Czytelnia

Marek Rymsza

Marek Rymsza, Zapomniany kapitał „Solidarności”. Ekonomia solidarna w Polsce po 1989 roku, WIĘŹ 2008 nr 4-5.

Rozwój ruchu nowej ekonomii społecznej bierze się stąd, że obecnie państwa europejskie udzielają znaczącego wsparcia przedsiębiorstwom społecznym. Uznaje się, że lepiej (i dla społeczeństwa, i dla beneficjenta), jeśli środki publiczne przeznaczone na świadczenie socjalne przekazuje się beneficjentom w formie quasi-wynagrodzenia za udział w szkoleniu zawodowym czy dotacji do subsydiowanych miejsc pracy. Taka aktywizująca polityka społeczna ma też zielone światło Unii Europejskiej, a wraz z nim dostęp do środków Europejskiego Funduszu Społecznego.

Polska przystępując do UE zaakceptowała założenia aktywizującej polityki społecznej, chociaż wcześniej, przez 15 lat, tradycyjne idee gospodarki społecznej nie przebijały się, a decydenci byli (i co tu ukrywać — w większości nadal są) im niechętni.

Polska droga do ekonomii społecznej

Więziotwórcze doświadczenia ruchu pierwszej „Solidarności” (1980-1981) trudno przecenić. Rzadko kiedy nazwa ruchu społecznego tak celnie oddaje jego istotę. Solidarnościowy projekt „Rzeczypospolitej Samorządnej” miał wymiar społeczny, polityczny, ale także ekonomiczny. NSZZ „Solidarność” z początku lat osiemdziesiątych nie postulował bynajmniej radykalnego urynkowienia państwowej gospodarki, a raczej jej faktyczne uspołecznienie. Oczywiście, istotne były tu względy taktyczne (niemożność otwartego kwestionowania pryncypiów ustrojowych), ale nie tylko one ważyły na charakterze projektowanych zmian w funkcjonowaniu szeroko rozumianej sfery publicznej. Stan wojenny przekreślił te plany. Władza rozbiła „Solidarność” jako masowy ruch społeczny, co doprowadziło do — jak ujął to Stefan Nowak — powstania próżni społecznej między życiem prywatnym i rodzinnym a oficjalnym — państwowym.

Na szczęście doświadczenia pierwszej „Solidarności” zostały na różne sposoby zapisane, tak w zbiorowej pamięci Polaków, jak i dzięki konkretnym inicjatywom. Owe zapisy tworzą zasoby solidarnościowego „kapitału długoterminowego”, który nawet zapomniany można „odkopywać” i powtórnie puszczać w obieg. Warto na marginesie zaznaczyć, że jednym z takich żywych zapisów jest encyklika „Laborem exercens”, będąca zbiorem refleksji Jana Pawła II o charakterze uniwersalnym, formułowanych jednak na gorąco pod wpływem polskich doświadczeń Sierpnia '80. Wraz z późniejszą encykliką „Centesimus annus” stanowią one swoisty wykład na temat potrzeby urzeczywistniania zasady solidarności na rynku pracy oraz rozwijania przedsiębiorczości społecznej.

Pierwsze lata niepodległej Polski nie sprzyjały, niestety, urzeczywistnieniu solidarnościowego projektu sprzed dekady. Jak pisał nieżyjący już Edmund Mokrzycki w jednej z ostatnich swych publikacji, Polska „rzeczpospolita samorządna” nie przetrwała systemu, z którym walczyła. To specyficzne okoliczności tej walki powołały ją do życia i nadały znamiona społeczeństwa obywatelskiego. Upadek komunizmu przyniósł [...] błyskawiczną, lawinową dezintegrację całego syndromu polskiego społeczeństwa obywatelskiego w każdym z podstawowych znaczeń tego terminu [...]. Zmiany ustrojowe [...] nie zlikwidowały natomiast „próżni społecznej”. Przeciwnie, nastąpił nawet pewien regres w tym zakresie. Wiktor Osiatyński w książce „Rzeczpospolita obywateli” ujął ten stan jeszcze bardziej lapidarnie: konkurencja wyparła solidarność [...] już we wczesnej fazie transformacji nastąpiło odejście od równości, sprawiedliwości, współuczestnictwa i solidarności. Rewolucja podjęta w imię tych wartości zwróciła się więc w praktyce przeciw nim.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Marek Rymsza

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?