Czytelnia

Krzysztof Dorosz

Krzysztof Dorosz, Zerwana więź, WIĘŹ 2008 nr 2-3.

Emancypacji rozumu jako autonomicznego i neutralnego arbitra poznania usiłowała przeciwdziałać reformacja. I Luter, i Kalwin byli przekonani, że Słowo Boże przenika i przekształca całe życie, a zatem i rozum. Kiedy więc Pismo objawia nam prawdziwego Boga, objawia nie tylko właściwy przedmiot wiary, lecz także przywraca właściwą perspektywę operacjom rozumu. Lecz to radykalnie biblijne stanowisko zostało w dużej mierze zarzucone w dalszej historii protestantyzmu. Emancypacja rozumu, w czasach renesansu po trosze dyskursywnego, po trosze jeszcze magicznego, w dobie oświecenia instrumentalnego i utylitarnego, nie mogła nie wpłynąć na chrześcijan i ich wiarę. Prestiż rozumu i naukowego poznania był tak wielki, możliwości przemiany świata i człowieka tak liczne i tak kuszące, że wielu chrześcijan poczęło wstydzić się swojej wiary, a potem z niej rezygnować, wprawdzie stopniowo i powoli, lecz tak dalece, że w końcu zostawiono jej miejsce tylko w Kościele i tylko na dnie serca.

W betonowych pojemnikach

Więź z Bogiem nie została wprawdzie całkowicie zerwana, ale stała się słaba, wątła i niepewna. Dlatego dzisiaj wiara nieraz otacza się murem autorytetu instytucji, wspiera niezrozumiałymi słowami i pojęciami, klepie pacierze i powtarza formuły uświęcone tylko czasem i tradycją, nie zaś łaską Boga i ludzką ufnością Bogu. Sytuacja wprost wymarzona dla fałszywych bogów i fałszywych proroków, którzy bądź otwarcie igrają ze złem, bądź więź człowieka z Bogiem niepostrzeżenie zamieniają na więź z narodem, z partią, z ideologią czy z naukowym światopoglądem, żądając od ludzi całkowitego oddania.

Trudno się przed tym wszystkim bronić i pośród tak wielu namiastek znaleźć prawdziwą wiarę. Schowana głęboko w zakamarkach chrześcijańskiej duszy, straciła zdolność ożywiania jej i otwierania na Boga. Serca wielu chrześcijan, miast być tą niezwykłą, wyjątkową przestrzenią, gdzie rzeczywistość stworzona spotyka się z niestworzoną, skurczyły się, zmalały, zastygły w niepewności i lęku. Dlatego przywrócenia więzi z Bogiem trudno oczekiwać od chrześcijańskich Kościołów. Wiele z nich wchłonęło znaczną dawkę naukowej magii, inne zasklepiły się w sobie, jeszcze inne, chcąc ratować substancję wiary, nie widzą, że choć jej depozyt trwa, zmienia się człowiek, jego możliwości pojmowania i jego duchowe perspektywy. Wszystko przecież na tym naszym świecie powstaje i przemija, wszystko rodzi się i umiera; umierają również obrazy Transcendencji w postaci słów, formuł czy obyczajów. Żywy jest tylko Bóg.

Lecz choć trudno oczekiwać przywrócenia z Nim więzi od Kościołów, innej drogi nie ma. Nie można przecież liczyć na cudowne i bezpośrednie oświecenie ze strony Niebios. Na szczęście są jeszcze wspaniali, mądrzy duchowni i teologowie, są zwykli ludzie głębokiej i autentycznej wiary. Kościoły czy inne, niechrześcijańskie instytucje religijne nadal przechowują wielkie skarby. Niestety przechowują je nieraz już nie w glinianych naczyniach, lecz w betonowych pojemnikach, nieraz bezwiednie je ukrywają, tak dobrze i głęboko, że zakurzone i pokryte warstwą brudu nie są w stanie objawić swej nieskończonej wartości. Jak więc je znaleźć, jak wydobyć na światło dzienne, jak pobudzić do życia? Bo przecież te skarby nie stanowią niczyjej wyłącznej własności; one muszą żyć, promieniować, przemieniać ludzkie serca. Więc jak?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Krzysztof Dorosz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?