Czytelnia

Polacy - Żydzi

Paweł Machcewicz, Zbyt proste wyjaśnienie. O "Strachu" Jana Tomasza Grossa, WIĘŹ 2008 nr 2-3.

I rzeczywiście, tak jak Gross w polskiej historiografii czy nawet publicystyce o postawach Polaków wobec Żydów do tej pory nie pisano. Mówi o czystce etnicznej – podejmowanej spontanicznie, niezależnie w poszczególnych miastach i miasteczkach, wszędzie tam, gdzie Żydzi ocaleli z Zagłady, o tym, że mordowanie Żydów było aktem mieszczącym się normach akceptowanego zachowania. Zabijanie Żydów po wojnie w Polsce nie było traktowane jako zbrodnia, lecz raczej jako forma społecznej kontroli w obronie wspólnych interesów. Zabójcy Żydów nie podlegali ostracyzmowi ze strony społeczności lokalnej. Te wspólne interesy to przede wszystkim zachowanie mienia żydowskiego, w którego posiadanie Polacy weszli w czasie wojny, a o które upominali się powracający do swych miejscowości ocaleni z Holokaustu; to także lęk przed ujawnieniem niegodnych zachowań z okresu okupacji. Jednym z filarów rozumowania Grossa jest bowiem ocena, że polskie społeczeństwo w swojej masie nie tylko biernie i obojętnie patrzyło na Zagładę, ale na różne sposoby włączyło się w eksploatację swych współobywateli Żydów.

Tytułowy „strach” nie jest jednak tylko lękiem związanym z konkretnymi konsekwencjami „powrotu” Żydów, ale ma sens moralny, a nawet metafizyczny – jest strachem przed przemocą i zbrodnią, którymi naznaczona została polska wspólnota uczestnicząca w Zagładzie Żydów albo przynajmniej na różne sposoby z niej korzystająca. Gross nie pozostawia żadnych niedopowiedzeń, jaki nurt polskiej duchowości jest najbardziej odpowiedzialny za dokonane zbrodnie: udział Polaków-katolików w prześladowaniu i mordowaniu współobywateli Żydów był zjawiskiem rozpowszechnionym na terenie całego kraju. […] Ze względu na autorytet moralny reprezentowanej przez nich instytucji duchowni, którzy nie głosili wówczas w Polsce – kiedy za oknami plebanii odbywała się krwawa rzeź – że do każdego Żyda stosują się słowa ecce homo, stawiali Kościół katolicki w roli kolaboranta przez zaniechanie.

Trudno racjonalnie polemizować z tak daleko idącymi stwierdzeniami, wyrażonymi tak ostrym, kategorycznym językiem. Można je przyjąć lub odrzucić, bo przecież dyskusja nie dotyczy faktów – te są znane i na ogół niekwestionowane – ale ich interpretowania i prawa do formułowania na ich podstawie tak mocnych oskarżeń. Znacznie bardziej odpowiadał mi sposób, w jaki na te same tematy pisały Krystyna Kersten, która jako pierwsza na początku lat dziewięćdziesiątych próbowała wyjaśniać najtrudniejsze sprawy z polsko-żydowskiej historii lat czterdziestych, Bożena Szaynok, zajmująca się pogromem kieleckim, czy Anna Cichopek, rekonstruująca pogrom w Krakowie, do którego doszło w sierpniu 1945 roku2. Żadna z tych autorek nie cofała się przed opisywaniem najbardziej drastycznych faktów – tych samych, które analizuje teraz autor „Strachu”. Czyniły to jednak w sposób rzeczowy, unikając pochopnych generalizacji. Ich celem było wyjaśnianie, a nie oskarżanie. Gross, przyjmując tak emocjonalny i prokuratorski sposób pisania, bardzo często przechodzi od historycznego eseju do pamfletu, który ma służyć zupełnie współczesnym, ideowym porachunkom. Bo w końcu jakiemu innemu celowi może służyć stworzenie neologizmu, który w książce używany jest wielokrotnie i – jak można sądzić – z lubością: „katoendencji”, czyli katolików o „narodowych” poglądach, którzy mają być głównym nosicielem polskiego antysemityzmu.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Polacy - Żydzi

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?