Czytelnia

Małżeństwo i rodzina

Zbigniew Nosowski

Zbigniew Nosowski, Zakochać się we własnej żonie, WIĘŹ 2004 nr 8-9.

Celem jest tu wspólna świętość małżonków, a nie indywidualne uświęcenie. Wspólnota małżeńska jest postrzegana jako fundament rodziny. Kochający się rodzice to najpiękniejszy prezent, jaki mogą otrzymać dzieci. Specyfikę tego modelu duchowości małżeńskiej najwyraźniej widać w przypadku modlitwy. Powinna to być wspólna modlitwa małżeńska, bo nie ma innej sakramentalnej wspólnoty, w której dwoje chrześcijan mogłoby codziennie wspólnie stawać przed Bogiem w modlitwie. Para małżeńska to najmniejsza wspólnota Kościoła. Wspólna modlitwa małżonków staje się tym samym ważna nie tylko dla nich. Gdy wspólnie recytują psalmy, to włączają się w modlitwę liturgiczną Kościoła. Rzecz jasna, nie wyklucza to ani wspólnej modlitwy z dziećmi, ani modlitwy indywidualnej, ale najważniejsza staje się modlitwa małżeńska.

W tym ujęciu droga duchowości biegnie poprzez małżeństwo, a nie wbrew niemu czy tylko przygodnie obejmując małżeństwo. Jeśli tak się rozumie wspólnotę małżeńską, to małżonków trzeba zapraszać nie na nauki stanowe, lecz na rekolekcje małżeńskie. Najbardziej radykalnie ujmuje to ruch „Spotkania Małżeńskie”, który proponuje rekolekcje, w trakcie których małżonkowie prowadzeni są do tego, aby stanąć sam na sam ze sobą przed Bogiem — w owym „trójkącie małżeńskim” Tam można doświadczyć, że w dialogu trzeba bardziej słuchać niż mówić, bardziej dzielić się sobą niż dyskutować, bardziej rozumieć niż oceniać, a nade wszystko przebaczać.

Istotą duchowości małżeńskiej staje się tu dialog małżeński. Niektóre ruchy duchowości małżeńskiej zalecają nawet swoistą instytucjonalizację dialogu małżeńskiego — Equipes Notre Dame i Kościół Domowy wprowadzają comiesięczny, specjalnie celebrowany „obowiązek zasiadania”, czyli wydzielania czasu przeznaczonego na dzielenie się swymi przeżyciami, emocjami, doświadczeniami, trudnościami, pytaniami. W ruchu „Spotkań Małżeńskich” taką rolę spełniają rekolekcje wypełnione dialogiem. Niezależnie od tego, czy warto wprowadzać stały obowiązek, czy też regulować tę sprawę bardziej spontanicznie, kluczowe znaczenie dialogu małżeńskiego jest niezaprzeczalne. Specyfika małżeństwa jako najgłębszej i najbardziej intensywnej ludzkiej wspólnoty przejawia się w dziedzinie duchowości szczególnie poprzez ciągłą gotowość do dzielenia się sobą.

Seks — przeszkoda czy znak świętej miłości?

Wedle schematu trzech stylów duchowości można spojrzeć także na bardzo istotny wymiar każdego małżeństwa, również chrześcijańskiego: na seksualną więź małżonków.

W pierwszym modelu seksualny wymiar małżeństwa wyraźnie stawał się przeszkodą. Seksualność człowieka to temat nie tylko wstydliwy, ale świadczący o tym, jak daleko nam do aniołów. Pożądliwość cielesną widziano głównie jako energię prowadzącą najczęściej do grzechu. Aby jej nie ulec, należało ją odpowiednio „skanalizować” — w tym zapewne celu Pan Bóg wymyślił małżeństwo. Ideałem stawało się zatem porzucanie grzesznej cielesności, czyli rezygnacja w małżeństwie ze współżycia seksualnego, które traktowane było jako coś niegodnego ludzi oddanych Bogu. Jeszcze pokolenie moich rodziców było uczone, że następnego dnia po małżeńskim zjednoczeniu seksualnym nie należy przystępować do Komunii świętej Seks, nawet pomiędzy małżonkami, brudził ich na tyle, że ich serca nie mogły być gotowe na przyjęcie Jezusa eucharystycznego. Małżeństwo było akceptowane z konieczności, w skrajnej postaci właściwie wyłącznie dla podtrzymania gatunku ludzkiego, który inaczej nie potrafi się rozmnażać. Refleksja moralna dotycząca seksu ograniczała się do zakazów. W katolickim myśleniu o erotyce nieobecne było pojęcie przyjemności. Wręcz niewskazane byłoby mówić o przyjemności czerpanej z czynności tak mało szlachetnej.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Małżeństwo i rodzina

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?