Czytelnia

Polacy - Żydzi

Paweł Machcewicz, Zbyt proste wyjaśnienie. O "Strachu" Jana Tomasza Grossa, WIĘŹ 2008 nr 2-3.

Używany przez Grossa język, jak również stosowane przez niego porównania, budzą sprzeciw także w wielu innych sytuacjach. Trudno ze spokojem czytać, że w dwudziestym wieku mieliśmy do czynienia w Polsce z dwoma procesami przywłaszczania na masową skalę cudzej własności – po wypędzeniu ludności niemieckiej i po wymordowaniu Żydów. Takie stwierdzenie jest jednak tylko logiczną konsekwencją przyjętej przez Grossa wizji, według której Polacy dokonali tuż po wojnie „czystki etnicznej”, której ofiarami padli nie tylko Żydzi, ale Niemcy i Ukraińcy.

Interesujące skądinąd, na jakiej podstawie autor „Strachu” twierdzi, że przesiedlenia ludności niemieckiej i ukraińskiej pochłonęły paręset tysięcy ofiar śmiertelnych. W przypadku Niemców przyjmuje się w historiografii, że mogło rzeczywiście stracić życie nawet kilkaset tysięcy ludzi, ale w odniesieniu do całej Europy Środkowej i Wschodniej, a przy tym przeważająca ich część to ofiary ucieczek i chaotycznej ewakuacji przed nadciągającą Armią Czerwoną, z czym polskie władze ani ludność nie miały nic wspólnego3. Jeżeli zaś chodzi o wysiedlenia Ukraińców, czyli „Akcję Wisła”, to liczba śmiertelnych ofiar według badań historyków nie przekraczała dwustu osób, wliczając w to zarówno zmarłych w trakcie transportów, jak i w obozie w Jaworznie4. Warto zachować precyzję, gdy mówi się o tak drastycznych sprawach.

Gross wielokrotnie pisze o „wyzwoleniu” Polski w latach 1944/1945, o tym, że Lublin był już „wolnym miastem”, gdy w sierpniu 1944 r. ocalałych Żydów zaczęły tam spotykać szykany ze strony polskiej ludności. Na poziomie semantycznym jest to przejawem utożsamienia się przez autora „Strachu” z optyką wyłącznie ludności żydowskiej, dla której wkroczenie Armii Czerwonej w sposób oczywisty i bezdyskusyjny przynosiło nie tylko wyzwolenie, ale po prostu ratunek przed śmiercią. Dla przeważającej części polskiego społeczeństwa był to jednak początek nowego zniewolenia, terroru, czego najbardziej namacalnym wyrazem były aresztowania, wywózki i egzekucje akowców. W tym „wolnym” Lublinie już w sierpniu 1944 r. na Zamku, w dawnej katowni gestapo, działało więzienie NKWD. Można powiedzieć, że to dobrze znane i oczywiste, a jednak tak ostentacyjne pominięcie polskiej wrażliwości sprawia, że niektóre sformułowania stają się jeszcze bardziej kontrowersyjne. Swoją drogą, w amerykańskim wydaniu „Strachu” Gross cały pierwszy, obszerny rozdział poświęcił losom Polski w drugiej wojnie światowej, dzięki czemu obraz lat czterdziestych jest w nim bardziej zrównoważony i wielowątkowy. Polskie wydanie zaczyna się od tego, jak Polacy, gdy tylko odeszli Niemcy, ochoczo zabierają się do szykanowania i mordowania ocalałych Żydów.

Zupełnie natomiast niewybaczalne jest używanie obraźliwych sformułowań ukutych przez komunistyczną propagandę. Gross pisze, że „banda Ognia” w maju 1946 r. zamordowała w okolicy Krościenka jedenastu Żydów jadących autobusem w kierunku czechosłowackiej granicy. Sprzeciw budzi samo słowo „banda” (wydawało się, że w Polsce po 1989 r. nie będzie się już go spotykało w poważnych publikacjach), ale także to, że autor „Strachu” nie zapoznał się z ustaleniami historyków badających działalność podziemia antykomunistycznego na Podhalu. Wynika z nich, że w mordzie na Żydach prawdopodobnie uczestniczyło kilku partyzantów z oddziału „Ognia”, ale nie odbywało się to na polecenie ani za wiedzą ich dowódcy, Józefa Kurasia.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Polacy - Żydzi

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?