Czytelnia

Marek Rymsza

Marek Rymsza, Zapomniany kapitał „Solidarności”. Ekonomia solidarna w Polsce po 1989 roku, WIĘŹ 2008 nr 4-5.

Tak więc gdy w Europie Zachodniej ekonomia społeczna się odradzała, zmieniająca ustrój Polska nadawała na innych falach. W planie Balcerowicza nie było miejsca na solidarną gospodarkę. Jej instytucje uznane zostały za dziedzictwo socjalizmu, zbędny balast ograniczający tempo przemian. W warstwie aksjologicznej promowano indywidualizm (sukces na rynku powinien być sukcesem indywidualnym). Społeczny aspekt uwzględniony został jedynie w ramach osłonowej polityki społecznej, której zadaniem było zapewnienie ochrony socjalnej dla przegranych w wyniku reform. Na tym koncentrował swe działania Jacek Kuroń, wówczas minister pracy i spraw socjalnych, tego oczekiwali związkowcy z NSZZ „Solidarność” w zamian za poparcie reform, to wreszcie gotów był zapewnić Leszek Balcerowicz, traktując osłonowe wydatki socjalne jako nieunikniony koszt transformacji. Wokół osłonowej polityki społecznej zawiązano polityczne porozumienie i de facto pakt społeczny, choć bez udziału organizacji pracodawców, których wówczas jeszcze nie było. Założenia polityki osłonowej akceptował praktycznie cały ówczesny establishment solidarnościowy skupiony w Obywatelskim Klubie Parlamentarnym, sceptyczne było co najwyżej niewielkie środowisko skupione wokół Ryszarda Bugaja.

Osłonowy charakter miały odprawy w ramach zwolnień grupowych, zasiłki dla bezrobotnych (początkowo wypłacane bezterminowo wszystkim pozostającym bez pracy) czy wcześniejsze emerytury przyznawane na bardzo korzystnych warunkach. Innymi słowy, społeczny wymiar miało w latach dziewięćdziesiątych schodzenie z rynku pracy. Zorganizowanego (przez państwo) wchodzenia nie przewidywano. Zakładano bowiem, że zrestrukturyzowana gospodarka sama wchłonie nadwyżki siły roboczej. Jak to ujmował znany bon mot Tadeusza Syryjczyka, ministra w rządzi Hanny Suchockiej, po urynkowieniu gospodarki najlepsza polityka gospodarcza to brak polityki gospodarczej. Było to jednak założenie błędne. Bezrobocie osiągnęło poziom 3 mln osób, a gospodarka owej nadwyżki zasobów siły roboczej sama z siebie nie wchłaniała. Poziom aktywności ekonomicznej Polaków osiągnął poziom alarmująco niski.

W obecnej dekadzie nastąpiła więc reorientacja polityki społecznej: z działań osłonowych na aktywizujące, a wraz z nią — otwarcie decydentów na ekonomię społeczną, ale jedynie tą spod znaku solidarności pionowej.

Między zatrudnieniem socjalnym a przedsiębiorczością społeczną

Dla kogo więc zapalone zostało zielone światło? Raczej nie dla tradycyjnych podmiotów sektora ekonomii społecznej. Spółdzielnie pracy przetrwały restrukturyzację lat dziewięćdziesiątych, chociaż wiele z nich zostało rozwiązanych. Obecnie na polskim rynku funkcjonuje niecałe 10 tys. spółdzielni, prowadzących działalność produkcyjno-usługową, nadal jest to więc forma instytucjonalna stosunkowo popularna. Trzeba jednak zaznaczyć, że ruch spółdzielczy w całej Europie podlega procesowi komercjalizacji i wielu spółdzielni nie da się już zaliczyć do sektora ekonomii społecznej. W Europie Zachodniej w licznych spółdzielniach, poszukujących kapitału inwestycyjnego, aby sprostać rosnącej konkurencji na rynku, następuje też tzw. demutualizacja wkładu (dosł. „odwzajemnienie”). Proces ten polega na przekształcaniu spółdzielni w spółkę akcyjną poprzez dopuszczenie zewnętrznego inwestora, który — nawet posiadając mniejszościowe udziały — może uzyskać głos decydujący w zarządzaniu z racji rozproszenia większościowego pakietu pomiędzy członków spółdzielni, a przede wszystkim dzięki wnoszeniu „wolnego” kapitału inwestycyjnego. Proces restrukturyzacji polskich spółdzielni wpisał się w ten szerszy kontekst komercjalizacyjny. Symboliczny, z racji nazwy, jest los spółdzielni inwalidów „Solidarność” (produkującej wyroby cukiernicze), przekształconej w spółkę, w której następnie menedżer zarządzający wykupił udziały od pracowników.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Marek Rymsza

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?