Czytelnia

Małżeństwo i rodzina

Zbigniew Nosowski

Zbigniew Nosowski, Zakochać się we własnej żonie, WIĘŹ 2004 nr 8-9.

W drugim ujęciu współżycie cielesne było już akceptowane — jako spełnianie, bardziej czy mniej przykrego, małżeńskiego obowiązku. Dostrzegano już, że małżeństwo ma na celu nie tylko płodzenie dzieci, ale spojrzenie na seksualność człowieka było wciąż jeszcze podejrzliwe (czy może wstydliwe). Seks to przede wszystkim obowiązek — coś, co małżonkowie są sobie winni ze względu na konieczność zaspokojenia popędów i uchronienia przed zdradą małżeńską. Przyjemność, jaka jest „ubocznym efektem” współżycia, to sprawa jeszcze bardziej podejrzana, bo życie chrześcijanina nie może przecież polegać na poszukiwaniu przyjemności. Przyjemność jest wszak sprzeczna z ascezą, bez której trudno mówić o prawdziwej duchowości. Przyjemność prowadzi wszak do koncentracji uwagi na własnym „ja”, co sprzeczne jest z miłością.

Trzecie ujęcie znaczenia seksualności w małżeństwie to owoc wyciągnięcia wniosków z dostrzeżenia, że małżeństwo jest także (a nawet przede wszystkim) wspólnotą miłości. Miłość erotyczna w ramach małżeńskiej wierności przestaje być postrzegana jako przeszkoda w osiąganiu doskonałości chrześcijańskiej — jest bowiem sposobem wyrażania i umacniania sakramentalnej więzi małżeńskiej. Seksualność jest piękna i dobra, bo tak chciał Bóg. To On tak stworzył człowieka — jako mężczyznę i kobietę — że wzajemne zjednoczenie małżeńskie tworzy najgłębszą możliwą jedność dwojga. Współżycie małżonków nie jest przeciwne ich świętości, lecz wręcz odwrotnie. Łaska Boża czyni bowiem wzajemny dar ciała znakiem świętej, sakramentalnej miłości małżeńskiej.

Istotą małżeńskiego zjednoczenia jest obdarowywanie się sobą nawzajem. Przyjemność płynąca z seksu nie jest tu ani wstydliwie przemilczana, ani oceniana negatywnie — w obdarowywaniu się chodzi przecież nie o przyjemność moją, lecz o danie szczęścia drugiej osobie, współmałżonkowi. Dziełem Bożym jest też orgazm. To Pan Bóg go stworzył; to On tak nas „zaprogramował”, że możemy być wspólnotą szczęścia. Poznawajmy zatem siebie, uczmy się siebie i ofiarowujmy sobie siebie nawzajem, dając sobie szczęście. Rzecz jasna, rozkosz seksualna nie jest celem samym w sobie. Piękno stosunków intymnych jest odzwierciedleniem więzi łączących męża i żonę. Małżeńska mowa ciała — od spojrzenia poczynając, poprzez rozmaite formy czułości, aż po słodycz zjednoczenia — potrafi, jak nic innego, wyrażać duchową więź łączącą ich oboje.

Takie rozumienie seksualności ma wielkiego promotora w osobie obecnego Papieża, który już na początku swego pontyfikatu przedstawił niezwykłą „teologię ciała”. W tej nowej wizji — jak streszcza ją George Weigel — Jan Paweł II pokazuje, że pełna oddania miłość seksualna jest obrazem wewnętrznego życia Boga, wyraża bowiem komunię osób2. Nawet wewnętrzne życie Trójcy Świętej można próbować rozumieć przez analogię do wzajemnego obdarowywania się małżonków. Miłość erotyczna to przecież najgłębszy między ludźmi sposób wzajemnego obdarowywania się sobą — wspólnota oddawania się i przyjmowania.

Iść we dwoje

Nietrudno się zorientować, że w przedstawionej klasyfikacji jeden ze stylów duchowości jest mi najbliższy, ten trzeci: uświęcanie poprzez małżeństwo. Nie znaczy to, że moim zdaniem, dwa pierwsze nie prowadzą do prawdziwej świętości. Każdy człowiek ma swoje specyficzne powołanie i swoją duchowość. Także dzisiaj można spotkać małżonków, którzy pragną znaleźć duchowe schronienie w klasztorze, albo takich, dla których jedyną drogą uświęcenia się w małżeństwie jest cierpliwe znoszenie nieznośnego współmałżonka.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Małżeństwo i rodzina

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?