Czytelnia

Krzysztof Dorosz

Krzysztof Dorosz, Zerwana więź, WIĘŹ 2008 nr 2-3.

Wtedy jeszcze nie widziałem rozpadu człowieka tak wyraźnie jak dziś, ale jednego byłem niezbicie pewien: stworzony przez komunistów świat bez łaski i miłosierdzia jest światem nieludzkim, ponieważ przemiany ludzi i społeczeństwa chce dokonać nauką, techniką i przemocą. Chrześcijaństwo natomiast próbuje przemienić człowieka miłością. A choć chrześcijańska miłość wydawała mi się mało skuteczna i skażona hipokryzją, przemawiała do mnie nieskończenie silniej niż prometejska nauka, która w komunizmie i nazizmie zapragnęła zbawienia świata przez zniszczenie. Tak zaczęła się moja długa droga do wiary i do odbudowy więzi z Bogiem. Nie zerwałem jej wprawdzie sam, ale skutecznie zrobiła to za mnie kulturowa i światopoglądowa formacja, w której wzrosłem.

Dziś moje poszukiwania trwają nadal, ale moja wiara okrzepła i jako chrześcijanin jestem przekonany, że Bóg w każdej minucie naszego życia i na tysiąc sposobów pragnie nam się udzielić; podzielam też ufność mędrców sufickich, którzy uczyli, że kiedy choć krok jeden ku Bogu postąpimy, wówczas Bóg ku nam aż dziesięć kroków zrobi. Słowem, wierzę w Łaskę, która jest wyciągniętą ręką, zaproszeniem, lecz nigdy niczego nie narzuca. Dlatego wierzę, że odbudowa więzi z Bogiem jest zawsze możliwa, lecz nie bez naszego udziału.

Łaska jest wielkim darem dobra, lecz dar trzeba umieć przyjąć. Więź z Bogiem istnieje więc zawsze, ale to człowiek ją zrywa. Bez niej może żyć długo i cieszyć się życiem, lecz prędzej czy później rozpadnie się na kawałki i przestanie być człowiekiem. Człowiek bowiem nie tylko zależy od Boga, lecz bez Niego nie jest w stanie ani siebie poznać, ani autentycznie istnieć w świecie i między ludźmi. Stara to prawda chrześcijańska, której źródłem i niedościgłym wzorem jest Chrystus — Bóg złączony z człowiekiem. Dziś w naszym świecie prawda ta słabo jest słyszalna, choć dawało jej wyraz wielu wybitnych, nawet wielkich ludzi. Uczył jej nie tak dawno w Polsce Jan Paweł II, uczył jej kiedyś Jan Kalwin, twierdząc, że nim człowiek siebie zrozumie, musi poznać Boga. I pobrzmiewała ona wyraźnie w myślach wielu greckich Ojców Kościoła.

A ja mogę dziś z dumą wspominać mój napisany przeszło 30 lat temu esej o współczesnym Fauście, który świat chciał zmienić nie miłością, lecz przemocą opartą na nauce lub pseudonauce. W tym eseju usiłowałem zgłębić istotę nie chrześcijaństwa, lecz komunizmu; nie byłem wówczas jeszcze nawet na progu wiary, ale dopiero przed nim. Mimo to swoje rozważania zakończyłem tymi słowami Zygmunta Krasińskiego:

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Krzysztof Dorosz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?