Czytelnia

Piotr Wojciechowski

Piotr Wojciechowski, Zmyślanie siebie, WIĘŹ 2001 nr 5.

Dlaczego tak sądzę? Ano dlatego, że dla Polaków to nie jest pierwsza wizyta Wielkiego Brata. Dziś wprawdzie jesteśmy 22 czy 23 kolejnym krajem, który nadaje serie widowisk według tej licencji, ale przedtem byliśmy jednym z krajów „obozu pokoju i postępu”. Według analizy kardynała Miloslava Vlka, istotą ulegania późnej fazie totalitaryzmu komunistycznego była „zgoda na życie obok kłamstwa”. Społeczeństwo ma za sobą czterdzieści parę lat takiego przygotowania. Ma też na karku współczesność demokracji najlepiej udającej się w zżytych wspólnotach — i równocześnie wolnego rynku narzucającego konkurencję, eliminowanie słabych, izolowanie niepotrzebnych. Medialny czynnik sprzyjający schizofrenii trafia więc na spulchniony grunt, dociera do przestrzeni społecznej, która już jest poddana atomizującym czynnikom.

Czy znaczy to, że uczestnicy poniosą z pewnością szkody na zdrowiu psychicznym? Psychologowie obawiają się wprawdzie o długofalowe skutki przedsięwzięcia, ale nie wysuwają aż takich konkluzji. Czy widzowie zwariują? Nie o taką groźbę społeczną mi chodzi. Kwestionowanie więzów łączących społeczności, akcentowanie konkurencyjności jest jednym z elementów osłabiających, czasem unicestwiających wysiłki wychowawcze, ewangelizujące, wszelkie działania budowania wspólnot, umacniania zaufania społecznego, wprowadzania myślenia opartego na odczuciu „współ-wolności”.

Co widzi przeciętny, niezbyt wykształcony, mało krytyczny widz? Oto ludzie jak on, ale jednak wybrani, powiodło się im, świat na nich patrzy. Widz myśli: Trzeba brać z nich przykład. Zachowując pozory życzliwości czekać — jak wyeliminować konkurentów. Wdzięczyć się i zgrywać do kamer, uznać nad sobą bezwzględną, kapryśną, anonimową władzę płynących z głośników rozkazów, żebrać o słodycze, piwo, muzykę, popisywać się wulgarnością, nie ukrywać niczego, bo oko kamery i tak wypatrzy wszystko. Takie postawy powielane są i umacniane przez szeroki rezonans medialny widowisk. Nowe zjawisko wywołujące duże zainteresowanie to okazja dla kolorowej prasy plotkarskiej, bulwarowych gazet, komercyjnych rozgłośni. Z uczestników robi się bohaterów albo antybohaterów, dociera się do ich rodzin i środowisk. Czasem fotografowie i reporterzy po prostu oblegają domy rodzinne uwięzionych w medialnej pułapce. Gdzie nie ma drastyczności czy skandalu, media mogą je sprowokować lub pozorować — bo to się sprzedaje.

Czy jest szansa, że jakieś prawo, jakiś autorytet przeciwstawią się skutecznie telewizyjnym widowiskom bardzo wyraźnie uczestniczącym w procesie erozji zasad, w procesie psucia obyczaju i wychowywania osamotnionych frustratów?

Nie miejmy zbyt wielu złudzeń.

Jak już wspomniałem, uczestniczymy w zjawisku o globalnym zasięgu. Przebieg poszczególnych wielkobraterskich seriali w różnych krajach jest rozmaity, na antenę idą różne proporcje sentymentalizmu, drastyczności, erotyzmu, przemocy. Jeśli jednak porównamy mechanizmy selekcji uczestników — ze zdumieniem stwierdzimy, że wypracowano pewien wzorzec, że składa się grupy według schematu: ile grubych, ile ponętnych, ile agresywnych, ile muzykalnych itd. Okazuje się, że „typy”, jak w naiwnym serialu, są powszechne i wymienne.

Podobnie powszechne, wymuszone logiką zysku jest nagromadzanie i eskalowanie dziwactw w stawianych uczestnikom zadaniach, obniżanie poziomu kontroli obyczajowej w kolejnych emisjach. Maszyna zarabiania wielkich pieniędzy i mielenia mózgów na kaszę nie da się łatwo zatrzymać. Potrafi zdobywać przychylność ekspertów z dziedziny psychologii i mediów, a także publicystów występujących jako szermierze wolności, tolerancji i nowoczesności. Wielkich Braci stać i na prawników.

Nie jesteśmy jednak bezsilni. O tych sprawach trzeba mówić i pisać nie lękając się, że protesty robią dodatkową reklamę. Plotkowanie o więźniach Wielkiego Brata trzeba wszędzie zamieniać na dyskusję o wartościach, zagrożeniach, specyfice mediów. Mechanizmom osłabiania wspólnoty trzeba przeciwstawiać wysiłki budowania wspólnot.

Piotr Wojciechowski

poprzednia strona 1 2 3

Piotr Wojciechowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?