Kościoły w tym kraju angażują się w mnóstwo spraw bardzo ważnych: pomagają ubogim — u siebie i w Trzecim Świecie, troszczą się o sprawy społeczne, zajmują się ekologią. Hascy chrześcijanie poświęcają uwagę np. zbiórce aluminium, do którego produkcji potrzeba ogromnych ilości energii, co z kolei wymaga wiele paliwa, niszcząc przyrodę. W czasie żadnej z moich kilku wizyt w Holandii nie usłyszałem jednak od gospodarzy ani słowa o obronie życia nienarodzonych — ten temat kompletnie zniknął z listy spraw istotnych dla głównego nurtu Kościoła w Holandii. Również pytany przeze mnie o to Henk Baars z Ruchu 8 Maja przyznaje, że nie jest to dla nich sprawa ważna. „Sam zadaję sobie pytanie — mówi — dlaczego tak właściwie jest”

Ponieważ chrześcijaństwo „głównego nurtu” — zarówno w Kościele katolickim, jak i w Kościołach protestanckich, tak świeccy działacze, jak i większość hierarchii kościelnej — nie dostrzega praktycznie skandalu zabijania dzieci poczętych, zajęły się tym osoby o postawach dość radykalnych. Protestancki ruch „Schreeuw om Leven” („Wołanie o życie”) organizuje pikiety i demonstracje, które w spokojnej, mieszczańskiej Holandii nie są skutecznym środkiem pociągnięcia opinii publicznej. Z kolei ich katoliccy odpowiednicy na spotkania w obronie życia przychodzą z figurą Matki Boskiej i z różańcem, co — delikatnie mówiąc — nie pomaga we współdziałaniu z równie ortodoksyjnymi kalwinistami. Nie dość więc, że sprawą ochrony życia zajmują się niewielkie grupy, to jeszcze nie bardzo umieją się porozumieć między sobą.

Holendrzy szczycą się tym, że dzięki ich pragmatycznemu podejściu (prawna dopuszczalność połączona z dostępnością środków antykoncepcyjnych i oświatą seksualną) wskaźnik aborcji jest jednym z najniższych w Europie. Jednak ów niski wskaźnik przekłada się w praktyce na około 20 tysięcy niewinnych istot pozbawianych życia rocznie. Liczba aborcji przy tym powoli, ale jednak rośnie.

Jak wiadomo, właśnie Holandia była pierwszym krajem na świecie, w którym eutanazja została najpierw dopuszczona de facto, a następnie wprost zalegalizowana. Ostatnie kilkanaście lat z jednej strony było okresem bezprecedensowego rozwoju ruchu hospicyjnego (od trzech do 140 zakładów tego rodzaju), z drugiej strony — w tym samym okresie zostały uwieńczone powodzeniem starania zwolenników eutanazji o jej pełną, oficjalną legalizację. Nawet stworzenie alternatywy dla eutanazji w postaci medycyny paliatywnej nie spowodowało zwrotu w opinii publicznej.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Tomasz Wiścicki

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?